Wielka księżycowa rakieta wielokrotnego użytku. Chiny podały terminy pierwszych lotów

Przemysł kosmiczny XXI wieku zupełnie nie przypomina tego sprzed pół wieku. Swoje ambicje kosmiczne realizuje szeroka paleta krajów, wśród których znajdują się Indie, Japonia, Korea Południowa czy Zjednoczone Emiraty Arabskie. Nie zmienia to faktu, że dokładnie tak, jak pół wieku temu w wyścigu o to, kto pierwszy w tym stuleciu dostarczy astronautów na powierzchnię Księżyca, biorą udział tylko dwa kraje. Coraz trudniej powiedzieć, kto ten wyścig wygra.
ksiezyc
ksiezyc

Wyścig na Księżyc przyspiesza z dnia na dzień i coraz bardziej nie wiadomo, kto ostatecznie jako pierwszy w XXI wieku dostarczy swoich astronautów na powierzchnię Księżyca. Program Artemis rozwijany intensywnie w Stanach Zjednoczonych od kilku lat teoretycznie już się zaczął misją Artemis I, w której zupełnie nowa rakieta Space Launch System (SLS) wyniosła w przestrzeń kosmiczną załogową kapsułę Orion, która następnie dotarła do Księżyca, okrążyła go i bezpiecznie powróciła na powierzchnię Ziemi. Można zatem odnieść wrażenie, że konkurencyjny program załogowych lotów na Księżyc rozwijany w Chinach znajduje się daleko za amerykańskim i jeszcze mu nie zagraża.

Problem jednak w tym, że o ile bezzałogowy lot Artemis 1 udało się wykonać, to od niego do załogowego lądowania na Księżycu jest jeszcze daleko. Jakby nie patrzeć, nawet jeżeli zaplanowana na 2025 rok misja Artemis 2 się powiedzie i ludzie po raz pierwszy od pół wieku okrążą na pokładzie statku Orion Księżyc i wrócą na Ziemię, to do lądowania na Księżycu wciąż jeszcze będzie daleko.

Czytaj także: Bez tej technologii podbój Księżyca nie ma sensu. Agencje kosmiczne nie mają wiele czasu

Słabym punktem całego programu amerykańskiego jest bowiem lądownik księżycowy, którym ma być mocno zmodyfikowana wersja rakiety Starship budowanej przez SpaceX. Problem w tym, że zanim powstanie wersja zdolna lądować na Księżycu, SpaceX musi stworzyć Starshipa, który w ogóle będzie zdolny dostać się na orbitę, a następnie z niej powrócić. Następnie, konieczne będzie zbudowanie Starshipa, który umieszczony na orbicie okołoziemskiej będzie w stanie służyć jako stacja paliw, do której będą docierały dostawy paliwa z powierzchni Ziemi. Dopiero wtedy przyjdzie pora na budowę i wysyłanie w stronę Księżyca lądownika. Tu należy jednak zauważyć, że NASA wymaga od SpaceX bezzałogowego lotu takiego lądownika na Księżyc, oraz udanego lądowania, zanim na pokładzie kolejnego będą mogli zasiąść astronauci. Śmiało można powiedzieć, że przed SpaceX jeszcze mnóstwo pracy, zanim firma będzie gotowa faktycznie przygotować lądownik księżycowy.

Tymczasem po drugiej stronie świata, w Chinach trwają równie intensywne przygotowania do próby wysłania ludzi na Księżyc. Jak donoszą chińskie media, główny wykonawca chińskiego programu kosmicznego, czyli konsorcjum CASC (China Aerospace Science and Technology Corp.) przygotowuje dwie duże rakiety wielokrotnego użytku, które będą stanowiły integralny komponent załogowego programu kosmicznego.

Jak zwykle ma to miejsce w przypadku chińskiego programu kosmicznego, tak i w tym przypadku nie ma zbyt wielu precyzyjnych informacji. Wiadomo jedynie, że obie rakiety mają wykonać swoje pierwsze loty i lądowania w 2025 i 2026 roku.

Same rakiety nie mają jeszcze własnych nazw (albo ich jedynie nie podano). Wiadomo jedynie, że jedna z nich będzie miała średnicę 4 a druga 5 metrów. Ta druga może być zatem odmianą gigantycznej rakiety Długi Marsz 10 o wysokości 92 metrów, która według założeń ma być zdolna do wyniesienia 27 ton ładunku w kierunku Księżyca.

Czytaj także: Zobaczcie, jak może wyglądać eksploatacja księżycowych zasobów

Jak spekulują specjaliści, to właśnie Długi Marsz 10 będzie odpowiedzialny za wyniesienie w stronę Księżyca statku załogowego Mengzhou, który dostarczy astronautów na orbitę wokół Księżyca. Zgodnie z informacjami, które poznaliśmy kilka tygodni temu, Menghzou dostarczy ludzi w okolice Księżyca, skąd opuszczą się oni na jego powierzchnię na pokładzie lądownika Lanyue.

Warto tutaj zwrócić uwagę na fakt, że mówimy o rakietach, które w przeciwieństwie do obecnie wykorzystywanych w Chinach rakiet, będą rakietami wielokrotnego użytku, co automatycznie sprawia, że tak samo jak rakiety Falcon 9, będą one znacznie tańsze w użytku niż wszystko przed nimi. Jeżeli zatem Chinom uda się stworzyć dwie różne rakiety takiego samego kalibru, ceny wyniesienia ładunków na orbitę w Chinach znacząco spadną.

Przedstawiciele CASC przekonują, że rozwój rakiet przebiega zgodnie z harmonogramem i firma, która ma już za sobą pierwsze testy pionowego startu i lądowania, jest przekonana, że rakiety powstaną na czas.

Zważając na to, że jednocześnie trwa budowa statku załogowego i lądownika, można podejrzewać, że chińscy astronauci faktycznie wylądują na powierzchni Księżyca w 2030 roku. Pozostaje jedynie pytanie o to, czy Amerykanie zrobią to przed nimi, czy po nich.