Czy Xiaomi może być drogie? Xiaomi 14 i Xiaomi Watch S3 – pierwsze wrażenia

Xiaomi 14 i Xiaomi Watch S3 właśnie debiutują w nie tak słonecznej Barcelonie, skąd ślę do was pozdrowienia. Tak się jednak składa, że już od kilku dni obcuję z tymi urządzeniami i chcę podzielić się nie tylko informacją o cenach i ofercie przedsprzedażowej, ale i dać garść przemyśleń na temat tego, czy ekosystem Xiaomi może być godną alternatywą dla Apple i Samsunga.
Czy Xiaomi może być drogie? Xiaomi 14 i Xiaomi Watch S3 – pierwsze wrażenia

Jak zapewne część z was wie, najlepsze smartfony Xiaomi do Europy docierają ze znacznym opóźnieniem względem Chin, o ile w ogóle do tego dochodzi. Z perspektywy mojej pracy ułatwia to przygotowanie pełnej specyfikacji, natomiast z konsumenckiego punktu widzenia wydaje się, że nie świadczy to dobrze o sile firmy. Jedna data premiery na całym globie to wielkie przedsięwzięcie, ale Samsungowi czy Apple to się udaje. Jeśli Xiaomi chce z nimi rywalizować na poważnie, powinno też poważnie podchodzić do premier w Europie.

Tyle narzekania, bo nie po to tu was gromadzimy. W moją dłoń wpadł Xiaomi 14 w wersji Black oraz Xiaomi Watch S3 – obydwa zaopatrzone w nakładkę Hyper OS, która ma zmienić oblicze korzystania ze sprzętów tego producenta i wprowadzić jeszcze ściślejszą integrację pomiędzy nimi.

Zobacz krótkie wideo o Xiaomi 14 i Xiaomi Watch S3:

Xiaomi 14, czyli czy warto się skusić?

Gdy pierwszy raz zobaczyłem Xiaomi 14, pomyślałem, że to poważny smartfon stworzony do rywalizacji z poważną konkurencją. Z pewnością w czarnej wersji z matowym (i przyjemnym w dotyku szkłem) to uczucie dodatkowo się potęguje. Ramki obudowy błyszczą się tu znacznie mocniej niż w jakimkolwiek innym smartfonie i na pierwszy rzut oka odciski dość intensywnie się na niej gromadzą. Na szczęście nie gromadzą się tak mocno na matowym szkle z tyłu. W wersjach błyszczących ten problem można powstrzymać, nakładając dołączone do zestawu silikonowe, ciemne etui.

Trudno powiedzieć o Xiaomi 14, że to topowy mały smartfon. Producent niemal wszystkimi decyzjami postanowił udowodnić, że nawet jeśli nie ma on dużego ekranu, to i tak będzie kanciasty na tyle, by nie było nam za łatwo go chwytać. Niemal, gdyż Xiaomi ponownie stawia na bardzo wąskie ramki dookoła ekranu i wygląda to bardzo dobrze. Szkoda, że nie zdecydowano się w związku z tym umieścić czytnika linii papilarnych nieco wyżej, by wygodniej trafiać w niego kciukiem.

Xiaomi 14 wygląda płasko z boku

Stylistycznie to smartfon bardzo podobny w zamyśle do Xiaomi 13, z tym że nieco grubszy (8,3 kontra 8,1 mm), a do tego o ponad 20 gramów cięższy od Galaxy S24. Trudno nazwać go kompaktowym, ale dobrze, że przynajmniej jest mniejszy od większości flagowców. Trzeba też przyznać, że Xiaomi traktuje klienta wydającego dużo na smartfon całkiem poważnie, bo w pudełku było nie tylko etui, ale i ładowarka o mocy 90W.

Moje pierwsze odczucia z podzespołami Xiaomi 14 są jak najbardziej pozytywne

Producenci urządzeń mobilnych znaleźli sobie nową liczbę do chwalenia się i jest nią maksymalna jasność ekranu. Xiaomi 14 ma osiągać do 3000 nitów w najjaśniejszym scenariuszu. Czy będzie to miało wrażenie podczas codziennego korzystania? Absolutnie nie. Istotniejsza jest przeciętna maksymalna jasność, a ta wydaje się być w porządku. Dobrze wypada też nieco większa od Full HD rozdzielczość 2670×1200 pikseli, co nieco umila patrzenie na obraz wyczulonym na gęstość pikseli.

Xiaomi 14 ma wąskie ramki do sympatycznego ekranu

Czytaj też: Test Xiaomi 13 – czy nadal #Xiaomilepsze, czy już tylko #Xiaomidroższe?

Codzienne korzystanie powinny też umilić głośniki. Na ten moment poddałem je tylko słuchaniu kilku filmów na Youtube, ale wydają się mieć w sobie całkiem sporą klarowność. Z pewnością nie są najdonośniejsze, ale nikt się pewnie tego po względnie kompaktowym smartfonie nie spodziewał.

Zapewne nikt nie spodziewał się też, że Snapdragon 8 Gen 3 będzie jednostką, która nie zapewni odpowiedniej wydajności. Jest szybko i nieraz zaskakiwało mnie, jak żwawo pracuje urządzenie. Po krótkim spotkaniu z Genshin Impact mam wrażenie, że układ chłodzący może podołać wyzwaniu, ale przyda się dłuższa weryfikacja. Przez niemal tydzień, od kiedy mam smartfon, nie zdarzyło się, by nagrzał się nadmiernie. Jest tu co rozgrzewać, bo na testy dostarczono mi wariant z 12 GB RAM-u i 512 GB pamięci UFS 4.0 na pliki oraz nową nakładką – Xiaomi HyperOS.

Xiaomi HyperOS, czyli będzie nadal tak jak jest

Czy Xiaomi stworzyło własny system operacyjny? Nie do końca, przynajmniej nie w przypadku smartfonów. Pod HyperOS nadal znajduje się Android 14. Zmienić ma się wszystko – mniejsze obciążenie podzespołów, szybsze kategoryzowanie zadań przy jednoczesnej większej trosce o pamięć oraz szerokim wsparciu. Jeśli chodzi o implementację w smartfonach, to kazus podobny do HarmonyOS – na ten moment zmiany zobaczymy co najwyżej w nakładce systemowej, nie zaś w zastosowanym systemie operacyjnym.

Prawda jest taka, że mniej wprawne oko przy pierwszym rzucie nie zauważy… niczego. Żaden producent nie zaserwuje rewolucyjnego wyglądu pulpitu czy panelu powiadomień bądź kontrolnego. Widać jednak, że Xiaomi mocniej stawia na opcje, które wcześniej dało się wyłączyć, jak chociażby to, co robi gest przesunięcia od góry. Teraz rozdziela on się na dwie połowy ekranu i nie da się tego zmienić.

Zmienić za to możemy nasz ekran blokady, który może też stanowić część Always-On Display. Personalizacja tego elementu to hybryda między rozwiązaniem z One UI oraz iOS. Z tego pierwszego wzięto dodawanie informacji z aplikacji do jednego z kilku rzędów (te w razie czego zostawimy puste) oraz personalizację wyglądu zegara, a od Apple podebrano gotowe style ekranów blokady, które niby mają wykrywać głębię i odpowiednio ukrywać pod nią elementy, ale na razie ten element nie działał.

Nowe style ekranów blokady

Poza tym wizualnie nie dostaniemy tu sporo nowego. Trochę marzy mi się reset wyglądu nakładek u wielu producentów, ale przyzwyczajenia konsumentów to ogromna siła i nikt nie chciałby się obudzić w domu, w którym przez noc poprzestawiano mu wszystkie meble.

Jedna rzecz z HyperOS mnie zaciekawiła. Doszliśmy do momentu, że wszyscy producenci, jak jeden mąż, włączają domyślnie rozszerzenie pamięci operacyjnej o część pamięci na pliki. Xiaomi chce się jednak wyróżnić utworzeniem dodatkowych 16 GB pamięci UFS. Nie chodzi o dołożenie dodatkowej kości na płycie głównej, a o taką optymalizację algorytmów, by w smartfonie zwalniała się dodatkowa przestrzeń. Planuję zatem napełnić Xiaomi 14 aplikacjami i plikami, by sprawdzić, gdzie jest jego limit.

W Xiaomi 14 pojawią się także funkcje AI działające na urządzeniu. Wśród nich usuwanie ludzi czy cienia ze zdjęć, generowanie napisów na żywo, ale także tworzenie… portretów AI w oparciu o zdjęcia naszej twarzy w galerii. Następnie będziemy mogli wygenerować “fotografię” z innymi elementami otoczenia.

Xiaomi 14 i 14 Ultra otrzymają do 4 kolejnych generacji systemu Android oraz 5 lat wsparcia poprawkami bezpieczeństwa. Przez 6 miesięcy użytkownicy otrzymają 100 GB przestrzeni w usłudze Google One oraz 3 miesiące abonamentu YouTube Premium za darmo.

Trzy razy 50 megapikseli, bo Xiaomi 14 chce być traktowany poważnie

Jeśli rok temu myśleliście, że Xiaomi poszalało z rozmiarem wyspy, to w tym roku Xiaomi 14 daje jeszcze mocniej popalić. Współpraca z Leicą ma sprawić, że obiektywy otrzymają lepsze szkła, a przetwarzanie zdjęć wyciągnie z nich jeszcze więcej detali. W dziedzinie zdjęć możemy liczyć na dwa ustawienia kolorystyczne – Leica Authentic i Leica Vibrant, które zmienią ogólne podejście algorytmów do kolorystyki zdjęć.

Tryb reżyserski w Xiaomi 14

Pojawią się też nowe rozwiązania jak tryb reżyserski, który pozwoli na łączenie się z kilkoma urządzeniami oraz monitorami podglądowymi celem utworzenia nagrania z wielu ujęć z synchronizacją dźwięku. Oprócz tego znajdziemy tryb wideo krótkometrażowego, tryb film z opcjami przesłony, nagrywanie wideo w trybie Pro oraz standardowy tryb wideo. Szaleństwo.

Powyżej możecie zobaczyć kilka zdjęć zarejestrowanych przez Xiaomi 14. Na razie za wcześnie na definitywne opinie. Jeśli podobnie jak mi podobały się wam zdjęcia w teście Xiaomi 13T, opcje kolorystyczne Leica powinny przypaść wam do gustu.

Kondensacja pary na szkle nad soczewką Xiaomi 14 (zdjęcie nieco przyciemniłem dla uwidocznienia efektu)

Podczas testów, po wyjęciu smartfonu z kieszeni w deszczowy wieczór doszło do zgromadzenia się pary pod warstwą szkła, a nad aparatem. W obawie o to, że mam wadliwy egzemplarz, skierowałem sprawę do Xiaomi i otrzymałem taką odpowiedź:

Seria Xiaomi 14 jest testowana w naszych laboratoriach pod kątem ochrony przed wnikaniem pyłu i rozpylonej wody.

Zapewniamy, że nie jest to kwestia jakości produktu. Jest to naturalne zjawisko z powodu różnic temperatur między obiektywem a otaczającym powietrzem w pewnych warunkach środowiska. Jest to powszechne w sytuacjach, gdy temperatura otoczenia szybko zmienia się z wysokiej na niską, przy długotrwałej ekspozycji na wysoką temperaturę i wysoką wilgotność lub w razie zalania przez wodę.

W przypadku zaparowania obiektywu zalecamy pozostawienie urządzenia w suchym miejscu z dobrym przepływem powietrza, aby usunąć wilgoć.

Nie jestem jedyną osobą, której dotyczy problem. Efekt udało się powtórzyć na kilku egzemplarzach Xiaomi 14 po włączeniu nagrywania 4K przez kilka minut przy jednoczesnym potrząsaniu telefonem (autorem tej metody jest Lech Okoń z Telepolis), a poza tym pojawiał się on u kilku osób po wyjęciu telefonu z kieszeni spodni. To nie pierwszy raz, gdy smartfony Xiaomi dotyka ten problem i był on już podnoszony przy okazji Xiaomi 13T Pro. Efekt znika po kilku minutach od jego zarejestrowania.

Xiaomi 14 – Specyfikacja, cena i przedsprzedaż

SpecyfikacjaXiaomi 14
Wymiary164,3 x 75,8 x 9,2 mm
Masa188g (polimer silikonowy) lub 193g (szkło)
Stopień ochrony IPIP68
WykończenieSzkło Gorilla Victus (przód), Gorilla Glass 5 (tył), ramki z aluminium
Ekran6,36″ LTPO OLED
Rozdzielczość ekranu2670 x 1200 pikseli (460 ppi)
Odświeżanie ekranu1-120 Hz
GłośnikiStereo
Układ obliczeniowyQualcomm Snapdragon 8 Gen 3 (4nm)
Procesor1 x 3,3 GHz Cortex X4 + 5 x 2,96 GHz Cortex-A720 + 2 x 2,27 GHz Cortex-A520
GrafikaAdreno 750 (1 GHz)
RAM8/12 GB LPDDR5X
ROM256 GB, 512 GB UFS 4.0
Slot na kartę Micro SDBrak
SystemAndroid 14
NakładkaXiaomi HyperOS 1.0.1
Wi-Fi802.11 a/b/g/n/ac/6e/7 trzypasmowe
Bluetooth5.4, A2DP, LE, aptX HD, LHDC
NFCtak
LokalizacjaGPS, Glonass, BDS, Galileo, QZSS, NavIC
USBTypu C, 3.2, OTG
CzujnikiAkcelerometr, żyroskop, zbliżeniowy, miernik spektrum barw, kompas
SIMDual SIM z eSIM
Czytnik linii papilarnychPod ekranem
AkumulatorLi-ion, 4610 mAh
Prędkość ładowania przewodowegoDo 90W
Ładowanie bezprzewodoweTak, do 50W
Aparat główny50 Mpix f/1.6, 23mm, OIS, 1/1,31″, 1,12µm, Dual Pixel AF + laser
Aparat ultraszerokokątny50 Mpix f/2.2, 14mm, pole widzenia 115˚
Aparat przybliżający50 Mpix f/2.0, 75mm, OIS, PDAF, 3,2-krotny zoom optyczny
Przedni aparat32 Mpix f/2.0, 22mm
Wideo8K/24 FPS, 4K/30/60/120 FPS; HDR 10+
Xiaomi 14 to smartfon fotograficzny – ale wart swojej ceny?

Xiaomi 14 trafi na polski rynek w wersjach białej, czarnej i zielonej. Dostępne będą dwa warianty pamięciowe:

  • Xiaomi 14 12/256 GB – 4499 zł
  • Xiaomi 14 12/512 GB – 4799 zł

W przedsprzedaży od 25 lutego do 3 marca przy zakupie wersji 12/512 GB otrzymamy w gratisie hulajnogę Xiaomi Mi Electric Scooter 3. Dla mniejszej wersji pamięciowej dostępnej na mi.com przewidziano kupon rabatowy o wartości 300 zł. Urządzenia zaczną trafiać do klientów od 29 lutego, a przedsprzedaż potrwa od 25 lutego do 3 marca 23:59.

4799 zł za Xiaomi 14 – to dużo czy mało? Xiaomi już rok temu mierzyło się z (rozdmuchanym) wizerunkowym kryzysem, gdy wyceniając swoje urządzenia podobnie do Samsunga wiele osób krytykowało firmę za to, że nie jest utożsamiana z segmentem premium. Myślę, że dobre rozwiązania warte są wydawania dużych pieniędzy, ale czy Xiaomi 14 takim jest? To się okaże.

Oprócz tego Xiaomi zdradziło cenę Xiaomi 14 Ultra i ten model także pojawi się w jednym wariancie pamięciowym:

  • Xiaomi 14 Ultra 16/512 GB – 6799 zł

W przedsprzedaży między 4 a 18 marca do smartfonu zostanie dołączony Professional Photography Kit bez dodatkowych opłat. Smartfon trafi do pierwszych klientów 19 marca. I akurat po modelu Ultra trudno było spodziewać się niższej ceny, a smartfonów z 16 GB RAM-u w Polsce jak na lekarstwo. Pozostaje czekać na testy, by zweryfikować jego wartość.

Xiaomi Watch S3 zapowiada się na jeden z zegarków w historii

Nie, tu nie brakuje słowa najlepszy czy najciekawszy. Xiaomi Watch S3 przyszedł do mnie zaledwie parę dni temu, a i tak mam wrażenie, jakbym widział go z co najmniej rok. To oczywiście nic złego. Czasem chodzi o to, żeby zegarek nie rzucał się nadmiernie w oczy i tutaj z pewnością zadbano o subtelność. Aluminiowa obudowa trafi na rynek w wersji czarnej oraz szarej, a w zestawie przewidziano pasek wykonany najpewniej z fluoroelastomeru oraz odkręcany pierścień. Pojawią się wymienne pierścienie, które po przykręceniu pokażą na ekranie sugerowany motyw. Całość waży 44 gramy bez opaski i nie ciążyła mi na dłoni.

Xiaomi Watch S3 na dłoni

Jedną rzecz muszę jednak Xiaomi oddać – udało im się zamaskować ramki ekranu w miły dla oka sposób. 1,43-calowy AMOLED o rozdzielczości 466×466 pikseli sprawia wrażenie, jakby krył się w głębi zegarka. Widzialna przez nas część ramki jest stosunkowo niewielka. Do tego przyciski na bocznej ramce praktycznie nie wystają poza obrys, przez co całość wydaje się dość niewielka jak na swoje wymiary (47x47x12 mm).

Xiaomi Watch S3 z tyłu

W Xiaomi Watch S3 znajdziemy oprogramowanie HyperOS, a więc wychodzi na to, że producent polubił się z Wear OS od Google tylko na chwilę. Być może zastosowanie własnego systemu pozwoliło na czasy pracy na jednym ładowaniu do 15 dni. Akumulator o pojemności 486 mAh naładujemy tu z pomocą dwupinowej ładowarki, która do złudzenia przypomina standardowe ładowarki bezprzewodowe. Niestety, zegarek nie korzysta ze standardu Qi, więc dedykowana ładowarka będzie niezbędna.

Dwa dobrze zamaskowane przyciski Xiaomi Watch S3

Oprogramowanie HyperOS wizaulnie czerpie z tropów, których Xiaomi używało w Watch 2 Pro z Wear OS. Mamy więc aplikacje przesuwane od góry do dołu w trzech rzędach, ale możemy też zmienić ten układ w listę. Po interfejsie poruszamy się, korzystając z gestów – u góry mamy powiadomienia, na dole skróty do przydatnych funkcji, a widżety pojawią się po przesunięciu z lewej lub prawej strony. Górny przycisk zawsze uruchomi menu, a dolny możemy spersonalizować pod nasze potrzeby.

Aplikacja Mi Fitness na smartfonie Xiaomi

W zegarku nie znajdziemy żadnych zewnętrznych aplikacji, nie wspominając o usługach Google. Próżno szukać tu nawigacji, asystenta czy integracji z popularnymi aplikacjami mobilnymi. Nie znajdziemy też zbyt wielu sensorów znanych z droższych zegarków – pomiar masy ciała, EKG czy temperatury nie będą tu gościły. Zmierzymy za to tętno, jakość snu, poziom stresu i natlenienie krwi. Działa on w oparciu o Bluetooth 5.2. Pozwala na kontrolę muzyki ze smartfonu lub odtwarzanie tej wgranej na urządzenie, odbieranie połączeń i rejestrowania nagrań głosowych, posłuży też jako pilot do robienia zdjęć.

Moje pierwsze i krótkie wrażenia są dość ambiwalentne. Dobrze prezentuje się ekran, ale to nietrudna sztuka, z kolei design niczym się nie wyróżnia. Oprogramowanie przypomina mi to, co oferują prostsze zegarki Huawei z HarmonyOS, a aplikacja Mi Fitness na smartfony także nie jest szczególnie bogata w funkcje. Liczne motywy musimy najpierw pobrać na telefon, a potem przesłać do zegarka, a w dodatku część to wariacje kolorystyczne tego samego schematu. Jest Xiaomi Pay, co mogłoby pozytywnie wyróżnić ten zegarek… gdyby tylko działało. Kto wie, może po premierze odpalą to rozwiązanie.

Xiaomi Watch S3 z aplikacją mobilną

To być może zabrzmi cynicznie, ale Xiaomi Watch S3 wygląda jak sprzęt, który można dodać w przedsprzedaży do Xiaomi 14. Na pierwszy rzut oka to nienachalny i stylowy smartwatch, który ma coś do zaoferowania, ale na pewno nie jest szczytem inżynierii. To także jeden z wielu zegarków z mnóstwem trybów sportowych (ponad 150) i zapisywaniem przebiegu trasy przy zachowaniu długiego czasu pracy na baterii. Nic w Watch S3 nie wydaje się nadmiernie ekscytującego, ale cena 649 zł pozwala wiele wybaczyć.