Czas płynie tu zupełnie inaczej. Wszechświat to naprawdę dziwne miejsce

Im więcej dowiadujemy się na temat wszechświata, tym dłuższa staje się lista zagadek towarzyszących jego istnieniu. Jedna z nich dotyczy tego, jak płynie czas.
Czas płynie tu zupełnie inaczej. Wszechświat to naprawdę dziwne miejsce

Być może z perspektywy mieszkańców Ziemi takie pytanie wydaje się pozbawione sensu, ale jeśli weźmiemy pod uwagę zjawisko dylatacji czasu, to sprawy mają się naprawdę ciekawie. Oczywiście nie jest ono nowe, ponieważ było znane nauce co najmniej od czasów Einsteina. W przypadku nowych badań wyjątkowe jest jednak to, że dostarczają one namacalnych dowodów.

Czytaj też: W centrum naszej galaktyki zaginęły gwiazdy. Śledztwo trwa, ale jest tylko jeden podejrzany

O szczegółach realizowanego projektu czytamy na łamach Nature Astronomy. Badania były prowadzone pod przewodnictwem Gerainta Lewisa z Uniwersytetu w Sydney oraz Brendona Brewera z Uniwersytetu w Auckland. To właśnie tej dwójce naukowców udało się wykryć fluktuacje jasnych galaktyk podczas Kosmicznego Świtu. Ten ostatni zakończył się nieco ponad miliard lat po Wielkim Wybuchu i wiązał się z narodzinami pierwszych gwiazd.

Czego dokładnie dowiedzieli się badacze? Przede wszystkim, wspomniane fluktuacje okazują się znacznie wolniejsze, niż miałoby to miejsce w przypadku bliżej położonych obiektów. Tempo tych zmian było nawet 5-krotnie niższe od oczekiwanego w przypadku kwazarów znajdujących się w stosunkowo niewielkiej odległości. Innymi słowy, w młodym wszechświecie działo się wiele dziwnych rzeczy, a pięciokrotnie wolniej upływający czas był bez wątpienia jedną z nich.

Fenomen zidentyfikowany dzięki zdjęciom ukazującym obiekty oddalone o 12 miliardów lat sugeruje, że kluczową rolę odegrało tu zjawisko dylatacji czasu.

Oczywiście kluczową rolę odgrywa w tym przypadku perspektywa, ponieważ obserwacje byłyby zupełnie inne gdyby ich autorzy znajdowali się znacznie bliżej miejsca całego zamieszania. Gdy jeden z układów odniesienia przemieszcza się w stosunku do drugiego, to mamy wtedy do czynienia z dylatacją czasu. W sytuacji, gdy astronomowie zerkają na obiekt oddalony o 12 miliardów lat świetlnych, to nie powinno dziwić, że czas w jego obrębie wydaje się płynąć kilka razy wolniej.

Wspomniane wcześniej kwazary posiadają supermasywne czarne dziury. To właśnie w ich okolicach dochodzi to wytwarzania światła, gdy materia wokół czarnej dziury nagrzewa się i znacząco zyskuje na jasności. W toku badań, nieco przypadkowo, okazało się, że kwazary mogą być używane jako standardowe markery czasu dla wczesnego wszechświata. 

Czytaj też: Spojrzeli teleskopem w gwiazdy, a zobaczyli… kota. Skąd się tam wziął?

Przełom w kosmicznym śledztwie nastąpił po tym, jak naukowcy wzięli pod uwagę 190 kwazarów. Ich pochodzenie było bardzo szerokie, ponieważ miało zakres wynoszący od 2,45 do 12,17 miliarda lat (Wielki Wybuch miał miejsce 13,8 miliarda lat temu). Korzystając z danych o różnych długościach fal zebranych w okresie dwóch dekad, członkowie zespołu wykonali około 200 obserwacji każdego kwazara, co pozwoliło na szczegółową rekonstrukcję ich fluktuacji. Dzięki dużej liczbie objętych analizami kwazarów astronomowie byli w stanie stwierdzić, że Einstein po raz kolejny miał rację.