Sprawca całego zamieszania został nazwany GPM J1839-10. Co o nim jeszcze wiemy? Przede wszystkim, że związane z nim pulsacje powtarzają się co 22 minuty, a po raz pierwszy wykryto je ponad 30 lat temu. O ile samo pomijanie takiego sygnału można wyjaśnić niewystarczającym zaawansowaniem technologicznym ludzkości, tak znacznie bardziej zaskakująca okazuje się niska częstotliwość wspomnianych pulsacji. Większość innych tego typu źródeł powtarza się bowiem znacznie częściej.
Czytaj też: Czarna dziura wystrzeliła w kierunku Ziemi. Czy coś nam grozi?
Dodajmy do tego relatywnie niewielką odległość dzielącą nas od tego obiektu, a sprawy przybiorą jeszcze ciekawszy obrót. Mówimy bowiem o dystansie rzędu 15 tysięcy lat świetlnych, co – jak na skalę wszechświata – nie jest szczególnie dużym oddaleniem. Oczywiście z drugiej strony nie możemy pomijać obecnych możliwości człowieka w zakresie kosmicznych podróży. W tym kontekście 15 tysięcy lat świetlnych to dystans, o pokonaniu którego nie możemy nawet marzyć.
Badania poświęcone GPM J1839-10 zostały niedawno zaprezentowane w Nature i były prowadzone przez Natashę Hurley-Walker z Curtin University. Jak wykazali australijscy naukowcy, źródłem tych niecodziennych sygnałów może być magnetar o wyjątkowo wolnym okresie obrotowym. Gdyby takie rewelacje się potwierdziły, to będzie to stanowiło punkt zwrotny w badaniach na temat magnetarów.
Sygnały emitowane przez źródło GPM J1839-10 powtarzają się zaskakująco wolno – szczególnie jak na rzekomego mangetara
Czym w ogóle są te ostatnie? Najprościej można je opisać jako zwarte obiekty o wyjątkowo silnych polach magnetycznych. Co więcej, emitują one promieniowanie gamma i promieniowanie rentgenowskie w sposób regularny bądź nieregularny. Dotychczasowe ustalenia członków zespołu badawczego wydają się stać w sprzeczności z tym, jak dotychczas rozumieliśmy gwiazdy neutronowe i magnetary.
Zainteresowanie naukowców tym tematem zrodziło się już kilka lat temu, gdy wykryli dość podobny obiekt, nazwany GLEAM-X J162759.5-523504.3. Jego zachowanie przywodziło na myśl GPM J1839-10, a sygnał powtarzał się co około 18 minut i charakteryzował się minutowymi pulsacjami. Wykorzystując instrumenty tworzące Murchison Widefield Array, Hurley-Walker i jej współpracownicy postanowili poszukać więcej tak nietypowych źródeł. Udało im się zrealizować ten cel, a efektem poszukiwań okazał się obiekt pulsujący przez mniej więcej 5 minut w 22-minutowych odstępach.
Czytaj też: Astronomiczny przełom stał się faktem. Planety krążą wokół gwiazd w niezwykły sposób
Dodatkowe obserwacje wykazały występowanie skrętu, który wydaje się podyktowany obecnością silnych pól magnetycznych. Poza tym badacze doszli do wniosku, iż sygnał GPM J1839-10 musi być odbierany od co najmniej 1988 roku. Najważniejszym aspektem przeprowadzonych analiz było to, że namierzone źródło obraca się zbyt wolno, by wytwarzać fale radiowe. Jeśli więc mówimy o magnetarze, to do Ziemi nie powinny docierać pochodzące z niego fale radiowe. Jest jednak inaczej, a naukowcy zastanawiają się, jaki mechanizm może za tym stać.