Google naprawdę nie potrafi robić telefonów. Składany Pixel zalicza wtopę na starcie

Właściwie nie wiem już, czy dalej wypada się z tego śmiać. Zapowiedziany w maju Pixel Fold właśnie trafił do sprzedaży i wiecie co? Wystarczyło, że pierwsi użytkownicy wzięli w swoje ręce świeżo kupione składaki, a już mieli się na co skarżyć.
Google naprawdę nie potrafi robić telefonów. Składany Pixel zalicza wtopę na starcie

Już raz obszernie rozpisywałam się dla was na temat problemów z urządzeniami Pixel. Chociaż w ostatnich latach Google mocno się stara, by jego smartfony (i nie tylko) stanowiły godną uwagi konkurencję, trochę mu to nie wychodzi. Nie można powiedzieć, że Pixele to złe smartfony, zwłaszcza od serii 6. Mogą pochwalić się wieloma świetnymi funkcjami, dobrymi aparatami czy ekspresowymi aktualizacjami Androida, jednak ilość błędów, wad konstrukcyjnych i problemów, jakie pojawiają się podczas użytkowania, skutecznie od nich odstrasza. Jeszcze przed premierą serii Pixel 7 miałam nadzieję, iż Google nauczy się na błędach, ale każdy kolejny model pokazywał dobitnie, że to były bardzo płonne nadzieje.

Nawet Pixel Watch okazał się niewypałem, który wpadki zaliczył nawet przed premierą. O dziwo jednak – przynajmniej na razie – Pixel Tablet wydaje się całkiem dopracowanym urządzeniem. Do tej pory nie słyszeliśmy, by jego posiadacze mieli z nim jakieś problemy, choć to oczywiście może się zmienić w każdej chwili.

Tutaj zapewne możecie zastanawiać się, jak natomiast wygląda sytuacja z pierwszym składakiem Google’a, czyli Pixel Fold. Cóż, odpowiedź jest prosta – tak samo, jak z innymi smartfonami

Podczas majowej prezentacji nie mogliśmy nie zachwycić się tym składanym modelem. Pixel Fold na zdjęciach prezentował się fenomenalnie, nie jest też wielkim „klocem”, bo producent inspirowała się raczej Oppo, a nie Samsungiem czy Huaweiem. Urządzenie zapowiadało się świetnie i osobiście miałam nadzieję, że gigantowi z Mountain View uda się przełamać klątwę i w końcu będzie miał w swojej ofercie coś, na co klienci nie będą musieli się skarżyć. Niestety, Pixel Fold trafił do sprzedaży wczoraj, a już pojawiły się pierwsze zażalenia. Jednak pod tym względem Pixel 6 nadal króluje, bo w jego przypadku zgłoszenia o usterkach pojawiły się jeszcze tego samego dnia.

Google Pixel Fold

Tak czy inaczej, klienci, którzy wydali 1799 dolarów na ten smartfon, bardzo szybko przeszli do zachwytów, do narzekań. I znów na pierwszy ogień idzie ekran (ten składany), na którym samoistnie powstawały wgniecenia, u niektórych doprowadzające nawet do całkowitej awarii. Inni z kolei skarżą się na łuszczenie plastikowej warstwy chroniącej składany ekran przed uszkodzeniami, na której na dodatek pojawiły się dziwne rysy.

To oczywiście zaledwie początek, bo kolejny użytkownik Reddita zgłosił pojawienie się jasnoróżowej linii w poprzek panelu, po zaledwie kilku godzinach użytkowania smartfona.

Oczywiście w tym wypadku fakt, że posiadacze składanych Pixeli skarżą się już od samego początku na jakieś usterki, nie jest niczym dziwnym. I wcale nie chodzi mi o historię problemów z innymi Pixelami. Warto po prostu pamiętać, że składaki, choć są już z nami od paru lat, to nadal bardzo świeże konstrukcje, więc tego typu awarie mogą i wciąż zdarzają się, zwłaszcza w przypadku pierwszych tego typu modelu w ofercie danego producenta. W końcu podobnie było też w przypadku Samsunga i jego pierwszych generacji Z Fold i Z Flip.

Mimo tego Google po prostu znów nas rozczarował. Pixel Fold zapowiadał się świetnie, a wyszło… cóż, wyszło jak zwykle. Serwis The Verge skontaktowało się z rzecznikiem firmy w sprawie doniesień o zepsutych ekranach, a w odpowiedzi dostał tylko zalecenie o skontaktowaniu się z pomocą techniczną, która przyjrzy się każdemu takiemu przypadkowi. Plusem tutaj może być tylko możliwość samodzielnej naprawy, którą gigant umożliwił przy współpracy z iFixit. Tylko jeśli wina leży po stronie samych ekranów, taka wymiana na niewiele się zda, bo wkrótce problemy powrócą – w końcu będą to te same części, których użyto w kupionym Pixelu.

Posiadaczom składaków Google’a pozostaje więc jedynie kontakt z producentem i nadzieja, że uda się jakoś rozwiązać te problemy. Ja natomiast jestem ciekawa, na co w dalszej kolejności zaczną skarżyć się użytkownicy. Bo w to, że na tym się skończy, nie wierzę.