Apple w końcu sięga do kieszeni. Zaczyna wysyłać pieniądze poszkodowanym w Batterygate

Gigant z Cupertino nie jest taki święty, za jakiego chciałby uchodzić. Chociaż na co dzień to Apple lubi sądzić się z innymi za różne naruszenia patentów, sam też staje na ławie oskarżonych, ponosząc zasłużoną karę za swoje przewinienia i nadużycia. Teraz, po trwającym kilka lat sporze, w końcu zaczyna wypłacać pieniądze właścicielom iPhone’ów poszkodowanych w tzw. Batterygate.
Apple iPhone
Apple iPhone

Batterygate w końcu znalazło rozwiązanie. Apple zaczyna wypłacać pieniądze

Nadal nie wiemy, jak ostatecznie rozwiąże się sprawa naruszenia przez Apple’a patentów firmy Masimo, która ciągnie się już od lat. Doczekaliśmy się natomiast rozwiązania innej, jeszcze głośniejszej afery, która w mediach została nazwana „Batterygate”. Jej początki sięgają jeszcze 2017 roku, kiedy to Apple – w odpowiedzi na oskarżenia – przyznał się, że celowo spowalnia niektórych iPhone’ów w miarę starzenia się ich baterii. W związku z tym firma wystosowała oficjalne przeprosiny, obniżyła cenę nowych baterii i udostępniła użytkownikom opcję wyłączenia tej funkcji.

Czytaj też: iPhone 16 Pro z nowym przyciskiem. Rewolucji znów nie będzie, ale może być ciekawie

Problemu by zapewne nie było, gdyby Apple poinformował klientów o tej zmianie, tymczasem gigant wprowadził takie ograniczenie po cichu jako część systemu iOS 10.2.1 w lutym 2017 roku. Klienci, niepoinformowani o zmianie, byli więc narażeni na spadek wydajności nieznanego pochodzenia, przez co nie mogli normalnie korzystać ze swoich iPhone’ów. Mogli też czuć się przez to zmuszeni do wymiany urządzenia, bo nie spełniało już ono ich oczekiwań. Co prawda później przyznała się, że wszystko to miało na celu m.in. zapobieganie przypadkowemu wyłączeniu się telefonu, gdy poziom naładowania baterii przekroczy pewien punkt. To jednak nie pomogło, bo Apple tak naprawdę nie przyznał się do winy, dlatego pozew zbiorowy wciąż pozostawał w mocy.

Dzięki aktualizacji iOS dynamicznie zarządza maksymalną wydajnością niektórych komponentów systemu, gdy jest to konieczne, aby zapobiec wyłączeniu. Chociaż zmiany te mogą pozostać niezauważone, w niektórych przypadkach użytkownicy mogą odczuć dłuższy czas uruchamiania aplikacji i inne spadki wydajności – przyznał wówczas Apple.

Czytaj też: Kiedy Apple zaprezentuje nowe komputery Mac?

W 2020 roku gigant z Cupertino zgodził się na ugodę opiewającą na 500 milionów dolarów, cały czas zaprzeczając, by dopuścił się jakichkolwiek nadużyć. Z tych 500 milionów do konsumentów miało trafić 310 mln dolarów, co w przeliczeniu na każdego z użytkowników iPhone’ów biorących udział w pozwie zbiorowym, dawało około 92 dolarów „na głowę”. Batterygate dotyczyło modeli: iPhone 6, iPhone 6 Plus, iPhone 6S, iPhone 6S Plus, iPhone 7, iPhone 7 Plus oraz iPhone SE pierwszej generacji. Czas na dołączenie do zbiorowego pozwu i ubieganie się o odszkodowanie minął w październiku 2020 roku, więc nawet jeśli was też to dotyczyło, teraz już nie da się nic z tym zrobić.

Czytaj też: I takie ulepszenie to ja rozumiem. Kolejne iPhone’y będą działać dłużej

Jeśli jednak zgłosiliście problem w odpowiednim czasie, wkrótce możecie doczekać się niespodziewanego zastrzyku gotówki. Po trzech latach od ugody Apple zaczął w końcu wypłacać pieniądze. Jak donosi jeden z użytkowników X, Michael Burkhardt , na jego konto wpłynęła właśnie kwota w wysokości 92,17 dolarów. O podobnym zastrzyku gotówki zaczęli szybko informować też inni poszkodowani. Chociaż od ugody minęło bardzo dużo czasu, wszystko jest zgodne z obiecanym harmonogramem, zgodnie z którym pierwsze płatności miały zostać wysłane do konsumentów właśnie w styczniu 2024 roku.