Znany youtuber okradziony. Takiego partactwa jeszcze nie widzieliście

Kradzież własności intelektualnej to jedna z plag naszych czasów. Przekonał się o tym znany youtuber, ale sposób, w jaki został okradziony przekracza wszelkie możliwe granice… ludzkiej głupoty.
Znany youtuber okradziony. Takiego partactwa jeszcze nie widzieliście

Youtuber okradziony przez firmę, która chwali się miliardową wartością

Zack to prowadzący kanał JerryRigEverything. To ten duży, łysy gość, którego możecie znać z poddawania smartfonów okrutnym torturom. Jest też to swego rodzaju ewenement, bo rzadko spotyka się influencera z tak ogromnymi zasięgami, który nie ma na koncie żadnego kryzysu wizerunkowego, głośnych wpadek, a tworzone przez niego treści są aż tak pozytywne. Można się z nich nie tylko wiele dowiedzieć, ale też nauczyć, ale też do tego Zack aktywnie wspiera i tworzy różnego rodzaju akcje charytatywne, nierzadko z dużym rozmachem. Ma na koncie choćby budowę szkoły w Afryce.

To tyle jeśli chodzi o laurki. W 2019 roku Zack postanowił zmienić wygląd swojego Samsunga Galaxy Note10 Plus. Zdjął z niego tylny panel i wyczyścił go z… farby. Tworząc w ten sposób przezroczystą obudowę. Pomysł na tyle się spodobał widzom, że wraz z firmą Dbrand youtuber stworzył całą linię naklejek na tylne panele smartfonów i laptopów Apple’a, dzięki którym wyglądają na przezroczyste. Cały proces jest bardzo czasochłonny. Urządzenia są rozbierane i dokładnie skanowane. Następnie skan jest w odpowiedni sposób podrasowywany w Photoshopie, tak żeby prezentował się możliwie najefektowniej. Ogółem proces przygotowania jednego projektu to długie godziny pracy, a do oferty Dbrand trafiło łącznie ponad 100 różnych projektów.

Choć wygląd wnętrza urządzeń jest wierny oryginałowi, ma parę dodatkowych elementów, typowych easter eggów. I tak jest to np. napis z jednym z najbardziej znanych powiedzieć Zacka – Glass is glass and glass brakes (swoją drogą, święta prawda!) czy oznaczenie ROB07, które jest symbolem robota wykorzystywanego podczas produkcji naklejek. Takich elementów każdy projekt ma kilka i są one charakterystyczne dla marki.

Podobne naklejki na smartfony i laptopy zaczęła robić firma Casetify, która chwali się, że jej wartość sięga miliarda dolarów. Nie ma w tym nic zabronionego. Takie naklejki nie są w żaden sposób opatentowane i każdy może sobie zeskanować wnętrze smartfonu i zrobić z tego swój produkt. O ile faktycznie tak zrobi…

Czytaj też: Huawei Eyewear 2 już w Polsce. To inteligentne okulary do połączeń głosowych i słuchania

Można ukraść czyj pomysł, ale są jakieś granice partactwa

W tym wszystkim nie byłoby najmniejszego problemu gdyby nie fakt, że naklejki Casetify w wielu miejscach wyglądają podejrzanie. Przede wszystkim grafiki są niższej jakości niż te, które tworzy Dbrand. Ale tak już bywa, różne produkty są różnej jakości. Ale dalej jest ciekawie, bo naklejki Casetify mają dokładnie te same easter eggi, co produktu Dbrand. Łącznie z cytatem, numerami, cyferkami, a nawet… sprytnie zaszyte logo Dbrand tylko nieco rozmazane.

W umieszczonym niżej materiale wideo możecie zobaczyć porównania oraz jak wygląda obraz nałożenia na siebie grafiki Dbrand i Casetify. To w wielu miejscach 1:1 ten sam obraz, ale jest coś, co dosłownie rozłożyło mnie na łopatki. Grafiki są nie tylko bezmyślnie skopiowane, ale też bezmyślnie wklejone. To, co widzicie poniżej to byle jak wklejony nad wyspą aparatu fragment obraz obiektywu aparatu, który został głupio wklejony tam, gdzie nie powinien się znajdować.

Cała sprawa oczywiście będzie miała swój finał w sądzie. I bardzo dobrze! Choć w tym przypadku oprócz dochodzenia sprawiedliwości warto piętnować skrajną głupotę. Nie ma zakazu skopiowania czyjegoś biznesu, jeśli nie chronią go żadne patenty, ale robienie tego w tak perfidny sposób i faktyczne nieudolne kopiowanie produktów to już szczyt szczytów.