Co wspólnego ma SpaceX z twoim smartfonem? Dziś nic, ale wkrótce będzie miał bardzo wiele

Telefony satelitarne z wielkimi antenami przypominające bardziej cegły mogliśmy jeszcze niedawno oglądać wyłącznie w rękach bohaterów amerykańskich filmów i seriali, ale w dzisiejszym świecie, który co chwila daje nam do zrozumienia, że trzeba mu potrzymać piwo, sytuacja zmienia się jak w kalejdoskopie. Czy w związku z tym wszystkich nas wkrótce czeka wymiana swoich smartfonów na nowe modele ze wsparciem dla łączności satelitarnej? Nic bardziej mylnego, a za przykład niech posłuży najnowsza inicjatywa SpaceX, należącej do Elona Muska firmy kojarzonej do tej pory m.in. z wystrzeliwaniem na orbitę dziesiątek satelit systemu Starlink.
Co wspólnego ma SpaceX z twoim smartfonem? Dziś nic, ale wkrótce będzie miał bardzo wiele

Skoro Starlink, to na myśl przychodzi nam automatycznie internet satelitarny, ale na tym oferta operatora się chyba nie skończy. Kilka dni temu w Sieci pojawiła się bowiem nowa strona internetowa, promująca usługę o nazwie Starlink Direct to Cell. Dobrze czytacie – firma Elona Muska będzie oferować łączność komórkową z telefonami korzystającymi z pasma LTE za pośrednictwem satelity. Na początkowym etapie, w przyszłym roku, usługa będzie się ograniczać do przesyłania wiadomości tekstowych. Za to już w 2025 roku operator zamierza dorzucić funkcje głosowe oraz transmisję danych i obsługę urządzeń IoT (Internet of Things).

Smartfon z łącznością satelitarną to naturalna ścieżka rozwoju technologii

Można powiedzieć, że dla śledzących temat to naturalna konsekwencja wspólnego ogłoszenia Elona Muska i amerykańskiego T-Mobile z zeszłego roku. Już wtedy plany uruchomienia takiej usługi zostały ujawnione światu, ale dodam od razu dla ostudzenia emocji: nie spodziewajcie się rekordowych prędkości transferu danych przez takie połączenie. Biorąc pod uwagę szybkości naziemne będzie dość mizernie (od 2 do 4 Mb/s), ale nie w tym tkwi moc rozwiązania. Słowo klucz to ZASIĘG. Direct to Cell działa z istniejącymi telefonami LTE wszędzie tam, gdzie widać niebo. Nie wymaga żadnych zmian w sprzęcie, oprogramowaniu sprzętowym ani specjalnych aplikacjach, zapewniając płynny dostęp do wiadomości tekstowych, głosowych i danych  – czytamy na stronie.

No i kolejna dobra wiadomość jest taka, że technologia nie wymaga żadnych zmian po stronie sprzętu jaki obecnie posiadamy. Tym samym łączność satelitarna zajrzy do naszych telefonów w sposób niemal niezauważalny i płynny (przynajmniej taką mam nadzieję). A przecież nadal można trafić w Polsce na miejsca, w których zasięg tradycyjnej sieci komórkowej jest delikatnie mówiąc: daleki od doskonałości (nie wspominając o mniej zamieszkanych rejonach Europy czy świata). Posiadacze telefonów Apple (iPhone 14 i nowszych) mogą już używać funkcji Emergency SOS, która używa komunikacji satelitarnej w sytuacjach awaryjnych.

Czytaj też: Starlink w Polsce – wszystko, co musisz wiedzieć. Zamontowaliśmy internet od Muska w środku lasu

Tymczasem wspierana przez AT&T komórkowa firma satelitarna AST SpaceMobile ogłosiła, że w zeszłym miesiącu wykonała pierwsze połączenie satelitarne przez sieć 5G z niezmodyfikowanego smartfona. W ostatnich kilkunastu miesiącach coraz więcej się w tej działce dzieje, a to dopiero początek prawdziwej rewolucji, która przed nami. Zanim jednak SpaceX uruchomi tę usługę, musi najpierw uzyskać zgodę Federalnej Komisji Łączności (FCC). Firma lobbuje u amerykańskiego regulatora, aby szybko zatwierdził jej wniosek o wykorzystanie niezbędnych pasm radiowych. Na swojej drodze napotyka jednak opór innych uczestników rynku, w w tym Dish Network i partnera Apple, firmy Globalstar, które sprzeciwiają się części wysiłków SpaceX zmierzających do opracowania usługi komórkowo-satelitarnej.