Historia jakich pewnie wiele, ale z drugiej strony na swój sposób wyjątkowa: wyobraźcie sobie ciężko pracujące małżeństwo mieszkające w Waszyngtonie, które próbuje jakoś związać koniec z końcem i dorabia sobie wszelkimi możliwymi sposobami. Żona wraca do domu wczesnym ranem po rozwożeniu jedzenia w ramach usługi Uber Eats. Mąż, który zajmuje się tym samym nalega, żeby spotkać się z nią przed wejściem i wziąć na siebie bezpieczne zaparkowanie auta. W tym momencie do pary podchodzi dwóch zamaskowanych osobników, jeden z nich wyciąga broń i grozi jej użyciem, jeśli natychmiast nie dostanie od swoich ofiar kluczyków do auta, wszelkich kosztowności oraz telefonu.
I wtedy staje się rzecz co najmniej dziwna: jeden z napastników bierze skradziony smartfon do ręki, przygląda mu się uważnie, a po chwili oddaje go mówiąc: To jest Android? Nie chcemy tego. Myślałem, że to iPhone. Całe zdarzenie trwa raptem kilka sekund, ale mój geekowo-nerdowy umysł woła w tym momencie: WTF?! Zastanawiam się od razu, jak sam zareagowałbym na takie zdarzenie, oczywiście poza poczuciem paraliżującego strachu. I dochodzę do wniosku, że chyba zacząłbym się histerycznie śmiać. Ten przypadek dobitnie pokazuje dobitnie jaką estymą cieszą się produkty Apple w USA. Rzecz jasna, nie znamy konkretnego modelu telefonu z Androidem, którym wzgardzono podczas tego napadu, ale cała ta sprawa nie daje mi spokoju na tyle, że postanowiłem się tym z wami podzielić.
Smartfony, którymi gardzą złodzieje. To obelga czy komplement?
Skoro taki dziwny, pozornie nieistotny news trafił do świata technologicznego, coś musi być na rzeczy. Dożyliśmy czasów, w których przestępcy mają swoje konkretne preferencje w kontekście telefonów, podobnie jak w kategorii moto. Android stał się w USA synonimem pojazdu z manualną skrzynią biegów, które nastręcza więcej problemów niż pożytku? Zadaję mnóstwo pytań, a na większość z nich nie ma oczywistych odpowiedzi. Ze swojej skromnej perspektywy zauważam tylko świat pełen baniek, w których coraz mocniej grzęźniemy. Czy to dobrze, że użytkowników Androida jest tak trudno zachęcić do używania telefonów z iOS na pokładzie i działa to w zasadzie w obie strony?
Czytaj też: Android z masą nowości. Google ma coś dla smartfonów, tabletów i smartwatchy
Powyższy przypadek stał się dla mnie materiałem do głębszych przemyśleń dotyczących interoperacyjności technologii w XXI wieku. Mimo coraz większego asortymentu urządzeń, nadal jesteśmy skazani na wybór między dość zamkniętymi środowiskami oraz odmiennymi punktami widzenia. Technologia przestała być wyłącznie narzędziem, a stała się sposobem na wyrażanie siebie, swoich aspiracji oraz stylu życia. To też chyba jakieś cyfrowe przedłużenie wojny plemiennej, które jest w naszym DNA od zarania dziejów. Nie jestem pewien czy to najlepsza możliwa ścieżka rozwoju. Może to tylko moje dziwne i naszpikowane idealizmem widzenie świata.