Latająca elektrownia wiatrowa. Czegoś takiego jeszcze nie widzieliśmy

Widzieliśmy już różne zadziwiające rozwiązania mające na celu produkcję energii z wykorzystaniem siły wiatru, ale to jest jednym z najbardziej nietypowych. Wykorzystuje koncepcję podobną do popularnej dziecięcej zabawki.
Latająca elektrownia wiatrowa. Czegoś takiego jeszcze nie widzieliśmy

A w zasadzie nie tylko dziecięcej, bo przecież i dorośli mają sporo frajdy z puszczania popularnych latawców. Taka koncepcja najwyraźniej towarzyszyła również pomysłodawcom technologii Kitemill. Jak czytamy na stronie norweskiej firmy, energię wiatru można wykorzystać na wysokości powyżej 350 metrów. Taki pułap jest znacznie wyższy aniżeli ma to miejsce w przypadku powszechnie stosowanych, naziemnych turbin wiatrowych.

Czytaj też: Chiny znowu to zrobiły! Ile prądu zapewnia największa na świecie turbina wiatrowa?

Zapewnia to gigantyczną przewagę nad konwencjonalnym podejściem, ponieważ na większych wysokościach wiatr jest bardziej jednostajny i silniejszy. Proponowane podejście ma rzekomo obniżać uśredniony koszt energii o 50%. Stanowi to pokłosie zmniejszenia zużycia materiału o 90% oraz wyższej wydajności energetycznej takiej technologii.

Pod jakimi względami Kitemill zasługuje również na uwagę? Zacznijmy od tego, iż cała instalacja składa się z latawca połączonego liną z naziemnym generatorem. Do wykonania takiego urządzenia potrzebuje mniej niż 10% materiałów wykorzystywanych w produkcji konwencjonalnych turbin o tej samej mocy. W grę wchodzi też nawet dwukrotne zwiększenie gęstości energii w przeliczeniu na powierzchnię gruntu względem farm fotowoltaicznych i pięciokrotne w porównaniu do klasycznych turbin. 

Jakby tego było mało, instalacja i przenoszenie tego typu struktur jest znacznie mniej wymagające. Mówimy także o mniejszej ingerencji w środowisko czy krajobraz, ponieważ takiej latającej elektrowni wiatrowej praktycznie nie widać z ziemi. 

Elektrownia wiatrowa, która przypomina działaniem latawiec, może być znacznie wydajniejsza od naziemnych turbin

Typowa instalacja Kitemill składa się z trzech głównych części. Unoszący się w powietrzu latawiec jest złożony z materiałów kompozytowych. Sztywna konstrukcja ma przetrwać nawet silne podmuchy, jednocześnie bezproblemowo się poruszając. Latawiec jest połączony z ziemia za pomocą linki złożonej z włókien polietylenowych. Materiał ten jest trwały i odporny na różne warunki środowiskowe, na przykład wilgoć i promieniowanie ultrafioletowe. 

Czytaj też: Turbina wiatrowa studentów z Polski zdobyła uwagę całego świata. Postawisz ją na podwórku

Trzecim z głównych elementów jest natomiast stacja naziemna. To właśnie ona przetwarza siłę generowaną przez latawiec i przenoszoną przez linkę w energię elektryczną. Wyposażona w wyciągarkę, może kontrolować produkcję energii, wpływając na to, jak zachowa się latawiec. Co istotne, system sterowania umożliwia autonomiczne działanie instalacji Kitemill. Producent szacuje, że 90% czasu operacyjnego taka instalacja spędza na przeciąganiu liny, natomiast pozostałe 10% czasu jest przeznaczone na jej zwijanie przed następną fazą produkcji. Z niecierpliwością czekamy na dalszy rozwój tego projektu, ponieważ bez wątpienia mógłby on sprawdzić się, szczególnie w zastosowaniach na mniejszą skalę.