Nad Ameryką pojawiły się wielokolorowe światła. To zapowiedź tego, co szykuje nam Słońce

Dzięki zdjęciom wykonanym przez Aarona Watsona możemy na własne oczy zobaczyć to, co ujrzeli mieszkańcy Stanów Zjednoczonych w drugiej połowie czerwca. Efektowne światła mówią całkiem sporo o tym, co dzieje się na Słońcu.
Nad Ameryką pojawiły się wielokolorowe światła. To zapowiedź tego, co szykuje nam Słońce

Nasza gwiazda zbliża się bowiem do szczytu swojej aktywności. Kiedy on wypadnie? Tego niestety nie wiadomo, a dotychczasowe przewidywania i pomyłki pokazują, że najprawdopodobniej przyjdzie on wtedy, gdy mało kto będzie się go spodziewał. O ile początkowo zakładano, iż maksimum słoneczne będzie miało miejsce w 2025 roku, tak obecnie zdecydowanie bardziej prawdopodobny wydaje się 2024, a być może nawet 2023 rok.

Czytaj też: Plama na Słońcu w ciągu 24 godzin znacząco zwiększyła swoje rozmiary!

fot. Aaron Watson

Wprowadzone zmiany nie dziwią, jeśli weźmiemy pod uwagę wzrost aktywności, do jakiego doszło w przypadku naszej gwiazdy. Jednym z przejawów tego zjawiska jest zwiększona częstotliwość występowania zorzy polarnej, a także jej częstsza obecność na obszarach położonych bliżej równika. O ile ten aspekt można uznać za całkiem przyjemny, tak bardziej pesymistycznie robi się, gdy przypomnimy na przykład o usmażonych satelitach Starlink. Te na początku tego roku zostały uszkodzone właśnie za sprawą wysokoenergetycznych cząsteczek wyemitowanych przez Słońce.

Efektowne światła uwiecznione przez Watsona stanowią potencjalny dowód na to, że aktywność Słońca wciąż rośnie

Wróćmy jednak do samego zdjęcia. Jego autor, Aaron Watson, przebywał 21 czerwca, tuż przed północą, w pobliżu gór West Elk na terenie Kolorado. Charakterystyczne światła pojawiły się na niebie i były tam widoczne przez około dwie godziny. Autor fotografii nie miał pewności, z czym tak naprawdę ma do czynienia. Pod uwagę brał cały wachlarz możliwości, między innymi w postaci zorzy polarnej, obłoków srebrzystych czy też zjawiska znanego jako STEVE.

Czytaj też: Aż trudno uwierzyć, że to prawdziwe zdjęcie. Teleskop Webba uwiecznił Saturna w efektowny sposób

Żadna z tych możliwości nie okazała się zgodna z rzeczywistością. Ostateczny wybór padł natomiast na coś, co określa się mianem poświaty niebieskiej. Źródłem takiej zazwyczaj słabo widocznej emisji światła jest atmosfera naszej planety. Poświata niebieska występuje rzadko, lecz może być potęgowana za sprawą rosnącej aktywności Słońca. A o to, w kontekście nadchodzącego szczytu, nie powinno być trudno. Więcej zdjęć pokazujących niesamowity widok uwieczniony przez Watsona znajdziecie pod tym adresem.