Darmowe laptopy zaczynają docierać do szkół. Jak sprawdzić, kiedy Twoje dziecko dostanie sprzęt?

Rządowy program „Laptop dla ucznia”, dzięki któremu każdy uczeń zaczynający we wrześniu naukę w czwartej klasie szkoły podstawowej ma otrzymać na własność laptop do nauki i zabawy toczy się, jak na polskie warunki, wyjątkowo sprawnie. Co nie znaczy, że bez opóźnień – początkowe plany obejmowały realizację całości przed rozpoczęciem roku szkolnego, na co zupełnie nie ma widoków. Niemniej widać światełko w tunelu i być może nawet nie jest to nadjeżdżający pociąg.
ASUS ExpertBook B1 1400

ASUS ExpertBook B1 1400

Laptop dla ucznia – konferencja wiceministra Lewandowskiego

Opóźnienia w realizacji i niedostatki informacji płynących z Ministerstwa Cyfryzacji dały pożywkę dla żartownisiów – na grupach Facebooka krąży żart o darmowych laptopach dla dzieci rozprowadzanych przez sieci handlowe w ramach programu Wyprawka+ – i choć z daleka widać, że to nie może być prawda, to łatwowiernych jak się okazuje nie zabrakło.

Na plus zatem należy zaliczyć, że Ministerstwo Cyfryzacji uruchomiło specjalną stronę, na której można zapoznać się z podstawowymi informacjami dotyczącymi samego programu, bazą wiedzy o wybranym sprzęcie, a także odnośniki do materiałów i opracowań dla uczniów opublikowanych na należącej do Ministerstwa Edukacji i Nauki Zintegrowanej Platformie Edukacyjnej.

Jeśli chodzi o sam program, na stronie można znaleźć przepisy dotyczące jego realizacji (z czego potencjalnie interesujące dla rodziców uczniów mogą być załączone wzory umów) oraz formularz, pozwalający sprawdzić stan realizacji programu „Laptop dla ucznia” dla konkretnej szkoły.

laptop dla ucznia

Na jakim etapie jest program? Dziś w Szkole Podstawowej nr 12 w Otwocku wiceminister Lewandowski przekazał, że pierwsze laptopy mogą trafić do szkół już w poniedziałek, czyli 4 września, przy czym wg słów prezydenta Otwocka Jarosława Margielskiego, 400 sztuk maszyn jest już w gestii miasta, które rozprowadzi je do szkół.

Jak widać, powyższy formularz dla wspomnianej szkoły tego nie potwierdza, co oznaczać może oczywiście wiele – od najbardziej prawdopodobnej opóźnionej aktualizacji danych na stronie począwszy, do radosnej improwizacji po stronie realizatorów programu z „odłożeniem na później” wymaganych procedur skończywszy – z pewnością będę śledzić kolejne etapy realizacji dostaw i dystrybucji dalej, jako że moje dziecko także jest objęte programem.

Droga od dostawcy do ucznia w każdym razie jest jasna – sprzęt trafi do instytucji samorządowych, skąd zostanie przekazany do szkół. Tam zostanie natomiast przekazany rodzicom lub opiekunom uprawnionego ucznia, co będzie wiązać się z podpisaniem specjalnej umowy.

Umowa będzie dotyczyła przekazania sprzętu na własność lub w razie braku zgody rodziców/opiekunów, jego użyczenia od organu prowadzącego szkołę. W umowie znajdą się ograniczenia dotyczące zbywania, użyczania, wynajmowania i przekazywania sprzętu osobom trzecim. Przewidziano także obowiązek okazania laptopa w siedzibie szkoły i uczestnictwa w monitoringu – wygląda to logicznie, ale diabeł tkwi w szczegółach: poszczególne zobowiązania mogą teoretycznie być interpretowane jako brak zgody na przekazanie laptopa dziecku, które jest w końcu prawdziwym beneficjentem programu.

Nie przewidziano natomiast żadnych sankcji za nieokazanie sprzętu czy naruszenie innych punktów umowy (choćby tych dotyczących zakazu zdejmowania naklejek) – i nawet nie jest jasne, czy w ogóle przy sprzęcie przekazywanym na własność takie zapisy są dozwolone i mają jakiekolwiek sens – w opinii prawnika mogą one mieć znaczenie przy użyczeniu, a nie przekazaniu własności.

Z pustego w próżne. Po co uczniom laptopy?

O ile można uznać, że realizacja programu ze strony Ministerstwa Cyfryzacji przebiega w miarę sprawnie, to nie sposób nie zauważyć, że jest to działanie wymierzone w próżnię. MEiN nie przewiduje żadnego dostosowania programów by wykorzystać rozdawany sprzęt, pozostawiając to w gestii indywidualnych działań szkół, które mając i tak rozbudowaną podstawę programową do zrealizowania raczej nie będą skłonne do eksperymentów. Chociaż Zintegrowana Platforma Edukacyjna od mojej ostatniej wizyty została mocno rozbudowana, to nie ma tam rzeczy podstawowej: cyfrowych podręczników, dzięki którym można by odchudzić przeciążone plecaki uczniów (już w III klasie plecak mojego syna potrafił ważyć ponad 10 kg!).

Znalazłem za to takie kurioza, jak materiał o Dziadach (!) dla klas IV-VI szkół podstawowych, w którym w ramach bibliografii była płyta „Taka Kazika” zespołu Kult – chyba z powodu piosenki Baranek z refrenem

Na głowie, kwietny ma wianek
W ręku zielony badylek
A przed nią bieży baranek
A nad nią lata motylek
A przed nią bieży baranek
A nad nią lata motylek

Innego powodu dla takiego odniesienia nie widzę. Baza materiałów ZPE w każdym razie wydaje się raczej chaotyczna i mało przystępna dla uczniów, nie widzę więc większych szans by bez wsparcia nauczyciela do czegoś praktycznego się przydała. Czas oczywiście pokaże, jaka będzie praktyka, niestety na ten moment program „Laptop dla ucznia” jawi się raczej jako kosztowna kiełbasa wyborcza (stąd zapewne pośpiech, trzeba zdążyć z rozdawnictwem przed 15 października) niż przemyślane działanie zmierzające do redukcji cyfrowego wykluczenia. A szkoda, bo to mógł być naprawdę dobry pomysł. I jeszcze ma szansę nim być.