Test Samsung HW-Q930C – po co iść do kina, skoro kinowy dźwięk mam na kanapie?

Do kina chodzi się dla dźwięku – coś w tym jest, ale zupełnie szczerze entuzjastą sali kinowej nigdy nie byłem. Za to przez okres testów soundbaru Samsung HW-Q930C miałem niemal kinowy dźwięk w swoich salonie. Jak to możliwe? Zaraz Wam wszystko wyjaśnię.
Test Samsung HW-Q930C – po co iść do kina, skoro kinowy dźwięk mam na kanapie?

Samsung HW-Q930C to nie jest zwykły soundbar i już samo opakowanie Wam to powie

Zestaw Samsung HW-Q930C składa się z aż czterech głośników, więc nie jest pakowany jak typowa listwa grająca. Opakowanie jest długości kartonu 65-calowego telewizora, a do tego odpowiednio wysokie i głębokie. Na szczęście nieprzesadnie ciężkie, ale ze względu na rozmiary trudno jest to przenieść samodzielnie.

Poza wspomnianymi głośnikami w zestawie znajdziemy pilot, przewody zasilające, kabel HDMI oraz akcesoria pozwalająca na zamontowanie samego soundbara na ścianie. Więcej do szczęścia nie potrzebujemy.

Ustawienie Samsunga HW-Q930C wymaga przygotowania. Bo… tak, to nie jest zwykły soundbar

W przypadku tego sprzętu niemal nic nie odbywa się jak w przypadku klasycznego soundbara. Głośnik główny jest bardzo długi (110 cm), więc potrzebujecie do tego odpowiednio długiej szafki, o ile nie planujecie powiesić go na ścianie. Oczywiście jest na tyle dobrze wyważony, że spokojnie może wystawać po bokach, ale wtedy do głosu dochodzą kwestie estetyczne.

Całkiem sporych rozmiarów jest też subwoofer (40 x 40 x 21 cm, masa 9,8 kg). Drewniany, na gumowych nóżkach bardzo dobrze wtapia się w otoczenie.

Głośniki tylne nie są duże (12,9 x 21 x 14 cm), ale tak jak każdy z pozostałych elementów zestawu wymagają zasilania. Bo o ile całość łączy się bezprzewodowo, tak prądu z powietrza niestety jeszcze nie potrafimy uzyskać. Dlatego też w moim przypadku ustawienie zestawu może nie wyglądało jakoś bardzo estetycznie, za to było idealne do uzyskania dobrej jakości dźwięku. Musicie mi jednak wybaczyć wiszące tu i ówdzie kable widoczne na zdjęciach. Warto to podkreślić, że wszystkie głośniki, poza subwooferem, mają tak przygotowane wtyczki, żeby kable biegły pod nimi, co znacznie ułatwia ich ułożenie.

Zanim przejdziemy do dalszej części, zerknijmy jeszcze na specyfikację zestawu:

  • liczba kanałów – 9.1.4, łącznie 17 wbudowanych głośników,
  • moc maksymalna 540 W,
  • systemy dźwięku – Dolby Digital Plus, Dolby True HD, Surround Sound Expansion, Dolby Atmos, DTS:X,
  • wejścia – HDMI (eARC), optyczne, wyjścia – HDMI,
  • Bluetooth, Wi-Fi, AirPlay 2, współpraca z Asystemtem Google i Amazon Alexa, Tryb Hry Pro, HDR10+, Spotify Connect, Q-Symphony,

Czytaj też: Test Asus GeForce RTX 4090 ROG Matrix Platinum

Odpowiednie ustawienie głośników ma znaczenie. Czyli co potrafi Samsung HW-Q930C?

Samsung HW-Q930C co prawda automatycznie dopasowuje dźwięk do pomieszczenia dzięki inteligentnemu skanowaniu (tzn. może dopasować, o ile mamy kompatybilny telewizor), ale ustawienie głośników tylnych zbliżone do mojego wydaje się optymalne. Do ideału najchętniej odsunąłbym je od siebie o jakieś pół metra. Umieszczenie ich stosunkowo blisko za plecami dawało zdecydowanie najlepsze wrażenia przestrzenności dźwięku. Rok temu miałem okazję przez kilka dni używać zestawu HW-Q990B i wtedy głośniki satelitarne miałem ustawione znacznie dalej, niemal w podobnej odległości, jaka dzieliła mnie od soundbara i telewizora. No i to zdecydowanie nie było to. Konieczne było znaczne podbicie głośności satelitów względem reszty głośników. Na moje ucho rekomendowałbym trzymać je nie dalej jak metr za plecami.

Owa przestrzenność to właśnie to, co jako pierwsze rzuca się w uszy po uruchomieniu Samsunga Q930C. Nie jestem przyzwyczajony do aż takiego brzmienia i niedługo po rozpakowaniu zestawu był mecz piłkarskiej reprezentacji Polski. Dopiero po paru minutach załapałem, że to dudnienie za mną to nie jest coś na ulicy, a zwyczajnie bębny na stadionie. W zasadzie czułem się, jakbym siedział dosłownie na stadionie. Filmy akcji to już prawdziwa perfekcja. Słyszymy, jak coś przelatuje dosłownie przy naszym uchu i stajemy się praktycznie częścią akcji. Oczywiście są też i wady. Jeśli macie słabe nerwy to nie polecam grania w gry pokroju Dead Space. Wystarczy, że raz coś przebiegnie za Waszymi plecami i będziecie mieć dość grania przynajmniej na jakiś czas.

Na wstępie wspomniałem o kinowym brzmieniu i tego najlepszym przykładem są niskie tony. Pierwszy przykład z brzegu – Władca Pierścieni: Drużyna Pierścienia. Jak bębny goblinów w kopalni Moria zaczną grać to nie tylko to usłyszycie, ale też poczujecie. Zadrżą nie tylko ściany w kopalni, ale też podłoga pod Wami, kanapa i przynajmniej część wnętrzności. Z takim pomrukiem podczas oglądania filmów spotykałem się do tej pory tylko w kinie. Ogółem bas nie jest przesadzony, kiedy nie jest to potrzebne, ewentualnie o ile nie przesadzicie z ustawieniami dźwięku. Jest dynamiczny, miły dla ucha, ale potrafi mruknąć tak, że odruchowo można się skulić.

Niskie tony nie są też dominujące. Dialogi są świetnie słyszalne, bez względu na to, czy oglądamy zagraniczny film, program informacyjny, czy fatalnie udźwiękowioną polską produkcję. A muzyka… poezja. Tu przykład wspomnianego Włady Pierścieni będzie idealny. Chociaż człowiek zna na pamięć całą ścieżkę dźwiękową, tutaj można ją odkrywać na nowo.

Wszystko to, co dotyczy filmów, ma odbicie również w przypadku gier. Przestrzenność dźwięku jest wzorowa i pozwala zatopić się w wirtualnym świecie, który zaczyna nas otaczać. Lądujemy w środku Los Santos z GTA V, Night City z Cyberpunka 2077, ale też odgłosy świata z Wiedźmina 3 czy Days Gone powodują, że odruchowo aż chce się zatrzymać i posłuchać. I wcale tu nie przesadzam, to wszystko faktycznie brzmi tak dobrze.

Czytaj też: Test Dreame Z10 Station – to co najlepsze z obu światów w jednym odkurzaczu

Samsung HW-Q930C najlepiej sprawdza się z odpowiednim telewizorem. Jego wady mogą wynikać z… zasobności naszego portfela

Zestaw Samsung HW-Q930C ma w zasadzie jedną wadę i jest nią sterowanie z poziomu pilota. Wynika to z tego, że diodowy ekran umieszczony na soundbarze jest malutki i mieści niewiele treści, które na ogół są przewijane, żebyśmy w ogóle byli w stanie je odczytać. Dlatego też odpowiednie dopasowanie ustawień w ten sposób jest czasochłonne.

Prostszym rozwiązaniem jest skorzystanie z aplikacji mobilnej Smart Things, która pozwala na wprowadzenie części ustawień, a w ogóle najlepiej, jeśli sparujemy głośniki z odpowiednim (odpowiednio drogim) telewizorem Samsunga. Pełnię możliwości Samsung HW-Q930C uzyskuje w parze z telewizorem obsługującym Q-Symphony. Wówczas głośniki zestawu są wspomagane przez głośniki telewizora, które w takiej sytuacji są na ogół bezrobotne. Samsung wpadł jednak na pomysł, aby użyć ich do wspomagania soundbara i to faktycznie działa. Przestrzenność i jakość brzmienia zdecydowanie się wtedy poprawia.

A co to ma to obsługi? W takiej sytuacji pilot soundbara staje się zbędny i cała obsługa odbywa się za pomocą pilota od telewizora i jego ekranu.

Czytaj też: Test Epson EH-LS650. Gdybym szukał projektora zamiast telewizora do salonu, ten sprzęt byłby wysoko na liście

Czy Samsung HW-Q930C w ogóle jest warty zakupu, jeśli nie mamy odpowiedniego telewizora?

Tak, Samsung HW-Q930C działa bez odpowiedniego telewizora Samsunga i tak, zdecydowanie warto postawić na ten zestaw nawet w takiej sytuacji. Nie wykorzystamy wtedy pełni możliwości, które odblokowuje dopiero Q-Symphony, ale to nadal będzie jeden z najlepszych soundbarów na rynku oferujący bardzo wysoką jakość dźwięku.

Z kolei jeśli macie już telewizor kompatybilny z Q-Symphony i chcecie dokupić do niego głośniki to w zasadzie nie widzę innej opcji jak Samsung HW-Q930C, poza ewentualnie innymi, podobnymi modelami firmy. To praktycznie oczywisty wybór. A szczególnie dobry ze względu na to, że cena zestawu w ostatnim czasie wyraźnie padła i Q930C można mieć już poniżej 3000 zł, a to bardzo dobra cena, w stosunku do możliwości.