Nadzwyczaj duża galaktyka nie jest tym, za co ją uważano. Nowe ustalenia zdradzają prawdę 

Obserwacje pewnej galaktyki, której początki sięgają okresu wkrótce po Wielkim Wybuchu, dostarczyły zaskakujących informacji. Jak twierdzą astronomowie, początkowo wyciągnięte wnioski były błędne, lecz niedawno doszło do sprostowania.
Nadzwyczaj duża galaktyka nie jest tym, za co ją uważano. Nowe ustalenia zdradzają prawdę 

Szacuje się, że wszystko, co nas otacza, powstało około 13,8 mld lat temu. Właśnie wtedy doszło do Wielkiego Wybuchu, a kilkaset milionów lat później zaczęły tworzyć się pierwsze galaktyki. Ze względu na to, o jak odległych czasowo okolicznościach mowa, naukowcy zajmujący się zgłębianiem tajemnic tego okresu są wyjątkowo narażeni na pomyłki. Na szczęście niektóre z nich udaje się wyjaśnić. 

Czytaj też: Przełomowe odkrycie! Naukowcy odkryli co znajduje się w otoczeniu gwiazdy poza naszą galaktyką

O co dokładnie chodzi? Początek tej historii sięga 2013 roku, kiedy to astronomowie zidentyfikowali obszar bardzo szybkiego powstawania gwiazd. Źródło pochodzących stamtąd sygnałów miało powstać około 880 milionów lat po Wielkim Wybuchu. Początkowo naukowcy sądzili, że obiekt nazwany HFLS3 jest galaktyką, ale dalsze badania dostarczyły zupełnie innej odpowiedzi. 

Wszystko za sprawą Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba, wyjątkowo zaawansowanego sprzętu, który od 1,5 roku pozostaje w naukowym użyciu. Jak wynika z publikacji mającej jeszcze formę preprintu, HFLS3 to w istocie nie jedna, lecz sześć galaktyk będących w trakcie potężnej kolizji. 

Początkowo uznawano, że HFLS3 to pojedyncza galaktyka, ale dzięki obserwacjom Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba astronomowie stwierdzili, że chodzi o zgrupowanie 6 różnych galaktyk

Zespół badawczy, na czele którego stanął Gareth Jones z Uniwersytetu Oksfordzkiego, wyjaśnia, iż tempo powstawania gwiazd w HFLS3 jest naprawdę imponujące. O ile w Drodze Mlecznej każdego roku powstają gwiazdy o łącznej masie 8 Słońc, tak zagadkowe źródło produkuje ich około… 3000. Było to szczególnie zaskakujące, gdy weźmiemy pod uwagę fakt, iż wydawało się, jakoby tamtejsza galaktyka miała podobne rozmiary do Drogi Mlecznej.

Przełom nastąpił z udziałem Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba, dzięki któremu można było obejrzeć HFLS3 ze szczegółami. Działający w bliskiej podczerwieni instrument NIRSpec dostarczył danych, które zostały później przeanalizowane pod kątem tego, jak światło zakrzywiało się podczas podróży przez wszechświat. I właśnie wtedy astronomowie doznali olśnienia: wszystko wskazywało na to, że wcale nie chodzi o jedną, lecz sześć różnych galaktyk.

Czytaj też: Galaktyka z początków wszechświata zdradza tajemnice Drogi Mlecznej. Fale nadeszły z niespodziewanego miejsca

Są one zgrupowane parami i zajmują obszar o średnicy “zaledwie” 36 000 lat świetlnych. Grawitacyjny taniec, w którym biorą udział, prowadzi do ich wzajemnego przyciągania. Pewnego dnia dojdzie do kolizji (a w zasadzie pewnie miała ona już miejsce, a my jedynie oglądamy te wydarzenia z opóźnieniem). Naukowcy szacują, że od rozpoczęcia tego tańca do faktycznego zderzenia powinno minąć około miliarda lat. Oddziaływania te przyczyniają się również do podwyższonego tempa powstawania gwiazd, ponieważ dostarczane są tam ogromne ilości materii.