Zaobserwowana galaktyka jest jedyna w swoim rodzaju. Stanowi klucz do rozwiązania zagadki ciemnej materii

Nudne byłoby życie astronoma bez zagadek, jakich wciąż dostarcza wszechświat. Naukowcy się jednak nie poddają, a ci związani ze Sloan Deep Sky Survey są nawet na tropie prowadzącym do wyjaśnienia pewnej bardzo intrygującej kwestii. 
Zaobserwowana galaktyka jest jedyna w swoim rodzaju. Stanowi klucz do rozwiązania zagadki ciemnej materii

Chodzi o ciemną materię, z którą mamy co najmniej jeden problem. Wiemy, że istnieje, lecz nie jesteśmy w stanie jej bezpośrednio zaobserwować. Skąd więc mamy świadomość co do jej egzystencji? To za sprawą oddziaływań grawitacyjnych między ciemną i widzialną materią. Wydaje się wręcz, że ta niewidoczna odpowiada za większą część masy wszechświata, co tylko podsyca nastroje. 

Czytaj też: Niesamowita dziura w przestrzeni kosmicznej. Stąd nie widać żadnej galaktyki

Jeśli wierzyć modelom (które przecież też mogą się mylić) galaktyki powinny być otoczone skupiskami ciemnej materii w obrębie jej halo. A skoro widzialna materia ma tendencję do gromadzenia się wokół ciemnej, to Droga Mleczna powinna być otoczona przez galaktyki karłowate. Takowe faktycznie krążą wokół naszej galaktyki, lecz jest ich mniej, niż można byłoby się spodziewać.

Ale czy na pewno? Być może one faktycznie krążą wokół nas, lecz zawierają tak dużo ciemnej materii, iż nie da się ich dostrzec? Wyjaśnienie tego paradoksu może kryć się w tzw. galaktykach skrajnie rozproszonych. Jedna z takowych, znana jako Nube, została wykryta dzięki wykorzystaniu Teleskopu Green Bank. 

Mowa o obiekcie oddalonym o około 350 milionów lat świetlnych, mającym jasność wynoszącą około 28 mag na sekundę kątową do kwadratu. Prawdziwie zagadkowo robi się, gdy zdamy sobie sprawę, że jej masa wynosi około 26 miliardów Słońc, ale już masa wchodzących w jej skład gwiazd to zaledwie 390 milionów Słońc. Gdzie ukrywa się więc reszta tej masy? Odpowiedź wydaje się leżeć właśnie w ciemnej materii.

Galaktyka Nube jest jedną z tzw. skrajnie rozproszonych. Znajduje się około 350 milionów lat świetlnych od naszej planety

Zdaniem astronomów mówimy o największej zidentyfikowanej do tej pory galaktyce skrajnie rozproszonej. A przecież gdyby nie łut szczęścia, to nawet nie wiedzielibyśmy o jej istnieniu, ponieważ nie dało się jej wykryć w danych zgromadzonych w ramach Sloan Deep Sky Survey. Przypominam: mówimy o rekordowo masywnej galaktyce skrajnie rozproszonej. Jak wiele mniejszych może ukrywać się w zasięgu wzroku? Możemy się jedynie domyślać.

Czytaj też: Czarna dziura w naszej galaktyce obraca się jak szalona. Poznaliśmy wartość jej spinu

Jakby sytuacja była już zbyt mało skomplikowana, to galaktyka Nube dostarcza dodatkowych problemów. Nie pasuje bowiem do założeń modelu odnoszącego się do tzw. zimnej ciemnej materii. Wpasowuje się natomiast w ramy wyznaczone przez model skrajne rozproszonej ciemnej materii, dlatego wyjaśnienie całej zagadki może być nawet trudniejsze niż wydawało się do tej pory. Nie można jednak odmówić astronomom ambicji oraz postępów w prowadzonych przez nich badaniach. Te regularnie dostarczają nowych poszlak i wydaje się, iż świat nauki jest obecnie bliżej niż kiedykolwiek rozwiązania zagadki istnienia ciemnej materii. Czyżby złożone z niej galaktyki były wszędzie wokół nas, czekając na identyfikację?