Elektryki bez tego surowca się nie obejdą. Bierzemy go z Chin, ale Polacy znają lepsze źródło

Elektryki są coraz częstszym widokiem na polskich drogach, chociaż nie aż tak, jakby się tego spodziewali niektórzy. Te pojazdy są zasilane akumulatorami litowo-jonowymi, w skład których wchodzi grafitowa anoda. Do jej produkcji potrzeba właśnie zaskakująco dużo tego cennego „węglowego” surowca (aż 70 kilogramów na pojazd). Jak na razie znaczne jego ilości kupujemy w Chinach. Polscy naukowcy zbadali jednak inne sposoby jego pozyskania. Na czym one polegają?
Elektryki są zasilane akumulatorami, do budowy których wykorzystuje się grafit

Elektryki są zasilane akumulatorami, do budowy których wykorzystuje się grafit

Grafit naturalny jest niezbędnym surowcem do skonstruowana anody w akumulatorach litowo-jonowych. Obecnie jego produkcja i handel w 90 proc. są zdominowane przez Chiny. W Unii Europejskiej i Stanach Zjednoczonych grafit jest nawet zaliczany już do surowców krytycznych. Również w Polsce znajduje się on na liście surowców strategicznych i krytycznych. Znaczenie grafitu w dzisiejszej gospodarce jest więc nie do przecenienia.

Czytaj też: Elektryki nie będą już płonąć? Akumulator i strażak w jednym

Chociaż bardzo dużo miejsca w opinii publicznej poświęca się litowi, jako głównemu składnikowi akumulatorów, to nie możemy jednocześnie zapominać o graficie. Mimo że jest to materiał o wiele bardziej dostępny, to obecnie jego import jest silnie uzależniony chociażby od sytuacji politycznej. Znakomita większość surowca jest produkowana w Chinach. Czy istnieją jakieś inne źródła pozyskiwania grafitu? Tak i tą tematyką zajmował się niedawno zespół polskich naukowców z Wojskowej Akademii Technicznej, Politechniki Warszawskiej, Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie i Uniwersytetu Warszawskiego.

Płatki grafitowe o czystości 99 proc. / źródło: 2×910, Wikimedia Commons, CC BY-SA 4.0

Elektryki bez grafitu daleko nie ujadą. Polacy zbadali, jak wytworzyć ten surowiec taniej i prościej

Na łamach czasopisma Carbon pojawił się artykuł naukowy, którego pierwszym autorem jest Sławomir Dyjak z Wydziału Nowych Technologii i Chemii WAT. Badacze w swojej pracy zajęli się alternatywną metodą produkcji grafitu. Mowa tutaj o surowcu syntetycznym, który możemy wytworzyć z odpadów polimerowych i biomasy. Dokładnie zbadano tutaj, jaki jest wpływ zanieczyszczeń (dokładnie siarki) na procesy katalitycznej grafityzacji, czyli takiej wspomaganej żelazem.

Czytaj też: 1000 kilometrów na jednym ładowaniu? Elektryki zaliczyły imponujący postęp

Uczeni udowodnili, że mimo obecności zanieczyszczeń w pierwotnym materiale może wciąż zachodzić grafityzacja. Dzieje się tak przy temperaturach rzędu ponad 1000 st. C. Jak twierdzą autorzy, jest to obiecujący wynik, który może prowadzić do opracowania tańszej metody produkcji grafitu syntetycznego z odpadów.

Dr hab. Wojciech Kiciński, jeden z autorów artykułu w Carbon oraz pracownik WAT przyznaje w rozmowie z PAP, że sztuczny grafit jest już powszechnie stosowany w produkcji samochodów elektrycznych, ale jest również dużo droższy od naturalnego odpowiednika oraz wciąż wytwarzany z paliw kopalnych takich jak koks naftowy i pak węglowy. Dlatego właśnie warto poszukiwać alternatyw.

Czytaj też: Elektryki wreszcie przejadą na jednym ładowaniu ze Świnoujścia w Bieszczady

Naukowiec również dodaje, że dzisiejsza produkcja grafitu nie sprowadza się tylko do aspektu elektromobilności i jego wykorzystania w anodach. Wręcz przeciwnie. Najwięcej grafitu zużywane jest do produkcji stali. Chociażby w 2018 roku światowa produkcja grafitu wyniosła aż 2,41 miliona ton (w tym 0,95 miliona ton grafitu naturalnego), przy czym w Chinach wytworzono aż 58 proc. tej wartości. Te dane jednoznacznie wskazują, jak istotne jest rozwijanie własnych linii produkcyjnych oraz poszukiwanie tańszych odpowiedników.