Z drogi śledzie, atomówka jedzie! Elektrownia jądrowa na kółkach to przyszłość

Przeciwnicy elektrowni jądrowych mogą już czuć się zagrożeni. Jak tu bowiem żyć spokojnie z dala od elektrowni atomowej, kiedy ta może ot tak podjechać pod nasz blok czy dom? Chcemy tego, czy nie, tego typu formy dostarczania ogromnych ilości prądu stają się powoli rzeczywistością.
Z drogi śledzie, atomówka jedzie! Elektrownia jądrowa na kółkach to przyszłość

Małe elektrownie jądrowe w ciężarówkach, czyli rewolucja w dostarczaniu energii do odległych obszarów

O zaletach energetyki jądrowej wiecie już zapewne od lat, więc wyobraźcie sobie, że świat dąży teraz do rozwiązania jednej z największych wad samych elektrowni – ich zerowej mobilności. Tam, gdzie powstanie elektrownia, stamtąd trzeba transportować prąd i nie przeszkadza to zwolennikom zarówno tradycyjnych, jak i tych zeroemisyjnych elektrowni. Rzeczywiście pociągnięcie przewodów po np. całej Polsce może wydawać się nie aż tak dużym problemem, ale tego samego nie można powiedzieć np. o USA czy wyspach różnego rodzaju. Zwłaszcza na tych drugich samo postawienie elektrowni jest problematyczne i przez to tego typu lokacje muszą bazować np. na generatorach diesla.

Czytaj też: Ta elektrownia spalała węgiel, a teraz podłoży podwaliny pod nową erę energetyki

Mobilne małe modułowe reaktory o mocy poniżej 20 megawatów rozwiążą ten problem, jako że po prostu odgrywają rolę “elektrowni na kółkach”. Montuje się je w przyczepach transportowych, same przyczepy zapina pod tradycyjne ciągniki siodłowe i voila – można jechać, aby dostarczyć wolny od emisji prąd nawet na koniec Podlasia czy w same Bieszczady. To jednak nie wszystko, bo pomijając katastrofy ekologiczne oraz wojny, mogące zniszczyć część infrastruktury energetycznej, firmy takie jak amerykańskie Nano Energy badają potencjał tych małych elektrowni również do dekarbonizacji konkretnych branż, takich jak górnictwo i żegluga.

Czytaj też: Na Księżycu stanie elektrownia jądrowa, a NASA testuje trzy różne projekty

Zdjęcie poglądowe

Dziś wiemy, że rosnące zapotrzebowanie na prąd wymaga od świata wstrząśniętego ciągle poczynaniami Rosji (jednego z głównych dostawców m.in. gazu ziemnego) zrewidowania podejścia do energetyki jądrowej. Zwłaszcza że mikroreaktory jądrowe reprezentują zmianę paradygmatu w generowaniu energii jądrowej, oferując skalowalną i ekonomicznie wykonalną alternatywę dla tradycyjnych dużych elektrowni. Ich zmniejszony rozmiar nie tylko ogranicza początkowe koszty budowy, ale także umożliwia szybsze wdrożenie, choć oczywiście nie wszystko jest takie idealne, bo aktualne problemy obejmują obawy dotyczące poziomu kosztów oraz ustanawianie solidnego łańcucha dostaw m.in. dla paliwa z wysoko wzbogaconego uranu (Haleu).

Czytaj też: Największa elektrownia jądrowa na świecie wróci do pracy. Japończycy chcą obudzić Kashiwazaki-Kariwa

Aktualnie na rynku mobilnych reaktorów jądrowych wyróżnia się m.in. Nano Energy, które to przewodzi budowie zakładu produkcyjnego Haleu w USA po uzyskaniu na to federalnej zgody. W połączeniu z ich innowacyjnym projektem reaktora o nazwie Zeus, który charakteryzuje się minimalną interwencją operacyjną oraz funkcją bezpieczeństwa typu “odchodź i zapomnij”, firma ta może osiągnąć znaczne postępy w dziedzinie małych reaktorów modułowych. Finalnie ma to być nie tylko cud technologiczny, ale także promyk nadziei dla zrównoważonego rozwoju na całym świecie, który zagwarantuje, że nawet najbardziej izolowane obszary nie zostaną pozbawione ekologicznej energii.