Hoover HFX20P Pets – transformer do walki z kurzem

Recenzowanie odkurzacza marki Hoover ma w sobie coś z lekcji historii. To właśnie od Williama Henry’ego Hoovera oraz od wynalazku jego kuzyna, Jamesa Murraya Spanglera zaczęła się opowieść o maszynach, które dziś są tak niezbędne, że niemal niezauważalne w domu. Testowany przeze mnie Hoover HFX20P Pets jest zaś pośród tych maszyn czymś na kształt transformera – i od razu zaznaczę, że nie miał łatwego zadania.
Hoover HFX20P Pets

(fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Hoover HFX20P Pets – specyfikacja techniczna

  • Czas pracy: do 60 min
  • Czas pracy w trybie turbo: do 12 min.
  • Czas pracy w trybie standardowym: do 30 min
  • Aplikacja: hOn
  • Ilość baterii w zestawie: 2 szt
  • Moc: 365 W
  • System sterowania mocą: regulowana, z wyświetlaczem LED
  • Napięcie: 21,6 V
  • Tryb ciągły: Nie
  • Czas ładowania: 3,5 h
  • Szybkie ładowanie na 80% baterii: 3 h
  • Waga netto: 3,7 kg
  • Cena: 2399 zł
(fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Konstrukcja i wzornictwo

Odkurzacz Hoover HFX20P Pets zapakowany jest w tekturowe opakowanie, które jest raczej ekologiczne, a nie ładne. Zwróciło moją uwagę stosunkowo niewielkimi rozmiarami, w porównaniu z dużymi pudłami, w jakie pakowane były przeróżne odkurzacze, z jakimi miałem do czynienia wcześniej. Wewnątrz zgrabnie zapakowane znalazłem zestaw szczotek oraz segmenty odkurzacza, ten bowiem jest konstrukcją modułową – w komplecie jest moduł silnikowy, duży dwudzielny moduł z filtrami, zbiornikiem i zintegrowaną szczotką kątową Corner Genie, mały moduł z filtrem i zbiornikiem, dodatkowy akumulator oraz zestaw szczotek: duża elektroszczotka do parkietów i dywanów, mała elektroszczotka do usuwania sierści, krótka szczotka – ssawka i składana długa szczotka – ssawka szczelinowa. W skład zestawu wchodzi też montaż naścienny, którego z braku miejsca nie testowałem.

Hoover HFX20P Pets
(fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Z tych modułów i szczotek składa się odkurzacz dostosowany do odpowiedniego zadania – jak transformer przed walką. Do odkurzania podłóg powstaje długa rurowa konstrukcja, z podwójnym filtrem i dużą elektroszczotką, którą można szybko zdjąć, by skorzystać ze zintegrowanej szczątki Corner Genie do odkurzania trudno dostępnych kątów. Do odkurzania mebli i tapicerek moduł silnikowy łączymy z małym modułem filtrów i małą elektroszczotką lub którąś z klasycznych ssawek – w takiej formie HFX20P jest nie tylko poręczny, ale i stosunkowo lekki.

Hoover HFX20P Pets
(fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Plastiki w odkurzaczu Hoover HFX20P Pets nie wyglądają jak produkt premium, ale prezentują się przyzwoicie. Jakość wykonania nie budzi zastrzeżeń, elementy łączą się ze sobą szybko i pewnie, równie łatwo je rozłączyć do czyszczenia. Dostęp do filtrów jest znakomity a ich czyszczenie nie stanowi żadnego problemu.

Zobacz także: Test Cecotec Conga Rockstar 1700 X-Treme Ergowet – odkurzacz akrobata (chip.pl)

Hoover HFX20P Pets w codziennym użytkowaniu

Po wyjęciu sprzętu z pudełka okazało się, że akumulator naładowany jest w 70%, nic zatem nie stało na przeszkodzie, by od razu go wypróbować. Podłogi mam w większości z płytek i paneli, w dwóch pomieszczeniach są dywany. Duża elektroszczotka radzi sobie na obu typach powierzchni, odkurzacz natomiast ma osobne tryby pracy do nich przeznaczone. Wyboru dokonuje się za pomocą prawego przycisku na panelu sterowania – nie ma tu znanej choćby z odkurzaczy Dysona automatyki, która podwyższa moc po wykryciu dywanu, co z jednej strony jest mniej wygodne, z drugiej jednak bywa niezastąpione, gdyż Hooverem bez problemu odkurzałem małe dywaniki łazienkowe, które prywatny Dyson ustawicznie usiłował wciągnąć w szczotkę, całkowicie ją blokując.

Hoover HFX20P Pets
(fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Warto zaznaczyć, że w obu trybach odkurzacz zasysa kurz z tą samą siłą, a różnica tkwi w prędkości obrotowej szczotki. Podczas odkurzania parkietów szczotka kręci się wolniej, dzięki czemu nie ma ryzyka odrzucenia zanieczyszczeń zamiast ich zassania. Jeśli brakuje mocy, drugim przyciskiem z panelu można włączyć tryb turbo, w którym odkurzacz rozpędza się do maksymalnej wydajności, kosztem drastycznego skrócenia czasu pracy.

Prowadzenie Hoovera HFX20P Pets jest wygodne, choć rurowa konstrukcja daje mu trochę nietypowe wyważenie. Siła ssania jest wystarczająca do poradzenia sobie z większymi zanieczyszczeniami bez korzystania z trybu turbo. Elektroszczotki mają zintegrowane podświetlenie LED, niezbyt mocne, ale wystarczające, by ocenić, czy powierzchnia była już odkurzona, czy nie. Prawdziwy sztos to jednak zintegrowana z konstrukcją ssawka Corner Genie, do której dostęp uzyskuje się po zdjęciu elektroszczotki.

Hoover HFX20P Pets
(fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Odkurzacz z nią wygląda dziwnie, ale naprawdę da się wtedy wjechać w kąty nieosiągalne za pomocą innych szczotek i wyczyścić je bez konieczności instalacji dodatkowych ssawek. Dostęp do Corner Genie w trakcie odkurzania jest bardzo szybki i wygodny, chętnie więc z tej możliwości korzystałem. Do odkurzania mebli i tapicerki służy mały moduł z filtrem i odpowiednia szczotka – odkurzacz w tej formie jest na tyle poręczny, że bez problemu pozwalał na odkurzanie klawiatury, biurka czy szafki z książkami.

W zestawie z Hooverem HFX20P Pets są dwa akumulatory. W trybie podstawowym jeden wystarcza na około 30 minut pracy, a w trybie turbo na około 12-13 minut. Ładowanie przeprowadza się za pomocą kabla wpinanego wprost w akumulator, bez konieczności instalacji w odkurzaczu. Wymiana jest trywialna, zajmuje dosłownie moment. Pełne ładowanie zgodnie z deklaracjami producenta to około 3,5 godzin i taki też czas osiągnąłem w praktyce.

Zobacz także: Test odkurzacza Dyson V15 Detect Absolue Extra (chip.pl)

Jest dobrze, ale zawsze mogłoby być lepiej

Czy zatem Hoover nie ma wad? Ma, a jakże – nie podoba mi się przyjęte rozwiązanie zrzutu odpadów ze zbiornika. W dużym module przesuwa się część zbiornika i w teorii kilka ruchów tą częścią powinno dokładnie oczyścić go z odpadów.

Hoover HFX20P Pets
(fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Tak niestety nie jest – lżejsze odpady, kurz czy kocie futro regularnie blokowało się w okolicach metalowego filtra, przy wyjściu z cyklonu. Nie ma tam łatwego dostępu, więc musiałem kilkukrotnie zamykać i otwierać zbiornik, włączając pomiędzy tym silnik, by ruszył zablokowane odpady i zrzucił je na dno zbiornika. Drugą sprawą jest wynikające z konstrukcji zbiornika i jego ruchomych elementów pozostawianie drobin kurzu na zewnętrznej części zbiornika po jego zamknięciu do pozycji roboczej – Hoover HFX20P Pets wymaga niestety regularnego czyszczenia tej części obudowy, najlepiej na mokro.

Nie jestem także zachwycony sposobem opróżniania zbiornika w małym module – tam co prawda nie ma problemu z dostępem, na dole zatrzask zwalnia plastikową klapkę i zgromadzone zanieczyszczenia powinny swobodnie wypaść z odkurzacza do kosza. Niestety bywa z tym różnie, klapka sprężynuje i parę razy po odbiciu się wyserwowała wypadającą właśnie zawartość zbiornika obok kosza.

Hoover HFX20P Pets
(fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Hoover HFX20P Pets jest, zgodnie z informacjami producenta, zgodny z aplikacją Haier hOn. Nie obiecujcie sobie jednak zbyt wiele – można dodać odkurzacz do aplikacji, która ułatwi rejestrację produktu, zgłoszenie gwarancji (a ta trwa aż 5 lat) i przypomni o okresowym czyszczeniu filtrów, lecz aplikacja nie łączy się w żaden sposób z odkurzaczem, są to zatem zwykłe przypomnienia, jakie może ogarnąć każdy kalendarz. Być może najpożyteczniejszym aspektem jest dostęp do bazy wiedzy, ale, szczerze mówiąc, nic przydatnego tam nie znalazłem i po jednym dniu zabawy aplikacja wyleciała z hukiem ze smartfonu jako zbędna.

Podsumowanie

Hoover HFX20P Pets wylądował w moim domu obok sprawdzonego, mocnego Dysona V11. Rywal zatem był co najmniej niełatwy, jednak po okresie naprawdę intensywnych testów (nie lubię porządków, niemniej trzeba je robić) muszę stwierdzić, że Hoover dał radę i wszystkie codzienne zadania wykonał dobrze lub bardzo dobrze. Długa ssawka szczelinowa i przede wszystkim Corner Genie ułatwiły odkurzanie w stopniu znacznie większym, niż się spodziewałem po początkowych oględzinach, a zauważone wady są do przyjęcia. Krótko mówiąc, mógłbym bez problemu Hoovera HFX20P Pets używać także po zakończeniu testów.