Operatorzy sprzedadzą priorytetowy dostęp do Internetu. Przyszłość czy przepis na chaos?

Neutralność sieci to pojęcie, które nie każdy może znać, ale to dzięki niemu mamy równy dostęp do Internetu. Od lat trwa dyskusja o tym, czy neutralność jest dobrym rozwiązaniem i niedługo się o tym przekonamy.
Operatorzy sprzedadzą priorytetowy dostęp do Internetu. Przyszłość czy przepis na chaos?

Czym jest neutralność sieci i dlaczego momentami staje się fikcją?

Neutralność sieci, albo jak ktoś woli otwarty Internet to jedna z podstaw działania Internetu i sieci komórkowych nie tylko w Polsce, ale i na świecie. Zasada jej działania jest prosta i chodzi tutaj o to, że każdy dostęp do sieci jest równy. Bez względu na to, czy płacisz abonament w kwocie 20 zł, 200 zł, masz telefon na kartę, Internet po kablu miedzianym czy światłowód, jaki masz telefon – póki możliwości techniczne na to pozwalają, masz taki sam dostęp do sieci. Dotyczy to też sposobu korzystania z sieci, czyli nie ważne, czy oglądasz film na Netflixie czy YouTubie, korzystasz z iMessage czy Messengera, masz taki sam dostęp do sieci.

Oczywiście są wyjątki i w przypadku zapchania zasobów sieci mamy klasyczną zasadę kto pierwszy, ten lepszy oraz priorytet mają zawsze połączenia z numerami alarmowymi. Wyjątkiem, który narusza główne założenia neutralności sieci, ale jest dopuszczalny, jest np. rozliczanie zero rating. To wszystkie usługi na zasadzie – korzystanie z Facebooka nie pomniejsza transferu danych z abonamentu.

Z czasem usługi zero rating stały się standardem, a neutralności, choć obowiązuje w zasadzie dopiero od kilku lat, staje się przeszkodą przy wprowadzeniu nowych usług. Takimi są tzw. usługi specjalistyczne, przede wszystkim związane z Internetem rzeczy. Trudno jest wdrożyć w pełni autonomiczne samochody zgodnie z zasadą neutralności sieci. Bo co w sytuacji, kiedy auto bez kierowcy ma przed sobą zagrożenie, ale nie może zareagować ze względu na ograniczone zasoby sieci, bo ktoś akurat uruchomił… Netflixa?

Czytaj też: Jak szybki będzie Internet 5G po aukcji? Orange już zna odpowiedź

Wielka Brytania modyfikuje zasady neutralności sieci i stanie się poligonem doświadczalnym

Brytyjskim Ofcom, czyli odpowiednik polskiego Urzędu Komunikacji Elektronicznej, uważa że od 2016 roku, czyli odkąd w Europie obowiązuje zasada neutralności sieci, rynek telekomunikacyjny mocno się zmienił. Pojawiła się sieć 5G i związane z nią możliwości, a popularność serwisów streamingowych wręcz wybuchła. To również odpowiedź na rosnące potrzeby operatorów związane z wdrażaniem nowych usług.

Chcemy mieć pewność, że wraz z tymi, którzy opracowują nowe treści i usługi, mogą również wprowadzać innowacje, a także chronić swoje sieci, gdy poziom ruchu może doprowadzić sieci do granic możliwości. Wierzymy, że konsumenci skorzystają na tym, że wszyscy dostawcy Internetu wprowadzają innowacje i dostarczają usługi, które lepiej odpowiadają ich potrzebom – mówi Selina Chadha, dyrektor ds. łączności w Ofcom.

Nowe zasady neutralności sieci w Wielkiej Brytanii wyglądają następująco:

  • Operatorzy mogą oferować dostęp do sieci z różnym poziomem priorytetów. Wyższym np. dla grania w chmurze, niższym dla codziennego przeglądania Internetu. Oczywiście pierwszy droższy, drugi tańszy.
  • Operatorzy mogą wdrażać nowe usługi specjalistyczne, związane m.in. z pojazdami autonomicznymi, komunikacją w czasie rzeczywistym czy wirtualną rzeczywistością.
  • Operatorzy mogą zarządzać ruchem, czyli priorytetyzować dostęp do sieci w celu uniknięcia jej zapchania.
  • W pełni możliwe będzie korzystanie z usługi zero rating, z paroma wyjątkami regulowanymi odpowiednimi przepisami.

Czytaj też: Czesi kupują polskie abonamenty komórkowe. Za kilka miesięcy mogą je wyrzucać

Rozumiem potrzebę rezygnacji z zasady neutralności sieci, boję się konsekwencji

Z jednej strony w pełni rozumiem działania brytyjskiego regulatora. Zasada neutralności sieci spowalnia rozwój technologii i wydaje się wręcz niemożliwe, aby usługi takie jak autonomiczne samochody sprawnie w niej działały. Jest co prawda rozwiązanie tego problemu i wystarczy, żeby sieć zawsze i wszędzie działała wzorowo i nigdy się nie zapychała, ale tak idealny świat nie istnieje. Odejście od zasady neutralności sieci jest w stanie pozytywnie wpłynąć na rozwój nowych cyfrowych usług, ale mam co do tego pewne obawy.

Mam wrażenie, że z czasem będzie to nic innego, jak napychanie kieszeni światowych gigantów. Chcesz grać w gry przez Internet? Kup droższy pakiet z priorytetowym dostępem do sieci. Netflix w 4K? Patrz punkt – gry przez Internet, albo oglądaj w 720p. Albo jeszcze inaczej, tylko Disney+ będzie oferować filmy w 4K i to w ramach zasady zero rating, bo firma płaci za to operatorowi ogromne pieniądze, a pozostałe serwisy będą działać wyraźnie gorzej. Takie przykłady czarnych wizji można mnożyć.

Początkowo faktycznie zapewne pojawią się nowe usługi, ciekawe promocje i oferty, ale obawiam się, że z czasem chęć zysku może doprowadzić do sytuacji, w której regulatorzy mogą dojść do wniosku, że poluzowanie zasady neutralności sieci na wzór brytyjski nie było tak dobrym pomysłem. Na pewno konieczne będzie dokładne monitorowane tego, co dzieje się na rynku i patrzenie na ręce światowym gigantom technologicznym, czy nie przesadzają z monetyzowaniem dostępu do sieci. Z czasem możemy dojść do sytuacji, kiedy nawet przeglądanie stron będzie wymagało wykupienia priorytetowego dostępu do Internetu i ostatecznie wszyscy będą mieć taki dostęp, a całość zwyczajnie się zapętli. Do czasu przejścia z 5G na 6G, co odblokuje nowe możliwości i zaczniemy wszystko od początku. Takiej sytuacji nie chciałbym zobaczyć.