Elon Musk zgadza się na reguły gry unijnych regulatorów. Skończyło się rumakowanie

Symboliczny środkowy palec wysunięty w stronę Europy, w związku z wycofaniem się z dobrowolnego unijnego kodeksu postępowania w zakresie dezinformacji, powoli wydaje się chować. Twitter rękami przedstawicieli Komisji Europejskiej przeszedł tzw. stres test w swojej siedzibie głównej, a Elon Musk podczas ubiegłotygodniowej wizyty w Paryżu zapewniał o zamiarach spełnienia wymogów aktu o usługach cyfrowych (DSA – Digital Services Act), który wejdzie w życie już pod koniec sierpnia. Przed platformą jednak długa i wyboista droga, czego nie ukrywa sam Thierry Breton, unijny komisarz rynku wewnętrznego.
Elon Musk zgadza się na reguły gry unijnych regulatorów. Skończyło się rumakowanie

W pewnym sensie możemy odetchnąć z ulgą, bo w Europie serwis społecznościowy należący do Elona Muska nie będzie (przynajmniej w teorii) egzemplifikacją Dzikiego Zachodu w wersji online. Jeśli chodzi o przestępczość internetową, nie może być żadnych półśrodków. Bardzo duże platformy internetowe muszą wprowadzić niezbędne kontrole wewnętrzne i zasoby, aby przygotować się na nowe przepisy europejskie – stwierdził Thierry Breton.

Unijny komisarz rynku wewnętrznego złożył dwudniową wizytę w siedzibie głównej Twittera w San Francisco, gdzie przeprowadzono ćwiczenia sprawdzające zdolności tej platformy do walki z dezinformacją, rosyjską propagandą i cyberprzestępczością, a w szczególności treściami związanymi z seksualnym wykorzystywaniem nieletnich. To zadanie nie należało do łatwych, szczególnie w kontekście przeprowadzonych przez Elona Muska redukcji, które dotknęły również zespół odpowiedzialny za moderację treści. Jakie wnioski po testach?

Twitter poważnie podchodzi do tego zadania i zidentyfikował kluczowe obszary, na których musi się skupić, aby zachować zgodność z DSA. Na dwa miesiące przed wejściem w życie nowego rozporządzenia UE, prace muszą być kontynuowane, aby systemy zostały wdrożone i działały skutecznie i szybko. Nie jestem tu po to, by mówić firmom, co mają robić. Jestem regulatorem i muszę im powiedzieć, jakie jest prawo napisał Breton. Czytałbym w to następujący sposób: czas zakasać rękawy, bo czas ucieka, a taryfy ulgowej nie będzie.

Czego od dużych platform będzie wymagać DSA?

Unijny akt o usługach cyfrowych, czyli wspomniane DSA, identyfikuje 19 podmiotów jako bardzo duże platformy online (powyżej 45 mln aktywnych użytkowników miesięcznie): sklep AliExpress, sklep Amazon, sklep AppStore, Booking.com, Facebook, sklep Google Play, Mapy Google, Google Shopping, Instagram, LinkedIn, Pinterest, Snapchat, TikTok, Twitter, Wikipedia, YouTube, sklep Zalando oraz dwie wyszukiwarki internetowe – Bing i Google.  Nowe przepisy obligują do wyznaczenia przez wspomniane platformy przedstawiciela w UE, który będzie odpowiedzialny za kwestie związane z treściami.

Ponadto DSA daje unijnym urzędnikom oraz naukowcom szerszy dostęp do algorytmów oraz ścieżek decyzyjnych dotyczących samych treści. Jak zauważa Yoel Roth, były pracownik Twittera odpowiedzialny za dział bezpieczeństwa, stanowi to szczególne wyzwanie dla Mety (właściciela Facebooka i Instagrama), w kontekście skandalu Cambridge Analytica z 2018, związanego z naruszeniem danych, po którym platforma mocno ograniczyła dostęp do danych osobom trzecim.

Czytaj też: Nadciąga alternatywa dla Twittera, na którą wszyscy czekają. Oby to była prawda

Wydaje się, że na ostateczną weryfikację skuteczności walki z dezinformacją, rosyjską propagandą i zagrożeniami z zakresu cyberbezpieczeństwa na Twitterze przyjdzie nam poczekać do końca wakacji. Od DSA nie ma już odwrotu, a naruszenie zapisów aktu o usługach cyfrowych może kosztować technologicznych gigantów dużo –  do sześciu procent rocznych obrotów. W przypadku utrzymywania się naruszeń platforma musi się również liczyć z zakazem działalności na terenie unijnej wspólnoty. A tego chyba nikomu nie należy życzyć.

PS – po więcej materiałów najwyższej jakości zapraszamy na Focus Technologie. Subskrybuj nasz nowy kanał na YouTubie!