Spór o nowe przepisy. Ministerstwo Cyfryzacji nie chce pieniędzy operatorów?

Nowe władze Ministerstwa Cyfryzacji zabrały się za przepisy wdrażające Europejski Kodeks Łączności Elektronicznej (EKŁE) w postaci Prawa Komunikacji Elektronicznej (PKE). Prace odbywają się w przyśpieszonym trybie i od rana rozgorzała dyskusja o to, ile pieniędzy operatorzy powinni wpłacać do budżetu państwa. Były minister cyfryzacji Janusz Cieszyński zarzuca obecnym władzom lobbing operatorów, druga strona odpiera zarzuty. Kto ma w tym wszystkim rację?
Spór o nowe przepisy. Ministerstwo Cyfryzacji nie chce pieniędzy operatorów?

Opłaty operatorów trzeba podnieść i tutaj panuje zgodność

Choć europejskie przepisy (EKŁE) nie zakładają modyfikacji opłat nakładanych dla operatorów, polskie władze do przepisów PKE postanowiły takie zapisy dodać. Słusznie, bo w końcu Prawo Komunikacji Elektronicznej zastąpi Prawo Telekomunikacyjne, obowiązujące od 2004 roku. To w nim są zaszyte m.in. rzeczy takie jak opłata telekomunikacyjna nakładana na operatorów, która stała się przedmiotem ogromnego sporu. Więc jak zmieniać, to wszystko za jednym zamachem.

Jeśli chodzi o opłaty, zarówno obecna, jak i poprzednia władza są zgodne – trzeba je podnieść. Z czym również się zgadzam, bo w 2024 roku operatorzy są rozliczani według przepisów z roku 2004. W zasadzie kwartał raportują rosnące przychody, więc logiczne wydaje się, że wypadałoby dostosować do tego wysokość opłat.

Czytaj też: Operatorzy protestują przeciwko nowym przepisom. Za brak ich wdrożenia zapłacimy wysokie kary

Kto ma rację? Były minister cyfryzacji zarzuca obecnej władzy lobbing operatorów

W związku z pojawieniem się nowej wersji projektu PKE, z rana na platformie X głos zabrał w tej sprawie były minister cyfryzacji Janusz Cieszyński. Głównym zarzutem jest obniżenie opłaty telekomunikacyjnej, za wykorzystanie częstotliwości oraz numerację względem poprzedniej wersji projektu, ale stworzonej przez poprzednią władzę, a zaproponowanej w lutym przez obecną.

Drugim, moim zdaniem nawet poważniejszym zarzutem, jest ośmiokrotne obniżenie pułapu zwolnienia z opłaty telekomunikacyjnej. Przez to kosztami mogą zostać obciążeni mali, lokalni operatorzy. Czyli polskie firmy, które nie generują miliardowych przychodów.

Na potwierdzenie Janusz Cieszyński załączył tabelę z wyliczeniami obu wersji projektu PKE:

Źródło – https://x.com/jciesz/status/1780158802798461100

Do tego były minister zarzuca, że nad nowym projektem pracują lobbyści i to właśnie z tego powodu opłaty zostały obniżone, a wszystko odbywa się z maksymalnie skróconymi konsultacjami.

Czytaj też: Czy nadajniki komórkowe obniżają ceny nieruchomości? Tak twierdzą ich przeciwnicy

Ministerstwo Cyfryzacji odpowiada swoimi wyliczeniami

W obronie nowej wersji projektu stanął wiceminister cyfryzacji Michał Gramatyka. Zaczynając od końca, krótsze konsultacje wynikają z konieczności szybkiego przeprowadzenia prac i trudno się z tym nie zgodzić. Wdrożenie EKŁE powinno nastąpić do końca 2020 roku, czego poprzednia władza nie zrobiła (co też później sam przyznał Janusz Cieszyński) i co kosztuje nas obecnie 50 tys. euro kary dziennie.

Michał Gramatyka zarzucił poprzednikowi, że opłaty nakładane na operatorów mogły być podniesione rozporządzeniami, czego poprzednia władza nie zrobiła przez osiem lat rządów i tutaj ponownie, punkt dla obecnego Ministerstwa Cyfryzacji.

Jak informuje wiceminister cyfryzacji racjonalizacja opłat nie polega na ich radykalnym podnoszeniu, dlatego też wysokość opłat jest powiązana z przeciętnym wynagrodzeniem. Dzięki temu w kolejnych latach, jeśli sytuacja gospodarcza w kraju będzie się poprawiać, opłaty będą rosnąć adekwatnie do niej.

W odpowiedzi zabrakło tabeli, ale za to pojawiły się wykresy pokazujące, co i jak się zmieni.

Tutaj dodajmy, że w odpowiedzi Janusz Cieszyński ponownie podkreślił, że w nowej wersji przepisów stracą małe i średnie firmy, a zyskają najwięksi gracze na rynku. Mali zaczną płacić dużo, jak na swoje możliwości, a duzi stosunkowo niedużo.

Swoje trzy grosze, w komentarzu dla CyberDefence24 dorzucił do sprawy minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski, ale to raczej niewiele wnosi do sprawy:

Jeżeli ktoś ma śmiałość mówić o tym, że my PKE oddajemy lobbystom, to przypominam, jak na ostatnią chwilę poprzednia władza chciała wprowadzić lex pilot czy zapisy o inwigilacji obywateli

Czytaj też: Londyn ma problem z działaniem sieci 5G. Czy to efekt polityki?

Kto ma rację? Opłaty telekomunikacyjne to nie jest taka prosta sprawa

Nie jest łatwo połapać się w finansach rynku telekomunikacyjnego. Pieniądze z opłaty telekomunikacyjnej idą na utrzymanie regulatora, czyli Urzędu Komunikacji Elektronicznej oraz Departamentu Telekomunikacji w Ministerstwie Cyfryzacji. Dzisiaj wystarcza to na ok 1/3 kosztów. Resztę kosztów pokrywa budżet państwa. O jakich pieniądzach mowa?

W 2022 roku, bo takimi danymi dysponujemy, Departament Telekomunikacji kosztował 20,392 mln zł, a utrzymanie UKE 46,994 mln zł. Koszty zapewne wzrosną, bo nie wiemy jak rozrósł się Departament Telekomunikacji w ostatnim roku poprzedniej władzy i pierwszym nowej, jak również UKE niedługo dostanie nowe obowiązki związane m.in. z cyberbezpieczeństwem. Co również wygeneruje koszty.

Kwota 67 mln zł, o której tu mówimy, nie jest wysoka na tle wyników finansowych największych operatorów. Z drugiej strony nie można przenieść na nich całych tych kosztów, bo w końcu UKE i Departament Komunikacji nie działają tylko dla nich.

W tej sprawie nie jestem pewny, która ze stron ma rację. Zgadzam się z Januszem Cieszyńskim, że opłaty trzeba podnieść i odciążyć mniejsze firmy i dobrze, że przynajmniej po utracie władzy doszedł do takich wniosków. Zgadzam się też z Michałem Gramatyką, że dobrze jest stworzyć przewidywalny system opłat, który z góry określi kiedy i jak będą one wzrastać.

Jak potoczą się dalsze losy Prawa Komunikacji Elektronicznej? Czas pokaże, a na razie najważniejsze jest to, aby procedowanie przepisów poszło sprawnie, ale też, żeby nie było w nich błędów, które mogą zemścić się w przyszłości.