Bez tej technologii podbój Księżyca nie ma sensu. Agencje kosmiczne nie mają wiele czasu

Podbijanie Księżyca będzie wyzwaniem, co tyczy się nie tylko dotarcia do naszego naturalnego satelity, ale też operowania na nim. Samo podróżowanie po księżycowej powierzchni jest obecnie trudne do wyobrażenia przez atmosferę Księżyca, brak wielu punktów orientacyjnych oraz same promienie Słońca, które powodują zmianę widzenia i postrzegania głębi. To jednak problem dopiero drugiego etapu księżycowych misji – najpierw trzeba zadbać o to, aby w ogóle tam dotrzeć i tu kluczowy będzie “kosmiczny GPS”.
podbijanie Księżyca
podbijanie Księżyca

Zanim podbijemy Księżyc, musimy zadbać o odpowiednie systemy nawigacji. Jak będzie działał kosmiczny GPS?

Kolejny wyścig o podbój Księżyca trwa. Amerykańska i europejska agencja kosmiczna (NASA i ESA) dążą do tego, aby do 2025 roku człowiek ponownie postawił stopę na powierzchni naszego naturalnego satelity i został tam na dłużej, czego pragną również Chiny i Rosja, współpracując nad stworzeniem bazy księżycowej. Zanim jednak ludzkość zacznie podbijać Księżyc, musi zadbać o tak podstawowe kwestie, jak m.in. system nawigacji, czyli coś w rodzaju “księżycowego GPS-u”, bez którego cały proces będzie znacznie utrudniony.

Czytaj też: Słońce odgrywa zaskakującą rolę w powstawaniu wody na Księżycu

System nawigacji jest potrzebny nie tylko na samym Księżycu, który musi doczekać się własnych satelitów oraz całej infrastruktury, ale też między nim, a Ziemią. Obecnie bowiem rakiety, satelity i posłane jeszcze dalej aparatury ustalają swoją pozycję w kosmosie na podstawie sygnału odbieranego z Ziemi – jedynego punktu odniesienia, który przez brak redundantności generuje ogromne martwe sfery. Do problemu nie trzeba wiele. Wystarczy, żeby między rakietą, a Ziemią doszło do interferencji albo żeby coś znalazło się między nadajnikiem, a odbiornikiem (np. inna planeta), aby sygnał został całkowicie przerwany.

Czytaj też: Sieci energetyczne są atakowane coraz częściej. Amerykanie mają problem

Rozwiązaniem na to ma być system do triangulacji pozycji statków kosmicznych podczas przemierzania bezkresu wszechświata bez udziału Ziemi. Najlepiej byłoby ustanowić kilka nadajników na wielu planetach, ale to na ten moment niemożliwe. Znacznie prościej i niebotycznie taniej jest wykorzystać w tym same satelity wokół Ziemi. Te wprawdzie są w takim zastosowaniu znaczne ograniczone przez samo skierowanie ich w kierunku globu, ale część z emitowanego przez nie sygnału można przechwycić z wykorzystaniem bardzo czułych detektorów, co potwierdzono już w 2019 roku z udziałem czterech satelitów oddalonych o ponad 187000 kilometrów od Ziemi.

Czytaj też: Jest wege, przypomina soję i nie ma smaku. Sztuczne jedzenie wkrótce wyląduje na naszych talerzach

Następne misje księżycowe mają na celu dalszą weryfikację podejścia “nawigacji w kosmosie z wykorzystaniem ziemskich satelitów”. Przykładowo w 2025/2026 roku 4-kilogramowy odbiornik NaviMoon na satelicie Lunar Pathfinder sprawdzi, czy szacunki co do możliwości określania swojej pozycji z dokładnością do 60 metrów rzeczywiście mają potwierdzenie w praktyce i czy satelita będzie w stanie autonomicznie nawigować wokół Księżyca. Wcześniej, bo w 2024 roku, praktyczny test zaliczy odbiornik opracowany w ramach współpracy NASA z włoską agencją kosmiczną. Jeśli to wszystko się powiedzie, agencje będą musiały zadbać o księżycowy system nawigacji, aby rozwiązać problem przytoczony we wstępie.