Człowiek może wywołać trzęsienie ziemi. Potwierdziła to… Taylor Swift

Gdy popularny wokalista wchodzi na scenę, a z jego ust zaczyna rozbrzmiewać największy hit, widownia zazwyczaj skacze jak oszalała. Okazuje się, że ma to przełożenie na całą naszą planetę. 
Człowiek może wywołać trzęsienie ziemi. Potwierdziła to… Taylor Swift

Brzmi jak zmyślona historia? Zdecydowanie, lecz sejsmolodzy przekonują, iż jest ona jak najbardziej realna. Te niezwykłe wydarzenia rozegrały się w Lumen Field w Seattle, gdzie popularna artystka występowała w ramach swojej obecnej trasy koncertowej. Jak widać, muzyka jest czasami potężniejsza niż mogłoby się wydawać.

Czytaj też: Wykryto gigantyczny obiekt stwarzający potencjalne zagrożenie dla Ziemi

No dobrze, ale co można w tej sprawie powiedzieć z perspektywy nauki? Przede wszystkim, warto zacząć od tego, że nie mówimy o wstrząsach, które mogłyby stanowić realne zagrożenie na przykład dla ludzkich osiedli. Poza tym, nasza planeta jest bardzo aktywna pod względem sejsmologicznym i trzęsienia zdarzają się tutaj naprawdę często. Po prostu w większości przypadków ich nie odczuwamy, ponieważ są zbyt słabe. Na świecie istnieją też bardzo zróżnicowane pod względem aktywności regiony – Polska wypada pod tym względem korzystnie, ponieważ silne trzęsienia praktycznie u nas nie występują.

Jeśli zaś chodzi o koncert Taylor Swift, to sejsmolodzy oszacowali, iż jej występoy wygenerowały aktywność sejsmiczną równoważną trzęsieniu ziemi o sile 2,3 stopnia w skali Richtera. Zebrane dane pochodzą z koncertów, które odbyły się 22 i 23 lipca. Dwanaście lat temu w Seattle doszło do podobnych wydarzeń, kiedy to wstrząsy powstały na skutek aplauzu fanów futbolu amerykańskiego świętujących przyłożenie dla Seattle Seahawks w spotkaniu z New Orleans Saints.

Wstrząsy odnotowano w czasie dwóch występów wokalistki Taylor Swift, która występowała w Seattle 22 i 23 lipca

Nowy rezultat okazał się natomiast rekordowy. Świadczą o tym dane zgromadzone przez sieć PNSN (Pacific Northwest Seismic Network). Co ciekawe, sami eksperci nie są przekonani, czy sprawcami całego zamieszania faktycznie byli fani Taylor Swift czy może system dźwiękowy wykorzystywany w czasie koncertu. Bez wątpienia istotny w całej sprawie był fakt, że centrum pomiarowe znajduje się niedaleko stadionu, na którym wokalistka wykonywała swoje słynne utwory. 

A skąd wiadomo, że to faktycznie jej koncerty doprowadziły do takich a nie innych odczytów? Choćby stąd, że sejsmolodzy porównali odnotowane skoki z listą piosenek wykonywanych w Lumen Field. Te okazały się idealnie pokrywać z tym, jakie utwory były grane w danym momencie. Łącznie na widowni w ciągu dwóch koncertów na terenie Seattle zasiadło około 144 tysięcy osób. Aż trudno ocenić, czy bardziej imponuje frekwencja, czy jednak aktywność sejsmiczna wytworzona w czasie występów. 

Czytaj też: Na Ziemi znajduje się dziura grawitacyjna. Naukowcy właśnie wyjaśnili jak do tego doszło

Pewne jest natomiast to, że to nie pierwszy raz, kiedy muzycy doprowadzili do tego typu wydarzeń. Na przykład rockowa kapela Foo Fighters wywołała podobne wstrząsy w czasie swojej trasy koncertowej w Nowej Zelandii w 2011 roku. Jak widać, wpływ człowieka na naszą planetę sięga daleko poza zatruwanie środowiska naturalnego i napędzanie zmian klimatu.