Te okręty były najpotężniejszymi krążownikami USA. Teraz nawet nie doczekają się następców

Krążowniki to konkretna klasa okrętów nawodnych, które wyróżniają się przede wszystkim rozmiarem oraz potężnym uzbrojeniem. To z nich wywodzą się m.in. krążowniki rakietowe, do których zaliczał się typ Ticonderoga, służący do niedawna we flocie USA.
Te okręty były najpotężniejszymi krążownikami USA. Teraz nawet nie doczekają się następców

Wycofanie okrętu USS Mobile Bay ze służby może oznaczać koniec ery krążowników we flocie USA

W zeszłym miesiącu amerykańska marynarka wojenna wycofała ze służby USS Mobile Bay, czyli jeden ze swoich najpotężniejszych okrętów. Miało to miejsce dokładnie 10 sierpnia w bazie morskiej w San Diego, kiedy to służący USA przez 36 lat (od 1987 roku) okręt wreszcie trafił na emeryturę. Był to jeden z łącznie 27 krążowników, które Amerykanie zbudowali od lat 80. ubiegłego wieku i które wyróżniały się przede wszystkim systemem walki Aegis, a więc zaawansowanym systemem radarowym i rakietowym, który mógł wykryć i zwalczyć ponad 100 celów powietrznych z odległości ponad 160 kilometrów.

Czytaj też: Są niewidzialne i mogą rozpętać nuklearne piekło. Modernizacja latających niszczycieli USA trwa

Marynarka zbudowała 27 takich potężnych krążowników rakietowych, z których 22 egzemplarze miały 122 wyrzutnie pionowe pocisków Mk.41. Te wyrzutnie były wszechstronne, kompatybilne z rakietą powietrze-powietrze SM-2, pociskiem uderzeniowym Tomahawk lub torpedą ASROC przeciwko okrętom podwodnym. W tym samym czasie powstały również nieco mniejsze okręty typu Arleigh Burke z początkowo 90, a finalnie 96 wyrzutniami. Z biegiem czasu ciągłe uaktualnienia sprawiły, że mniejszy typ zaczął odpowiadać większemu w prawie każdej dziedzinie… z wyjątkiem potęgi ognia rakietowego.

Czytaj też: Dlaczego Ukraina niszczy pociski od USA? W tym szaleństwie jest metoda

Tutaj zaczynają się problemy, bo w ogólnym rozrachunku przyszłość krążowników rakietowych typu Ticonderoga jest niepewna. Koniec zimnej wojny sprawił, że dla USA zagrożenie ze strony radzieckiej floty morskiej zanikło, a wprowadzenie zamienników dla krążowników dawnej ery nie powiodło się z powodu różnych powodów. Tak oto okręty wspomnianego typu zaczęły przyjmować nowe role (m.in. obrony przeciwko pociskom balistycznym oraz zwalczaniu satelitów), wypierając pierwotny nacisk na realizowanie przede wszystkim misji przeciw wrogim okrętom.

Czytaj też: To będzie niczym powrót do zimnej wojny. Cały teren USA wypełnią przeciwlotnicze systemy

Dziś przyszłość krążowników rakietowych pokroju Ticonderoga wydaje się niepewna, a choć ich rolę pełnią aktualnie we flocie USA niszczyciele typu Arleigh Burke. Jednak jest pewien problem – te okręty mają mniej wyrzutni rakiet, co oznacza, że amerykańska marynarka może budować więcej niszczycieli, ale nadal mieć mniej wyrzutni i tym samym mniej okazałą siłę ognia. Wiele może zmienić niszczyciel nowej generacji DDG(X), ale USA zawsze mogą sięgnąć po zrobotyzowane platformy z wyrzutniami rakiet, aby w bardzo prosty sposób zwiększyć swoją siłę ognia.