Są niewidzialne i mogą rozpętać nuklearne piekło. Modernizacja latających niszczycieli USA trwa

USA chce ulepszyć swoje wyjątkowe bombowce B-2 Spirit, które są nie tylko niewidzialne dla radarów, ale też mogą rozpętać nuklearne piekło swoim potężnym uzbrojeniem.
Bombowiec B-2 Spirit

B-2

USA wzmacnia swoje nuklearne zdolności. Jak ulepszenie B-2 Spirit poprawi stan państwa?

Aktualnie triada nuklearna USA składa się z trzech niezależnych od siebie elementów. Budują ją międzykontynentalne pociski balistyczne Minuteman III, okręty podwodne typu Ohio z pociskami balistycznymi Trident II D-5 oraz flota bombowców B-52 Stratofortress i B-2 Spirit, do których dołączy za kilka lat B-21 Raider. Sam w sobie bombowiec B-2 Spirit jest o tyle wyjątkowy, że należy do jednych z pierwszych bombowców typu stealth, czyli tych wykonanych wedle prawideł co do generowania przede wszystkim możliwie najniższej sygnatury radarowej i cieplnej.

Czytaj też: Klamka zapadła. Wojsko USA zmieni się nie do poznania, zwiększając swoją potęgę

Dzięki tej cesze B-2 Spirit może penetrować obronę powietrzną przeciwnika i precyzyjnie uderzać w cele o dużej wartości daleko za głównymi liniami frontu. Jest to również jedyny bombowiec USA, który może przenosić potężną bombę bunkrową GBU-57 Massive Ordnance Penetrator, ale jego najważniejszą rolą jest ewentualny lot z bombami jądrowymi, kiedy na świecie zrobi się naprawdę gorąco. W ogólnym rozrachunku B-2 to też najdroższy bombowiec USA, bo każdy jego egzemplarz kosztuje około 2 miliardy dolarów. Trudno się więc dziwić, że powstało tylko 20 z nich, a koszty ich utrzymania do najniższych nie należą, ale nawet pomimo tego USA dba o ich rozwój.

Czytaj też: Armia USA będzie siać pogrom wśród wrogich czołgów. Oto nowy pogromca pancernych celów

Dowiedzieliśmy się właśnie, że Siły Powietrzne Stanów Zjednoczonych rozpoczęły modernizację swojej floty bombowców B-2 Spirit, które aktualnie napotykają liczne ograniczenia z powodu przestarzałej technologii. Jednym z ich głównych problemów jest brak komunikacji bezprzewodowej, co USA chce naprawić w ramach współpracy z Northrop Grumman. Firma zresztą ukończyła niedawno testy rozwiązań, które umożliwiają bezprzewodowy transfer danych między naziemnymi jednostkami a bombowcami B-2 w locie, co ma być znaczącym krokiem naprzód w minimalizowaniu błędów ludzkich i zwiększaniu efektywności misji.

Bombowiec B-2 z GBU-57

Ta technologia jest szczególnie ważna ze względu na zasięg operacyjny B-2 rzędu ponad 11100 kilometrów, który oznacza, że ​​samolot może pozostać w powietrzu przez dłuższy czas. Dlatego właśnie zdolność do przeprowadzania aktualizacji danych misji “w locie” jest kluczowa, ponieważ warunki bitwy mogą się szybko zmieniać. Jednak sam w sobie taki transfer danych “maszyny do maszyny” odgrywa również kluczową rolę w kontekście wspomnianej triady jądrowej, której bombowce B-2 są kluczowym elementem.

Czytaj też: Tylko USA ma tak zaawansowane niszczyciele. Rewolucja ich uzbrojenia trwa

Chociaż flota B-2 jest mała, bo obecnie na służbie znajduje się tylko 19 egzemplarzy, to tego typu modernizacje mogą zagwarantować, że te bombowce stealth będą stanowić ważny element arsenału USA przez wiele lat. Nawet wtedy, kiedy na służbę zaczną już trafiać nowe bombowce B-21 Raider, bo w gruncie rzeczy amerykańskie siły lotnicze nie podały jeszcze dokładnej daty wycofania B-2, co w pewnym sensie zapewnia, że nowe modernizacje utrzymają te samoloty na służbie na jeszcze wiele lat.