Rynek mini-PC umiera po cichu. Czołowy producent wypada z wyścigu

Nie przepadam za takimi wieściami, bo darzę miniaturowe pecety wyjątkową sympatią. Z drugiej strony nie mam złudzeń, że ostatnie lata nie były dla tego rynku najłatwiejsze. Przyszedł więc czas spojrzeć z lotu ptaka na dotychczasową działalność i obciąć tam, gdzie da się to zrobić możliwie bezboleśnie, jednocześnie skupiając się mocniej na głównym nurcie. Proces nieunikniony, przez który przechodzi większość funkcjonujących biznesów, owocuje zamknięciem pewnych rozdziałów – tym razem padło na słynnego producenta i nie mniej słynną markę.
Rynek mini-PC umiera po cichu. Czołowy producent wypada z wyścigu

Cofnijmy się do 2013 roku – wtedy po raz pierwszy świat usłyszał o sprzęcie określanym szumnie jako Next Unit of Computing (NUC). Niewielkie czarne pudełko, a w środku płyta główna w standardzie określonym później jako UCFF (10,2 x 10,2 cm). Pierwsza generacja miniaturowego komputera pracowała w oparciu o architekturę Sandy Bridge (procesor Intel Celeron 847 oraz GPU HD Graphics 2000). Do środka można było już samodzielnie dokupić do 16 GB pamięci RAM DDR3 i dysk SSD w standardzie mSATA. Dwa porty HDMI, trzy porty USB 2.0 i gniazdo Gigabit Ethernet wystarczało do większości typowych zastosowań.

Trudno jest mi w to teraz uwierzyć, ale w 2014 roku, pracując dla Komputer Świata, miałem okazję testować taką zabawkę (NUC DN2820FYKH). Czas leci i nie ogląda się za siebie.

Za projekt NUC odpowiada oczywiście Intel, który w ciągu ostatniej dekady pokazał jak daleko poza pierwotne zastosowania tego typu sprzętu da się sięgnąć. Z czasem NUC rozbito na trzy kategorie produktów: kompaktowe PC dla konsumentów, maszyny biznesowe do zdalnego zarządzania oraz vPro (coś dla graczy i poważniejszych zastosowań). Niech za przykład takiej konstrukcji posłuży niedawny Intel NUC 13 Extreme Raptor Canyon (procesor Intel i9 13900K i GPU Nvidia RTX 3080Ti). Taki komputer nie ma już rzecz jasna formy miniaturowej kostki, ale nadal zalicza się do kategorii tzw. Small Form Factor.

Okręt NUC płynie dalej (ale w żagle dmucha już ktoś inny)

Biorąc pod uwagę obecną trudną sytuację na rynku komputerów osobistych i ostrą konkurencję, rentowność biznesu związanego z maszynami typu NUC z pewnością nie świeciła się na zielono w korporacyjnych arkuszach. Wspieranie tylu kategorii sprzętu jednocześnie pochłania masę pracy i nakładów finansowych. Dlatego nie dziwi mnie decyzja o zakończeniu bezpośredniego zaangażowania koncernu w przygodę pt. Next Unit of Computing. 

Zdecydowaliśmy się zaprzestać bezpośrednich inwestycji w biznes Next Unit of Computing (NUC) i zmienić naszą strategię, umożliwiając naszym partnerom ekosystemowym kontynuowanie innowacji i rozwoju. Decyzja ta nie wpłynie na pozostałą część działalności Intel Client Computing Group (CCG) i Network and Edge Computing (NEX). Ponadto współpracujemy z naszymi partnerami i klientami, aby zapewnić płynne przejście i wypełnienie wszystkich naszych obecnych zobowiązań – w tym ciągłego wsparcia dla produktów NUC znajdujących się obecnie na rynku – oto treść oficjalnego oświadczenia Intela

Czytaj też: Wszystko, co wiemy o procesorach Intel Core 14. generacji. Raptory zaryczą raz jeszcze

Reasumując, NUC jako taki nie umiera. Oznacza to jednak, że na rynku zobaczymy już wyłącznie nowe produkty firm trzecich (np. Gigabyte, Zotac, Shuttle), które do tej pory przyciągały do siebie chociażby nieco bardziej przystępną ceną. Również z dostępnością miniaturowych PC od Intela bywało różnie, więc dla konsumentów zmienia się stosunkowo niewiele. Intel po prostu wraca do tego, co wychodziło mu przez lata najlepiej – produkcji procesorów. Warto przypomnieć, że w 2020 roku koncern powiedział ostatnie słowo w segmencie produkcji dysków SSD, sprzedając tę działkę SK Hynix.

PS – po więcej materiałów najwyższej jakości zapraszamy na Focus Technologie. Subskrybuj nasz nowy kanał na YouTubie!