Widziałem telewizory Samsung na 2024 rok. Niby więcej AI, ale będzie tak samo?

W świecie telewizorów coraz trudniej o sensacje. Raczej przyzwyczailiśmy się do tego, że zmieniają się przekątne i zwiększają się jasności, ale niezbyt wiele dzieje się pod maską i żaden producent nie chce wywrócić naszych odczuć do góry nogami. Jednocześnie, żeby być liderem na globalnym rynku telewizorów przez 18 lat, trzeba umiejętnie poruszać się między trendami i wyznaczać własne. Co takiego zatem przygotował Samsung, by w 2024 roku przekonać do swoich ekranów?
Widziałem telewizory Samsung na 2024 rok. Niby więcej AI, ale będzie tak samo?

Ten wstęp może brzmieć jak laurka dla Samsunga, ale zdecydowanie nie o to mi chodziło. Po prostu odnoszę wrażenie, że bardziej niż innym Samsungowi zależy na promowaniu konkretnego stylu życia ze swoimi produktami, aniżeli samych wnętrzności tych produktów czy oprogramowania. Oczywiście ma to swoją gorszą stronę, gdy konsumenci nie mają pewności, jakie są parametry maksymalnej jasności czy zastosowany panel, przynajmniej do momentu, w którym nie pojawią się testy, a przecież telewizor to nie tania smartopaska, by redakcje czy twórcy internetowi mogli sobie na niego łatwo pozwolić.

Gdy jednak odejdziemy od dyskusji od specyfikacji, to co nam zostaje? Wszystko zależy od tego, czego szukamy, ale przede wszystkim, ekran towarzyszący naszemu życiu. I nie chodzi mi tylko o serie lifestylowe Samsunga, jak The Frame, The Serif, The Terrace czy The Sero. Samsung przez ostatnie lata poczynił sporo, by o jego telewizorach nie myśleć jak tylko o ekranach. Weźmy najjaskrawszy przykład.

Dziś nie zobaczycie wyników testów, ale przy innej okazji – kto wie

The Frame to nie tylko ekran wtapiający się w otoczenie, ale i sztuka na telewizorze, tak by zyskał on dodatkową wartość wizualną dla pomieszczenia. Ostatnio Samsung poszerzył zakres dzieł o te z domu projektowego Marimekko, w tym te oparte o wzory kwiatowe Unikko. Do tego tegoroczne modele otrzymały certyfikat Pantone Artful Color, co ma zapewnić dobrą reprodukcję kolorów sztuki. Z kolei na większości telewizorów z 2024 roku (oraz w późniejszym terminie na tych z 2023 i 2022 roku) pojawi się aplikacja fitnessowa FlexIt z wirtualnymi sesjami fitness.

Co to ma wspólnego z technologią? Nie aż tak wiele, ale nie tylko o przełomy w specyfikacji chodzi w sprzętach, które wybieramy do naszego domu na kilka lat. Chodzi też o to, by technologia wpasowywała się w część naszego stylu życia, ale i pomogła go tworzyć. Ktoś może chcieć się od tego całkowicie odseparować i także zyskuje takie możliwości, ale nie oszukujmy się – ekran, z którym będziemy spędzać sporo czasu, który najpewniej jest połączony z popularnymi serwisami streamingowymi oraz z usługami smart home nie może być tylko matrycą i zespołem podzespołów. Stąd widać, że Samsung z roku na rok czyni swoje sprzęty coraz bardziej zorientowanymi pod konsumenta, a proces ten przyspiesza AI.

Co nowego w Tizenie? Niby niewiele, ale zmiany odczujemy natychmiast

Tizen mógł się opatrzeć przez Największą nowością w interfejsie jest panel Samsung Daily+. To interfejs, który łączy funkcje inteligentnego domu, zarządzania zdrowiem oraz komunikacji w jednym miejscu. W ten sposób ma on ułatwić dostęp do treningów, ustawień inteligentnego domu czy prowadzenia wideorozmów. Funkcjonalność jest zależna od tego, co działa na danym rynku i w Polsce nie skorzystamy (zapewne jeszcze nie skorzystamy) z usług telemedycyny, ale jako ułatwienie dostępu do rozwiązań lifestylowych Daily+ zdecydowanie jest krokiem naprzód.

W Polsce Daily+ będzie przede wszystkim szybką drogą do rzucenia okiem na rozwiązania SmartThings. W telewizorach z 2024 roku otrzymamy już nie tylko listę urządzeń inteligentnego domu podpiętą do aplikacji, ale i mapę 3D. Ta opracowywana jest na bazie informacji z każdego z urządzeń, jednak bez udziału usług lokalizacji opartych o GPS. Jeśli miałbym obstawiać zasadę działania, to pewnie wiąże się ona z odczytywaniem mocy sygnału sieci Wi-Fi, jaki telewizor odbiera od urządzeń.

Takie rozwiązanie ułatwia zarządzanie domową siecią urządzeń. Z jednego miejsca możemy sprawdzić nie tylko ich aktualny stan, ale i zużycie energii. Po wpisaniu przez nas kosztu kilowatogodziny urządzenie wylicza to, ile energii zużywa dane urządzenie. To wszystko podane w prostej formie pozwalającej zastanowić się nad tym, jak zwiększyć oszczędność energii.

Zmiany dotknęły też ekranu głównego. U góry interfejsu gości pasek z listą ulubionych aplikacji. Te możemy przesuwać. by do części uzyskać szybszy dostęp. Od teraz po każdej takiej zmianie kolejności zmieni się też cały system sugestii, które ustawią się adekwatnie do kolejności z szybkiego dostępu. Z innych, jeszcze bardziej subtelnych zmian warto wspomnieć o łatwiejszym przełączaniu się między profilami użytkowników w telewizorze. Zamiast szukania tej opcji w ustawieniach, zrobimy to z ekranu głównego.

Odświeżono też część elementów wizualnych, gdzie postawiono na nowsze ikony i delikatnie przezroczyste tła i poprawiono dostępność zakładki z aplikacjami. Te zmiany są jednak niewielkie i osobiście odnoszę wrażenie, że wizualnie Tizen może być stosunkowo nudny. Z pewnością nie jest efekciarski, ale i działa stabilnie. Domyślam się, że ma to znaczenie, gdy implementuje się go w telewizorach za 2 oraz za 20 tysięcy złotych, ale osobiście chciałbym zobaczyć pewne odświeżenie formuły, przynajmniej wizualne.

No dobrze, to gdzie mają to AI telewizory Samsung?

Podejście do sztucznej inteligencji w telewizorach Samsunga jest trochę inne niż to, o czym mogliście przeczytać w recenzji Samsunga Galaxy S24 Ultra. O ile w smartfonach producent skupia się przede wszystkim na rozszerzeniu funkcjonalności aplikacji, z których korzystamy na co dzień, tak w telewizorach chodzi o rozwiązania działające przede wszystkim pod warstwą tego, co widzą nasze oczy. Wystarczy wspomnieć chociażby o AI Energy Saving Mode, który współpracuje z urządzeniami inteligentnego domu oraz optymalizuje pracę telewizora. Dzięki znajomości zachowań naszych oraz innych użytkowników potrafi dopasować zużycie energii, co w skali miesiąca czy roku przynosi konkretne oszczędności.

Sztuczna inteligencja pomoże oszczędzić energię

Sztuczna inteligencja pracuje też nad jakością treści, które oglądamy na telewizorach. Samsung trenuje i przygotowuje do tego sieci neuronowe. Te oglądają treści razem z nami i dzięki wiedzy na temat materiałów, na których były uczone przed sprzedażą, dopasowują dynamicznie parametry obrazu oraz dźwięku. Im więcej takich modeli może pracować jednocześnie, tym większa dokładność dopasowania doświadczenia do możliwości. Być może pamiętacie, że w ubiegłym roku najmocniejsze modele oferowały 64 sieci neuronowe działające jednocześnie. Tegoroczne modele Neo QLED Excellence Line obsługują 256 lub nawet 512 sieci neuronowych w modelu QN900C.

Wydajność jednostek NQ8 AI generacji 3 w najmocniejszych telewizorach pozwoli też na jeszcze lepsze podbijanie rozdzielczości oraz dodawanie płynności ruchu. Nie brzmi to jak coś zupełnie nowego, bo podobne rozwiązania istnieją w Samsungach, jak i u konkurencji, od lat. Jeśli jednak boom na AI mógł przyczynić się do ich gwałtownego rozwoju, warto będzie przyglądać się nowym telewizorom.

Inteligencja w telewizorach Samsunga jest już od jakiegoś czasu

Nie oznacza to, że rozwiązania sztucznej inteligencji nie pojawiają się tam, gdzie możemy je dojrzeć. W tegorocznych telewizorach od serii Crystal UHD aż po Excellence Line sztuczna inteligencja rozpoznaje lokalizację minimapy w grach, przez co nie musimy przechodzić procesu ustawiania obszaru ekranu, który ma być powiększony. W przyszłości funkcji może pojawić się więcej – na razie nie ma tu mowy o AI jak w smartfonach, ale model językowy Gauss będzie mógł tłumaczyć wyświetlane materiały na żywo, by dodać im napisy czy tłumaczyć rozmowy wideo. Na rozwiązania rozmawiające z nami niczym ChatGPT na razie nie ma co liczyć. Czy jednak te byłyby tak przydatne na telewizorach, jak są na komputerach oraz smartfonach? Być może kiedyś się o tym przekonamy.

Seria Crystal rośnie, bo rośnie też apetyt konsumentów

Najbardziej podstawowe modele z serii Crystal UHD rozpoznamy po literce “D” w początkowej części nazwy. Tu nie znajdziemy warstw kropki kwantowej, nie dostaniemy także potężnych procesorów dla sztucznej inteligencji i godzimy się na odświeżanie do 60 Hz. To jednak kompromisy, na które przystaje wiele osób, bo cena równoważy te elementy. Okazuje się jednak, że i w tańszych telewizorach rozmiar ma znaczenie.

Choć nie było mi dane zobaczyć tego telewizora na miejscu, jestem ciekaw, co zaprezentuje Samsung w 98-calowym ekranie z serii Crystal UHD. Wiem, że przy tym rozmiarze będzie to swego rodzaju wyjątek od reguły w linii produktowej Crystal, a to ze względu na odświeżanie obrazu do 120 Hz. Wydaje się to naturalnym ruchem z dwóch powodów. Po pierwsze – cena tego ekranu i tak będzie stawiało go w jednym z wyższych segmentów, choć zapewne nie będzie on drogi jak na 98-calowe telewizory. Po drugie – konkurencja w postaci TCL wypuściła już kilka telewizorów o tej przekątnej i zajęła nimi rozmaite segmenty cenowe. Lider rynku telewizorów musi mieć zatem jakąś odpowiedź. Dla tych, którzy dysponują większym budżetem, pozostanie ubiegłoroczny QLED Q80C.

Telewizory Crystal UHD są najniższym punktem wejścia do ekosystemu Samsunga od strony telewizorów, ale i dużo na jego implementacji zyskują. Pojawia się tu chociażby upłynniacz ruchu czy wzmacniacz kontrastu. Na ubiegłorocznych modelach w salonie Samsunga płynność systemu była dobra. Nie inaczej powinno być w tym roku, skoro do pracy zaprzęgnięto procesor Crystal UHD Processor 4K. W modelach tych znajdziemy też synchronizację kanałów dźwięku z soundbarem, co oznacza, że telewizor rozbija sygnał audio tak, by skorzystać z głośników telewizora i zapewnić większą przestrzenność.

Odświeżenie w QLED-ach i Neo QLED-ach

Trzeba przyznać, że nie tak łatwo pisać o nowych seriach telewizorów z kwantową kropką, gdy producent unika porównań czysto liczbowych. Nie dowiedziałem się, jak dużo diod znajduje się w podświetleniu paneli Neo QLED, nie poznałem też maksymalnej jasności w SDR i HDR dla poszczególnych modeli. Zobaczyłem za to nowoczesne telewizory, które prezentują się estetycznie i mają potencjał do tego, by zagościć w wielu salonach. Pojawiają się też certyfikaty jak Pantone SkinTone Validated, co ma oznaczać, że telewizory będą dokładnie odzwierciedlać odcienie skóry, a znaczna większość modeli potrafi odświeżać obraz z częstotliwością 120 Hz.

Telewizory QLED nie powinny rozczarowywać jakością obrazu, a i dostaną kilka ciekawych rozwiązań

W telewizorach QLED wyróżniamy serie Q60D, Q70D i Q80D. Najniższy model zostaje jeszcze w świecie paneli z odświeżaniem do 60 Hz, ale powyżej znajdziemy już panele w pełni zgodne z możliwościami standardu HDMI 2.1. Poprawie ulega także HDR, dostępny w standardzie HDR 10+, ale pojawiają się też tryby zwiększające komfort oczu z optymalizacją wyświetlania w zależności od pory dnia. Tu także zagości AI, a jego rolą będzie podbijanie jakości do 4K. Telewizory QLED otrzymają też wbudowany mostek dla łączenia z urządzeniami inteligentnego domu w protokołach Zigbee i Matter w sposób bezpośredni, co przyspiesza komunikację.

Telewizory z serii QLED od Samsunga

W telewizorach Neo QLED pojawia się nowy procesor obrazu – AI NQ4 Gen2. Różnicę między telewizorami QLED z pewnością odczujecie od razu, a swoje mają tu do powiedzenia także strefy podświetlenia, które w tej serii są już realizowane w formacie Mini LED. Przejścia tonalne niemal z miejsca są realizowane z większą dbałością o detal, a do tego pojawia się powłoka antyrefleksyjna. Nie jest ona aż tak znacząca jak w droższych telewizorach (o czym później), ale jest w stanie powstrzymać pewne ilości światła przed bezpośrednim odbiciem bez efektu w pogorszonej jakości obrazu.

Telewizory z serii QN92 z pewnością powalczą o uwagę klientów z większymi portfelami

Wybór telewizorów Neo QLED może być też lepszy dla graczy. To w tej serii znajdziemy AMD FreeSync Premium Pro, poprawiający synchronizację pionową przy włączonym graniu w HDR. Telewizor podbija też kontrast mocniej dzięki wzmocnieniu głębi obrazu Pro, czego w QLED-ach nie znajdziemy. Bardziej zaawansowane jest tutaj także tworzenie wrażenia dźwięku podążającego za obiektem. Jakość obrazu – też z różnicami odczuwalnymi dla oka. Z pewnością jest tu jaśniej i od razu czuć, że poprawia się kontrast. To telewizory, które mają być najbardziej konkurencyjne, bo dotrą do dużego grona osób.

Neo QLED Excellence Line, a może QD-OLEDy? Tu i tu czeka uczta dla oczu

Zdaję sobie sprawę z tego, że nie mierzyłem parametrów technicznych, a widziałem jedynie wersje demonstracyjne materiałów wideo. Te same materiały widziałem jednak w elektromarketach, na skalibrowanych telewizorach oraz na niemal wszystkich telewizorach w showroomie Samsunga. I po tych obserwacjach uważam, że poziom tegorocznych telewizorów Neo QLED Excellence Line jest bardzo wysoki. To drogie propozycje, ale jednocześnie mam wrażenie, że po ich zakupie możecie na dobrych kilka, a może nawet kilkanaście lat zapomnieć o wyścigu zbrojeń. Tegoroczne modele QN900D i QN800D będą dostępne w 65, 75 i 85 calach, a więc trafią do tych, którzy na miejsce w salonie narzekać nie mogą.

Telewizory Neo QLED 8K to najlepsze, co Samsung oferuje w masowej produkcji

Jeszcze kilka lat temu łatwo było powiedzieć, że OLED-y mają najlepszą jakość obrazu wśród telewizorów. Oczywiście ich zalety w dalszym ciągu pozostają znaczące – nieskończona czerń, nasycone kolory i indywidualne podświetlenie. Nadrobiono także sporo w zakresie ich mankamentów, chociażby w najnowszych sprzętach znacząco poprawiono jasność. Samsung sprawia sprawę jasno – Neo QLED-y Excellence Line to jedyne telewizory w ofercie z panelami 8K, ale nie tylko rozdzielczością mają do siebie przekonywać potencjalnych klientów. Sporo może zrobić tu design.

Infinity Air Design ma teoretycznie wyglądać tak, jakby telewizor unosił się nad meblem bez potrzeby wieszania go na ścianie. Sęk w tym, że zabieg z zastosowanym lustrem jakoś niespecjalnie mnie do tej wizji przekonał. Z pewnością będzie to prezentowało się inaczej, a w połączeniu z One Connect Pro łatwiej jest osiągnąć minimalistyczny wygląd zestawu. Jednocześnie największe wrażenie w dalszym ciągu robią niemal nieistniejące ramki. Do tego QN900D to telewizor niezwykle smukły – niewiele grubszy od złożonego Samsunga Galaxy Z Fold5.

Zarówno QN900D jak i QN800D oczarowują kolorami i nie będzie przesadą stwierdzenie, że są jednymi z bardziej widowiskowych telewizorów, jakie są na rynku. Jasne, na każdym z nich czarowały mnie materiały promocyjne, które zawsze uwypuklają płynność ruchu oraz podbijają nasycenie barw. Jednocześnie po przejściu przez cały showroom, gdzie inne telewizory odtwarzały te same materiały, trudno nie być zachwyconym najwyższymi modelami w portfolio producenta. Żadnych cieni, nierównomiernego podświetlenia, wypalonych pikseli – nic, co mogłoby wzbudzić nieufność, że w domowym scenariuszu obraz miałby wyglądać odczuwalnie gorzej. Czuć tu też różnicę w żwawości systemu – nie jest ona wielka, ale z pewnością to kolejny aspekt, który ma podkreślać wartość premium.

Telewizory QN800D i QN900D skorzystają z potencjału, jaki niesie ze sobą AI, bo są wyposażone w najmocniejszą jednostkę AI NQ8 Gen3. Generowanie nowych klatek w 8K przy minimalnym opóźnieniu będzie wymagało sporo mocy obliczeniowej. O efektach dowiemy się zapewne podczas premiery telewizorów Samsunga 24 kwietnia. Wtedy to producent wyjawi więcej szczegółów dotyczących AI.

Kontrą dla paneli Neo QLED 8K w kwestii jakości będą telewizory 4K, ale stworzone w ramach serii QD-OLED. Ta seria ma zadowolić tych, którzy są przekonani o wyższości diod organicznych nad panelami QLED, ale jednocześnie nie chcą tracić dużej jasności. Samsung zachowuje dla rozwiązań z panelami QD-OLED smukłą sylwetkę i minimalistyczną podstawę, by nikt nie miał wątpliwości, że mamy do czynienia z telewizorami wysokiej jakości. Zarówno seria S95D, jak i S90D, będą pod tym względem podbijały poziom poprzedników, choć ponownie trudno o uzyskanie konkretnych liczb. Jest jednak coś, co może przyczynić się do wzrostu jakości obrazu mocniej niż jaśniejsze świecenie.

Wrażenie robią nowe powłoki antyrefleksyjne, które nie pogarszają jakości obrazu, za to znacząco zmniejszają odbijanie się otoczenia. Najmocniej widać to przy czerni, ale i przy jasnych sceneriach takie rozwiązanie robi różnicę. Najmocniejszy efekt osiągnięto w telewizorze Samsung S95D z powłoką OLED Glare-Free, gdzie nawet świecąc lampą błyskową smartfonu punkt świetlny ulegał znaczącej dyfrakcji i przyciemnieniu. Efekt może nie jest tym, co osiągamy w rozwiązaniach z serii The Frame, ale nadal jest to znaczna różnica w porównaniu z poprzednikami. Jak dla mnie to zmiana, która znacząco zwiększa komfort.

Czytaj też: Sprawdziliśmy telewizor Samsung S95C. Czy QD-OLED to złoty standard jakości?

Powłoka OLED Glare-Free stosowana w telewizorach Samsung

W przypadku telewizorów z serii S90D doczekamy się też rozszerzenia oferty o nowe rozmiary – 48 oraz 83 cale. Za produkcje tych paneli WOLED odpowiada LG. Czy to oznacza potencjalny spadek jakości? Z pewnością przy wzięciu w dłoń kolorymetrów i innych narzędzi do pomiaru da się odnotować jakieś różnice. Jednocześnie wątpię, by Samsung postawił na panele znacząco gorsze w odbiorze, bo działałoby to ze szkodą dla całej serii S. Nie miałem okazji widzieć tych modeli, ale najnowszy przedstawiciel serii S90 z pewnością zadowoli wymagających użytkowników. Pytanie: czy nowe rozmiary paneli dojdą do poziomu poprzedników? Należy uzbroić się w cierpliwość i przedmioty miernicze.