Gdy w Chrome włączasz tryb prywatny, nie powinny być zapisywane dane dotyczące odwiedzanych stron, treści wpisywane do formularzy i wyszukiwarki, ani gromadzone pliki cookie. Jak się jednak okazuje, niekoniecznie musi tak być. Troje mieszkańców USA złożyło do sądu pozwy, w których oskarża Google’a o gromadzenie danych użytkowników podczas przeglądania sieci w trybie prywatnym.
Google a prywatność – mit czy prawda?
William Byatt, Chasom Brown i Maria Nguyen – te trzy osoby zażądały od Google’a odszkodowania o łącznej wysokości 5 miliardów dolarów za brak poszanowania prywatności podczas korzystania z trybu incognito. Miało to miejsce jeszcze w 2020 roku, a po trzech latach doszło do ugody. W pozwie możemy przeczytać, że rozwiązanie incognito stoi w sprzeczności z przepisami dotyczącymi… podsłuchów, a internetowy gigant gromadzi dane użytkowników korzystających z tego rozwiązania. Choć Google na swoją obronę podał fakt, że użytkownicy są informowani o tym, że ich ruch mogą podejrzeć np. dostawcy internetu, po trzech latach poddał się i poszedł na ugodę.
Przyczyniło się do tego także orzeczenie sądu, który uznał, że choć Google jawnie pokazuje swoją politykę prywatności, nie ma w niej żadnych informacji o rozwiązaniu incognito oraz zmiany w gromadzeniu danych. Na to Google nie znalazł kontrargumentów, dlatego poddał się i zaproponował oskarżycielom ugodę. Jaką? Tego póki co nie podano, a ma ona zostać ogłoszona publicznie dopiero w styczniu.
Czytaj też: Google alarmuje: natychmiast usuń te aplikacje z telefonu! Wykryto w nich malware
Jaki z tego wniosek? Jeśli chcesz naprawdę czuć się anonimowo w internecie, pozostaje Ci korzystać z sieci VPN. To jak dotąd najbardziej pewny sposób na uniknięcie podglądania aktywności. Jednak jeśli rozwiązania podsuwane przez Chrome, Firefoxa czy Edge Ci wystarczają i nie dbasz za bardzo o to, jakie dane są gromadzone przez te przegladarki – możesz spać spokojnie.