Miały być zdjęcia meteorów, są obrazy przypominające Wojnę światów. NASA udostępniła fascynujące materiały

Filmy takie jak Wojna światów czy Projekt: Monster przyzwyczaiły nas już do widoku gigantycznych pozaziemskich potworów kroczących po powierzchni naszej planety, ale kiedy podobną perspektywę ukazują nam zdjęcia udostępniane przez NASA, to nie sposób przejść obok nich obojętnie.
Miały być zdjęcia meteorów, są obrazy przypominające Wojnę światów. NASA udostępniła fascynujące materiały

Cała historia rozpoczęła się od nadzorowanej przez amerykańską agencję kosmicznej sieci All-sky Fireball Network. Pieczę nad nią sprawuje podlegające pod NASA biuro MEO (Meteoroid Environment Office). Za najważniejsze jego zadanie uznaje się śledzenie meteorów jaśniejszych od Wenus. Te przecinające ziemski nieboskłon obiekty nie tylko dostarczają wrażeń wizualnych, ale również cennych informacji, z których korzystają później naukowcy.

Czytaj też: NASA odkryła coś nowego na Jowiszu. Nikt tego nie dostrzegł przez całe cztery wieki

O ile w większości przypadków faktycznie udaje się zarejestrować meteory widoczne na nocnym niebie, tak czasami zdarza się, że instrumenty wykorzystywane do śledzenia sytuacji uwieczniają coś zupełnie innego. I tak właśnie było w przypadku kilku obrazów zaprezentowanych niedawno światu przez NASA.

Po co w ogóle śledzić meteory? Choćby ze względu na chęć poznania skali stwarzanego przez nie zagrożenia. Nie chodzi nawet o mieszkańców Ziemi, ale przede wszystkim o astronautów przebywających na przykład na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej czy też pozostające na orbicie okołoziemskiej satelity. Potencjalne uszkodzenia takich statków mogą bowiem generować szereg problemów, włącznie z zagrożeniem ludzkiego życia. 

Czytaj też: Cztery planety w jednym układzie! Teleskop Webba pokazał swoją potęgę

Zdjęcia wykonywane przez instrumenty wchodzące w skład All-sky Fireball Network mają pomagać w śledzeniu meteorów oraz związanych z nimi zagrożeń. Pieczę nad projektem sprawuje NASA

A jako że mamy dziś Halloween, to warto spojrzeć na niebo z perspektywy, z której nawet miniaturowe organizmy będą wyglądały tak, jakby naszą planetę zaatakowali kosmici. Na obrazach widać naprawdę przedziwne kształty, ale w przypadku (prawie) każdego z nich można znaleźć sensowne wyjaśnienie. Zamiast halloweenowej dyni mamy więc specyficzne ułożone chmury, podświetlone przez promienie słoneczne. Linie, które – jeśli już zostajemy w klimatach Nocy Duchów – mogłyby przywodzić na myśl latające na miotłach wiedźmy, są pamiątkami po przemieszczających się ptakach. Widzimy też gigantyczną z punktu widzenia kamery żabę, pająka oraz coś, czego sam nie jestem w stanie rozwikłać. Jakieś pomysły?