Ich łupem padł rozciągnięty przyciąganiem grawitacyjnym dysk złożony z pyłu i gazu, orbitujący wokół pewnej gwiazdy. Ta znajduje się w Wielkim Obłok Magellana, czyli jednej z galaktyk satelitarnych Drogi Mlecznej. Oddalona o około 179 tysięcy lat świetlnych od naszej galaktyki, ma około 14 tysięcy lat świetlnych średnicy. Dla porównania, Droga Mleczna jest niemal ośmiokrotnie większa.
Czytaj też: Eksplodująca gwiazda w odległym wszechświecie zatrzęsła ziemską atmosferą. Czy to dla nas niebezpieczne?
Oczywiście samo istnienie dysku orbitującego wokół młodej gwiazdy nie jest wielkim zaskoczeniem. Jeśli prawa działające we wszechświecie są uniwersalne, to takich struktur powinna być cała masa. Niestety, jak do tej pory astronomowie mieli problemy z ich uwiecznianiem – przynajmniej poza Drogą Mleczną. Jak wynika z publikacji zamieszczonej na łamach Nature, to pierwsza taka detekcja wykraczająca poza granice naszej galaktyki.
Tzw. dyski akrecyjne wydają się jednym z kluczowych elementów związanych z narodzinami układów planetarnych. Wszystko wskazuje na to, iż podobny istniał kiedyś wokół młodego Słońca. To właśnie w obrębie takich dysków dochodzi do formowania protoplanet, które z czasem mogą przekształcić się w pełnoprawne planety.
Dysk akrecyjny został zaobserwowany wokół bardzo młodej gwiazdy znanej jako HH 1177
Mówiąc dokładniej, najpierw dochodzi do narodzin gwiazdy, która powstaje z gęstych skupisk obłoków molekularnego gazu i pyłu. Z czasem taka chmura zapada się pod wpływem grawitacji i zaczyna pochłaniać coraz więcej materii z otoczenia. Ta nie opada jednak bezpośrednio na protogwiazdę, lecz krąży wokół niej w formie dysku na wysokości równika. Jej zachowanie można porównać do wody spływającej do odpływu.
To właśnie w obrębie tego dysku dochodzi do zderzeń kępek materii, które łączą się w większe obiekty. Powstają planety, planetoidy, komety i inne ciała. Swego rodzaju pamiątką po istnieniu dysku akrecyjnego jest to, iż wszystkie te obiekty krążą wokół gwiazdy (w naszym przypadku Słońca) w niemal identycznej płaszczyźnie. O ile śledzenie podobnych dysków w Drodze Mlecznej nie było niczym niezwykłym, tak ich wykrywanie poza granicami naszej galaktyki stanowiło znacznie większe wyzwanie.
Czytaj też: Wnętrze Ziemi się zmienia. Odpowiada za to coś, co dociera tam z powierzchni planety
Istotny wstęp do badań zapewnił instrument MUSE (Multi Unit Spectroscopic Explorer) zamontowany na Bardzo Dużym Teleskopie. To właśnie za jego sprawą wykryto istnienie dżetu w układzie o nazwie HH 1177. Później trzeba było skorzystać z interferometru radiowego ALMA, za sprawą którego potwierdzono ozaki rotacji. Jak stwierdzili członkowie zespołu badawczego, tamtejsza gwiazda jest bardzo młoda i masywna. Nadal zasila ją gaz i materia pochodzące z otaczającego ją dysku. Co ciekawe, dysk akrecyjny wokół HH 1177 można zobaczyć w zakresie fal optycznych. Zdaniem badaczy może to być zasługą niższej niż w Drodze Mlecznej zawartości pyłu występującego w Wielkim Obłoku Magellana.