Astronomiczny przełom stał się faktem. Planety krążą wokół gwiazd w niezwykły sposób

Błędem byłoby zakładanie, że wszystkie gwiazdy czy planety funkcjonują w podobny sposób, jak ma to miejsce w Układzie Słonecznym. Idealnie obrazuje to ostatnie odkrycie dokonane przez astronomów.
Astronomiczny przełom stał się faktem. Planety krążą wokół gwiazd w niezwykły sposób

Olga Balsalobre-Ruza z El Centro de Astrobiología oraz jej współpracownicy dostarczyli bowiem dowodów na to, że dwie planety mogą dzielić tę samą orbitę. W naszym sąsiedztwie się to nie zdarza, a większość nowo identyfikowanych układów planetarnych również wydawało się nie wpisywać w tę regułę. Z tego względu PDS-70 zasługuje na szczególną uwagę.

Czytaj też: Czarna dziura wystrzeliła w kierunku Ziemi. Czy coś nam grozi?

Choć trzeba jednocześnie podkreślić, że był on znany nauce już wcześniej – po prostu ostatnimi czasy badacze lepiej mu się przyjrzeli. O efektach tych ekspertyz piszą na łamach Astronomy & Astrophysics. Rzeczony układ znajduje się w odległości około 370 lat świetlnych od Ziemi. W jego skład wchodzą obiekty zwane planetami trojańskimi. Jeśli kojarzycie pojęcie planetoid trojańskich, to wystarczy dodać, iż oba są ze sobą powiązane.

Wygląda na to, że wokół gwiazdy PDS-70, oddalonej od Ziemi o około 370 lat świetlnych, krążą dwie planety dzielące tę samą orbitę

W jaki sposób? Planetoidy trojańskie, zwane często Trojańczykami, krążą wokół Słońca na orbitach podobnych do orbity Jowisza. Analogicznie, planety trojańskie – do tej pory istniejące jedynie hipotetycznie – miałyby krążyć wokół tej samej gwiazdy na podobnych bądź tych samych ścieżkach orbitalnych. Przez lata istnienie takich ciał pozostawało jedynie w sferze domysłów, lecz dzięki hiszpańskim naukowcom wiemy, że takowe faktycznie występują we wszechświecie. 

Jak już wspomnieliśmy, chodzi o układ PDS-70. Jedna z tworzących go planet, znana jako PDS-70b, najwyraźniej dzieli swoją orbitę z innym obiektem. Nie jest jeszcze jasne, jakim, lecz obserwacje nie pozostawiają wątpliwości co do jego istnienia. Z obliczeń wynika, jakoby była mowa o czymś, co ma masę dwukrotnie większą niż Księżyc. 

Czytaj też: Spojrzeli teleskopem w gwiazdy, a zobaczyli… kota. Skąd się tam wziął?

Jak zauważa Balsalobre-Ruza, wizja dzielenia orbity przez Jowisza z licznymi planetoidami jest ciekawa, jednak z pewnością nie tak intrygująca, jak scenariusz, w którym dwie planety pozostają na tej samej ścieżce wokół swojej gwiazdy. Oznaczałoby to przecież, że mogą na nich panować niemal identyczne warunki, a długość tamtejszego roku jest taka sama. Z drugiej strony, wydaje się, iż na obecną chwilę opisywany towarzysz PDS-70b to jeszcze chmura pyłu, która w pewnym momencie stanie się planetą – albo i nie.