Ładowanie samochodu elektrycznego przestanie być katorgą. I wcale nie chodzi o czas

Narzekać na to, jak długo trwa ładowanie elektrycznego samochodu, możemy zawsze, ale tak się składa, że problematyczny jest nie tylko sam czas. Na szczęście, rozwój BEV idzie w dobrym kierunku i przykładem tego są zmiany, które spodobają się wszystkim, mającym do czynienia z tymi zeroemisyjnymi samochodami.  
Ładowanie samochodu elektrycznego przestanie być katorgą. I wcale nie chodzi o czas

Problem, o którym się nie mówi. Dziś ładowanie elektrycznego samochodu w trasie to katorga, ale ma się to zmienić

Fit For 55 to zapewne doskonale znany wam pakiet propozycji Komisji Europejskiej, który ma na celu dostosowanie polityki klimatycznej, energetycznej, transportowej i podatkowej UE do jej celu, jakim jest zmniejszenie emisji gazów cieplarnianych o co najmniej 55% do 2030 roku w porównaniu z poziomami z 1990 roku. Jedną z tamtejszych propozycji jest zmiana dyrektywy UE w sprawie infrastruktury paliw alternatywnych, która ustanawia wspólne standardy i wymogi dla stacji ładowania i punktów tankowania pojazdów elektrycznych, wodorowych i napędzanych gazem ziemnym. 

Czytaj też: Ile kosztuje ładowanie samochodu elektrycznego w 2023 r.? Elektryki przestają się opłacać

Jeden z podpunktów dyrektywy wymaga, aby do 2025 roku stacje ładowania oferowały opcje płatności inne niż abonament lub usługi oparte na koncie. Mowa po prostu o terminalach płatniczych. Uniwersalnych i wygodnych dla każdego, jeśli idzie o sam proces płacenia. Brzmi to zapewne dla niektórych z was niczym jakaś abstrakcja, ale rzeczywiście od dawna użytkownicy samochodów elektrycznych, którzy regularnie korzystają z różnych publicznych stacji ładowania, muszą wygospodarować w swoim smartfonie folder pełen aplikacji różnych firm, aby nimi zarządzać.  

Powód? Taktyczna zagrywka firm (Shell, Orlen, IONITY, Elocity, GreenWay), które wiedzą, że dedykowane konta oraz plany subskrypcyjne zapewniają im klientów na dłużej, więc tym samym dają również większe zyski. Już wkrótce, bo 1 lipca, ulegnie to zmianie… tyle że u naszych zachodnich sąsiadów. 

Czytaj też: Ładowanie elektrycznego samochodu na sterydach. Tak oto skończą się głosy narzekających na elektryki

W Niemczech każda nowa stacja ładowania będzie musiała mieć terminal płatniczy. Z dnia na dzień oczywiście te istniejące się go nie doczekają, ale jako że otwarty rynek zawsze weryfikuje to, co konsumenci lubią i czego nie lubią, zapewne i część tych już dostępnych zostanie w niego wyposażona. Dzięki temu użytkownicy będą mogli łatwiej i wygodniej płacić za ładowanie swoich pojazdów kartami debetowymi lub kredytowymi, a nie korzystać z aplikacji lub kart od konkretnych operatorów.

Czytaj też: Orlen podaje konkrety. Do 2030 r. ładowanie samochodów elektrycznych przestanie być problemem

W Polsce tak łatwo nie będzie. Ustawodawcy uznali, że będą zmuszać do instalowania terminali płatniczych tylko te firmy, które zechcą uzyskać dofinansowanie z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Jeśli stacja nie będzie go mieć, firma może pożegnać się z “darmowymi” pieniędzmi, a więc finalną decyzję podejmą komórki w Excelu i analizy odpowiadające na pytanie, co najbardziej opłaci się firmom.

PS – po więcej materiałów najwyższej jakości zapraszamy na Focus Technologie. Subskrybuj nasz nowy kanał na YouTubie!