Google Pixel 8 oraz Google Pixel 8 Pro otrzymają aktualizacje systemu, poprawek bezpieczeństwa oraz nowe funkcjonalności przez 7 lat. To wynik lepszy nawet od tego, który Apple osiągnął w przypadku iPhone’a X. W tym roku zakończyło się 6-letnie wsparcie modelu, który odmienił wizualne oblicze smartfonów.
6 lat to całkiem sporo – po takim okresie średnio wymieniamy telewizor czy laptopa. Smartfony raczej nie słynęły z takiej długowieczności. A to baterie nie pracują już z taką efektywnością, a to na ekranie zaczęły pojawiać się ślady po ikonach, a to sprzęt muli i robi brzydkie zdjęcia. Powodów są tysiące, a każdy z nich skłania nas do wymiany telefonu niemal tak mocno, jak zdarzające się co roku przecieki, prezentacje i reklamy. Mam wrażenie, że w tym roku Google przeholowało.
Google Pixel w Pakiecie platinium?
Obserwując takie wydarzenia jak Apple Event czy prezentacja urządzeń Google Pixel, dostajemy po oczach najbardziej amerykańską wersją kapitalizmu. Mimowolnie skojarzyło mi się to z wersami, jakie Taco Hemingway zarapował w Pakiet Platinium (a ogólnie polecam album 1-800 Oświecenie, bo to ciekawy lirycznie powrót po latach dogrywania się u innych przez Filipa):
Reklama Apple: w nocy chłopaki
dziewczynom robią fotki
Tacy są gładcy, młodzi i ładni,
do tego różnorodni
Deskorolkami suną przez miasto
chcą mi coś udowodnić[…]
Apple to najjaśniejszy przykład marketingu, w którym sprzedaje się emocje, a nie produkt. Nie wiem jak dla was, ale dla mnie jako osoby, która w swojej pracy ogląda podobne konferencje i mimowolnie konsumuje dużo reklam, odczuwam pewien przesyt tym, jak prezentowane są urządzenia mobilne. Spójrzcie tylko na tę reklamę – a przecież to jedna z wielu:
Dynamiczna muzyka, równie dynamiczni ludzie wyglądający młodo, niezależnie od ilości dzieci i magiczne rozwiązywanie problemu jednym kliknięciem. Bardziej prostolinijnie i bez oporu się nie da, nie trzeba nawet tłumaczyć na inne języki. Myślicie, że to tandetne i na pokaz? No to jesteście w mniejszości wobec reszty, która puszcza to mimochodem albo którą to kupuje. Inaczej z telebimów na każdym skrzyżowaniu w większym mieście nie atakowałby nas obraz młodzieży robiącej sobie zdjęcia -czy to na fotograficznych tłach, czy też w perfekcyjnie rozświetlonych i ogólnie fajnych sceneriach – plaża, góry, klify, nocne życie.
Tymczasem twoje życie z telefonem przez większość czasu najpewniej wygląda tak:
Ja moim robię screenshot
mema, potem się stłukł o
chodnik…
Reklamy jak ta wyżej przeszkadzają tobie, jak i mi, w obejrzeniu wideo kończącego karierę naszego ulubionego twórcy na Youtube. Rzeczywistości bliżej do oglądania memów i konsumpcji treści niż popisów ze skakanką czy inną gumą. Rozumiem, że reklamy nie mogą sprzedawać nam produktu jako takiego. Sprzedają nam marzenia, aspiracje, poczucie dobrze spędzonego czasu i dobrze wydanych pieniędzy i dopiero przy okazji tego produkt. Tylko że odnoszę wrażenie, że Google zjadł cały granulat fajnoreklamowy i udaje niewiniątko.
Wszystko jest możliwe, gdy włączysz AI
Sztuczna inteligencja to paliwo do jeszcze bardziej nieoczywistych rozwiązań i funkcji, których zaprojektowanie jeszcze kilka lat temu byłoby karkołomne. I niestety, jest to paliwo do przedstawiania jeszcze bardziej podkręconej wersji świata, w którym nic nie jest takim, jakim było naprawdę.
Czy Google poświęcił chwilę, by potwierdzić, że zaadresował problemy poprzednika? Czy chwaląc się podczas konferencji, jak jasne mogą być nowe ekrany, odniósł się do problemu poprzedników, którzy przy zwykłej jasności pobierały znacznie więcej mocy od konkurencji? Nie podoba mi się to parcie przed siebie bez chwili refleksji. Wypuszczanie telefonów co rok oznacza ciągła walkę z czasem, aktualizacje pisane na kolanie i mnożenie chwytliwych reklamowych rozwiązań zamiast rozwiązywania problemów.
Nie jestem przeciwny postępowi. Uważam nawet, że jestem jednym z jego największych orędowników, skoro pracuję właśnie w tej branży. Tylko niesamowicie mnie wkurza ten rosnący rozdźwięk między rzeczywistością reklamową, a tym, co tak naprawdę dostajemy. Producenci nie wstydzą się pokazywać absolutnie każdej najmniejszej zmiany jako rewolucja, przełom i bóg jeden wie, co jeszcze. Ten rozdźwięk ma sens z perspektywy producentów – pokazuje, że docieramy do końca historii smartfonów.
Mało kogo obchodzi, czy Tensor G3 jest o wiele mocniejszy od Tensora G2, czy tylko trochę. Maksymalna jasność? Na pewno za te pieniądze będzie wystarczająco jasno. Akumulator? Tu, dopóki Google czegoś konkretnie nie zepsuje, też będzie wystarczająco. Jak wiele nie trąbilibyśmy o przegrzewaniu się iPhone’ów, te nadal będą się sprzedawały w milionach sztuk. Z pewnością będą pojawiały się szybsze pamięci, wydajniejsze procesory i układy graficzne, swoje do powiedzenia będzie miała sztuczna inteligencja. Nie sądzę jednak, by do końca cyklu życia smartfonu jako takiego pojawiło się coś, co wywróci zasady korzystania z niego i zwróci uwagę mas.
Nikogo nie zaskakuje też forma. Tak, składane urządzenia eksperymentują z nią, ale czy dają znaczące korzyści? Większość z nich to rozwiązania zwiększające komfort i próba wynalezienia koła na nowo. Śmieszy mnie, gdy próbuje się sprzedać zewnętrzny ekran składanego w klapkę urządzenia jako coś, co ma ograniczyć czas spędzany ze smartfonem. Najefektywniej czas ze smartfonem ograniczy brak powiadomień i brak aplikacji żerujących na nienasyceniu naszych przebodźcowanych mózgów, a nie dwa ekrany w jednym urządzeniu.
Do tego jednak producenci nie mogą dopuścić, inaczej koniec historii oznaczałby zagładę. Tymczasem od teraz smartfony będą z pomocą sztucznej inteligencji rozwiązywać problemy, które jeszcze mocniej dotyczą naszych odczuć. O ile część z tych rzeczy, jak wyciszanie wiatru czy wyostrzanie rozmazanego zdjęcia mają sens, tak część to ewidentnie efekt zbyt głębokiego zanurzenia ludzi w mediach społecznościowych.
Uwierzcie mi. To normalne, że w popularnych destynacjach są inni ludzie niż my – nie musimy ich usuwać ze zdjęcia. To normalne, że nie każde zdjęcie z kilkoma osobami wyjdzie idealnie – nie musimy przeklejać ich twarzy. Nie jest to jednak akceptowalne wtedy, gdy celujemy w najpiękniejszą wizję świata na naszych Instagramach, gdzie odzieramy rzeczywistość z szat, by ubrać ją w strojne piórka.
Ale w świecie Google musimy. Producent Pixeli krzyczy: śmierć autentyczności! Robi to w imię coraz to głębszego operowania danymi zaczerpniętymi z naszych zdjęć oraz filmów. W wesołym marketingu nie ma chwili, by opowiedzieć, co oznacza wysyłanie naszych danych na serwer. Od czasu do czasu pojawia się wątek anonimowości i faktu, że nikt nie patrzy bezpośrednio na nasze zdjęcia. Nie pojawia się za to informacja, że to wszystko ma nas zatrzymać dłużej przy telefonach i jeszcze mocniej wciągnąć w świat danej marki, kupno abonamentów odnawianych co miesiąc i bycie rasowym konsumentem.
Oczywiście wszystko przykryte płaszczykiem ekologii. W opakowaniu całej serii smartfonów Google Pixel 8 nie znajdziemy żadnego plastiku, a obudowę Google Pixel 8 Pro wykonano w 100% z recyklowanego metalu. I gdy po raz kolejny słyszę o tego typu “innowacjach”, do głowy przychodzi mi pewna myśl.
Mam dla producentów propozycję, na którą nie przystaną
To pewnie zbyt wywrotowe i za mało kapitalistyczne myślenie, ale chodzi mi po głowie to od zbyt wielu miesięcy. Może by tak zamiast zabierać ładowarki z pudełek i mówić o ekologii, wypuszczać telefony rzadziej? Może zamiast obiecywać złote góry nakładając na reklamy wielkie litery AI, warto byłoby skupić się na tym, by telefony stawały się z czasem lepsze, a nie gorsze? W okolicach premiery nowych generacji czuć to najmocniej. Nie obraziłbym się także, by w reklamach pokazać odrobinę zwykłych ludzi i zwykłego korzystania z telefonu, a nie ciągłego idealizowania obrazu świata?
Tylko pewnie do tego nie dojdzie, bo wtedy nie byłoby rosnących z roku na rok przychodów.
Czytaj też: Pixel Watch 2 właśnie zadebiutował. Google znów stawia na minimalizm i elegancję
Wierzę, że nowe Pixele będą co najmniej bardzo dobrymi smartfonami. Mają na to papiery. Wiem też doskonale, że AI w telefonach to przyszłość i choćby podnosić milion apeli o wątpliwe bezpieczeństwo naszych danych, ludzie będą chcieli go używać niezależnie od tego, jak mocno firmy zabezpieczą naszą prywatność. Ja też jestem wśród tych ludzi. Po prostu chciałbym, żeby skoro historia smartfonów dobiega końca, to może by nastąpiło to w stylu lepszym niż ten dyktowany mitem nieskończonego wzrostu i marketingu sukcesu. By smartfony nie tylko otrzymywały aktualizacje przez 7 lat, ale i by było to 7 lat potrzebnych i sensownych aktualizacji. Zróbcie to. Chcę być w błędzie.
P.S. Tak, Google nadal nie prowadzi oficjalnej dystrybucji smartfonów i akcesoriów w Polsce. Najwyraźniej w Polsce trudno sprzedać wizję telefonu, który jest jednocześnie różowymi okularami.