Samsung Galaxy S24 Ultra – najlepszy z Samsungów

Samsung Galaxy S24 Ultra to najwyższy model z rodziny Galaxy i zarazem pierwszy przedstawiciel modeli Ultra, jakiego mam okazję używać dłużej, niż przez parę chwil. Lista zmian sprzętowych w stosunku do poprzedników nie wydaje się imponująca, więcej chyba zmieniło się w oprogramowaniu, lecz niczego to testowanemu smartfonowi nie ujmuje: w istocie S24 Ultra przypadł mi do gustu na tyle, że po raz pierwszy od dawna zacząłem rozważać zaprzyjaźnienie się z tym modelem na dłużej.
Samsung Galaxy S24 Ultra
Samsung Galaxy S24 Ultra

Samsung S24 Ultra – specyfikacja

ParametrWartość
ProcesorQualcomm SM8650-AC Snapdragon 8 Gen 3, Octa-core (1 x 3,39 GHz Cortex-X4 & 3×3,1 GHz Cortex-A720 & 2×2,9 GHz Cortex-A720, 2 x 2,2 GHz Cortex A520, 4 nm)
GPUAdreno 750
Ekran6,8″, 1440 x 3120 px, 19,5:9, 505 ppi, Dynamic LTPO AMOLED 2X, HDR10+, 1 do 120 Hz, 2600 nit szczytowa, Corning Gorilla Glass Armor
Pamięć RAM12 GB
Pamięć Flash256 / 512 GB /1 TB UFS 4.0
Aparat główny– 200 Mpix, f/1.7, 24 mm (szerokokątny), 84°, 1/1.3”, 0,6 µm, wielokierunkowy PDAF, Laser AF, OIS
– 12 Mpix, f/2.2, 13 mm (utraszerokokątny), 120°, 1/2.55″, 1,4 µm, Dual Pixel PDAF
– 10 Mpix, f/2.4, 67 mm (krótki teleobiektyw), 1,12 µm, Dual Pixel PDAF
– 50 Mpix, f/3.4, 111 mm (teleobiektyw peryskopowy), PDAF, OIS
Aparat przedni– 12 Mpix, f/2.2, 26 mm, 83°, Dual Pixel PDAF
Audiostereo 32-bit / 384 kHz, BT
Łączność5G, LTE+, HSPA, Wi-Fi 7 trójzakresowe, UWB, Bluetooth 5.3, NFC, USB-C 3.2, DP 1.2
LokalizacjaA-GPS, GLONASS, GALILEO, BDS, QZSS
AkumulatorLi-Ion 5000 mAh, szybkie ładowanie Power Delivery 45W, 15W bezprzewodowe Qi/PMA, 4,5W zwrotne
Waga232 g
Rozmiary162,3 x 79 x 8,6 mm
CertyfikatyIP68
System operacyjnyAndroid 13
Cena12/256 GB – 6599 zł
12/512 GB – 7199 zł
12/1 TB – 8249 zł

Wzornictwo i konstrukcja, czyli jak po raz kolejny powiedzieć coś ciekawego o prostokącie

Prostokąt to oczywiście S24 Ultra, a tytuł jest prowokacją, gdyż najnowszemu Samsungowi nie można odmówić ani solidności, ani wdzięku. Przede wszystkim moją uwagę zwrócił całkowicie płaski ekran o niezwykle wysokim poziomie naturalnej czerni – leżące obok Poco X6 Pro i Huawei P60 Pro wyglądają przy nim, jakby ich nieaktywne ekrany były szare. To oczywiście efekt zmian konstrukcyjnych mających na celu zmniejszenie odblasków, a konkretnie zastosowania szkła Corning Gorilla Glass Armor – efekt jest naprawdę znakomity.

Samsung Galaxy S24 Ultra

Drugim elementem, jaki zwraca uwagę, jest oczywiście lekko zaokrąglona ramka, wykonana z tytanu grade 2 (czyli bardziej miękkiego, niż stop użyty w iPhone 15 Pro / Max) w kolorze naturalnego metalu, co oszczędziło mi sprawdzania wytrzymałości powłok barwnych. Oficjalnie jest to wariant Titanium Gray, ale ostateczny efekt kolorystyczny jest mocno zależny od padającego światła. Tył ma tę samą barwę, lecz wykończony jest szkłem Gorilla Glass, z którego wystają chronione stalą obiektywy aparatów. Wszystkie przyciski znalazły się na prawej krawędzi urządzenia.

Samsung Galaxy S24 Ultra

Na górze jest bez zaskoczeń – są tam tylko dwa otwory mikrofonów redukcji hałasu. Na dolnej ramce natomiast dzieje się sporo, gdyż po lewej znalazł się slot na rysik S Pen, zaraz obok jest głośnik, port USB-C, a na końcu otwór mikrofonu i slot na nano-SIM, z otworem położnym tak blisko, że oczywiście próbowałem tackę otworzyć, wciskając narzędzie w otwór mikrofonu – oczywiście nie da się go w ten sposób uszkodzić, gdyż mikrofon jest umieszczony tak, że znajduje się obok kanału, a nie na jego końcu, zresztą narzędzie jest i tak zbyt grube, by skutecznie je wrazić do końca.

Jakość wykonania jest znakomita – telefon sprawia wrażenie, jakby był półką premium półki premium. Konstrukcja jest zwarta i sztywna, smartfon leży w dłoni doskonale, nie próbuje wypaść, przyciski są dobrze rozmieszczone – naprawdę, choćbym chciał, to nie mam się do czego przyczepić. Przez trzy tygodnie eksploatacji, noszenia w kieszeni i odkładania, gdzie popadnie, dorobił się wprawdzie kilku bardzo subtelnych i widocznych wyłącznie pod konkretnym kątem otarć na górnej ramce, ale zauważenie ich bez dokładnych oględzin nie jest w praktyce możliwe. Szklane części są w stanie nienagannym.

Samsung Galaxy S24 Ultra

Po przygodach użytkowników iPhone’ów 15 Pro / Pro Max z ramką wykonaną z tytanu (choć innej kategorii – grade 5) uprzejmie donoszę, że metal w Galaxy S24 Ultra nie wymaga specjalnego dbania o czystość – trzeba się naprawdę postarać, żeby zostawić na nim widoczne odciski palców, a jeśli już się uda, to ich usunięcie nie wymaga żadnych szczególnych zabiegów.

Na zakończenie wbiję szpilkę Samsungowi: ja rozumiem, że dążymy do ekologii i oszczędności, ale pudełko jest tak skromne, że poza smartfonem zawiera już tylko parę papierków i szpilkę do tacki na kartę. Ładowarka? Kabel? No jeszcze w d*.* by się nam, klientom poprzewracało (aktualizacja: kabla brakowało w zestawie testowym, w handlu podobnych braków nie będzie) Następnym etapem będzie chyba zawijanie smartfonu w papier śniadaniowy z doklejoną metką?

Wyświetlacz – Galaxy S24 Ultra zachwyca obniżonymi refleksami

Samsung Galaxy S24 Ultra otrzymał wyświetlacz o przekątnej 6,8″, wykonany w technologii Dynamic LTPO AMOLED 2X. Rozdzielczość obrazu wynosi 1440 x 3120 (QHD+), przy czym ekran może pracować także w niższych rozdzielczościach, mniej zużywających energię. Odświeżanie adaptacyjne pozwala na sterowanie częstotliwością od 1 do 120 Hz, a standardowe, o czym warto pamiętać, nie ustawia na sztywno 60 Hz, tylko zmienia częstotliwość w zakresie 1-60 Hz. Większych różnic w zużyciu energii nie odnotowałem, zatem nie widzę większego sensu w stosowaniu trybu standardowego.

Odwzorowanie kolorów jest bardzo dobre. Typowo dla Samsunga, mamy do dyspozycji tryb ekranu naturalny i żywy, które zestrojone są tak, by odwzorowywać przestrzeń barwną odpowiednio sRGB i DCI-P3, przy czym dla ustawienia „żywy” najlepszy efekt osiągnąłem po ociepleniu bieli o jedną działkę.

W ustawieniach ekranu nie zabrakło trybu ochrony wzroku, redukującego składową niebieską, który dostępny jest w wariancie adaptacyjnym i ręcznym, oraz adaptacyjnego (Samsung bardzo lubi to słowo) trybu koloru, który dostosowuje temperaturę barwową bieli ekranu do światła otoczenia, podobnie jak Apple TrueTone.

Jasność ekranu wg deklaracji producenta może sięgnąć do 2600 nit – oczywiście tylko lokalnie i na chwilę. Trwała jasność w trybie HDR, wg różnych pomiarów, wynosi około 1400 nit, a ręcznie ustawiając suwak jasności w skrajnej pozycji, będzie około 500 nit. W praktyce ustawienie automatyczne sprawdza się doskonale, działając adekwatnie do potrzeb i przede wszystkim dyskretnie, bez gwałtownych zmian. Raz jeszcze tu pochwalę szkło, chroniące wyświetlacz, czyli Gorilla Glass Armor, którego efektem ubocznym jest radykalna redukcja odbić na wyświetlaczu – nawet w pełnym słońcu będzie czytelny bez radykalnego wzrostu jasności.

Samsung Galaxy S24 Ultra

Samsung Galaxy S24 Ultra posiada oczywiście wszelkie możliwe certyfikaty i zabezpieczenia DRM – w serwisach VOD dostępna będzie nie tylko wysoka rozdzielczość, ale i HDR w wersji HDR10+. I tu uwaga: Samsung aktywnie promuje swój standard, nie ma zatem co liczyć na (chyba bardziej dojrzały w tej chwili) standard Dolby Vision. Jakość filmów jednak jest bez zarzutu, więc nie ma co narzekać.

System

Samsung Galaxy S24 Ultra pracuje pod kontrolą Androida 14 z nakładką OneUI 6.1. Aktualizacja systemowa Google Play jest z 1 lipca 2023 roku, a aktualizacja zabezpieczeń z 1 stycznia 2024 roku. Całkiem nieźle. Samsung obiecuje dla serii S24 siedmioletnie wsparcie, jeśli chodzi o aktualizację oprogramowania.

System wizualnie nie uległ większym zmianom w stosunku do zeszłego roku – pełną listę zmian można zresztą sprawdzić w tekście Joasi – biorąc smartfon do ręki, nie ma żadnych wątpliwości, że to sprzęt ze stajni Samsunga, tylko poddany pewnej kosmetyce. Oczywiście tak jest tylko domyślnie – OneUI pozwala na daleko idącą personalizację wyglądu za pomocą gotowych motywów lub „na piechotę”, a to, co otrzymamy w efekcie, zależy głównie od naszej fantazji. Co ciekawe, motywami można także zmienić wygląd AoD – przyznaję, że nie pamiętam, czy tak było także w zeszłorocznej edycji oprogramowania.

W preinstalowanych programach jest porządek – poza aplikacjami Samsunga, zawierającymi między innymi wszystko, co niezbędne do konstruktywnego wykorzystania piórka S Pen i elegancko zgrupowanymi w katalog, jest także pakiet aplikacji Google i Microsoftu – również wygodnie zorganizowanych. Przydatność tych dodatków nie budzi większych zastrzeżeń, może z wyjątkiem wepchniętego nieco na siłę LinkedIn, ale może ja się nie znam? Bałaganu spowodowanego śmieciowymi apkami, takiego jak panuje w oprogramowaniu choćby POCO, Xiaomi czy Realme nie ma i to najważniejsze.

Najważniejszymi dodatkami do oprogramowania w tym roku są jednak funkcje AI, które bardzo obszernie opisał w teorii i działaniu mój redakcyjny kolega Michał, w recenzji Samsunga Galaxy S24+:

Wracając jednak do samej Galaxy AI, to jest tak naprawdę zestaw funkcji, które producent nazwał w menu „zaawansowaną inteligencją”. Dla zachowania przejrzystości opiszę je na początek punkt po punkcie, tak, jak widnieją one w menu ustawień:

    • Telefon (tłumacz w czasie rzeczywistym połączeń głosowych). Ma za zadanie tłumaczyć „na żywo” połączenia telefoniczne. Możemy wybrać jeden z 13 obsługiwanych języków (w tym polski) oraz wybrać, czy ma być tłumaczy w sposób tekstowy, czy głosowy. Założenie jest super, niestety działanie pozostawia wiele do życzenia. Często pojawiają się błędy nie tylko w samym tłumaczeniu (to byłoby do zaakceptowania), ale też w identyfikacji wypowiadanych słów. Co więcej, tłumacz czasami sam z siebie potrafi dodawać jakieś niezrozumiałe zdania do dialogu.

    • Klawiatura Samsung (tłumacz wiadomości w wybranych aplikacjach oraz sugestie dotyczące ortografii i gramatyki). Funkcja działa nieźle, chociaż oczywiście zdarzają się błędy w tłumaczeniu, zwłaszcza jeśli w oryginale występują błędy ortograficzne ?

    • Tłumacz (tłumaczenie rozmów na żywo). Funkcja działa offline, wcześniej trzeba tylko ściągnąć pakiet z interesującym nas językiem. Działa ona całkiem nieźle i z pewnością może się przydać w wielu przypadkach, zwłaszcza na zagranicznych wyjazdach. Oczywiście zdarzają się błędy, ale jeśli mówimy wyraźnie, to nie będą one stanowiły problemu w komunikacji.

    • Notatki Samsung (automatyczne formatowanie notatek, tworzenie podsumowań, tłumaczenie, poprawianie pisowni i gramatyki i generowanie okładek na podstawie notatek). Wszystko działa dobrze, poza generowaniem okładek na podstawie notatek. Tej funkcji nie udało mi się wywołać. Owszem, mogłem tworzyć okładki, ale obrazów na okładki generowanych przez AI nie uświadczyłem. Bardzo dobrze za to wypada poprawianie pisowni i tworzenie podsumowań notatek. Ta druga funkcja jest bardzo przydatna, zwłaszcza przy długich tekstach.

    • Dyktafon (przekształcanie nagrań na tekst i tworzenie podsumowań). Po nagraniu dźwięku możemy przekształcić go na tekst i stworzyć do niego podsumowanie. O ile podsumowania są tworzone dobrze, o tyle w transkrypcji mowy na tekst dość często pojawiają się błędy. Najlepiej starać się mówić głośno i wyraźnie. Gdy w tle pojawiają się głosy i szepty innych osób, funkcja staje się praktycznie bezużyteczna (za dużo błędów).

    • Samsung Internet (podsumowania stron internetowych + ich tłumaczenie). Funkcja działa tylko w przeglądarce Samsunga, co trochę ogranicza, ale z drugiej strony ma też za zadanie promocję przeglądarki producenta. A skorzystać z niej warto, bo podsumowanie stron działa naprawdę bardzo dobrze i pomaga w szybkim zapoznaniu się z treścią zwłaszcza długich artykułów. Tu duży plus dla Samsunga.

    • Edytor zdjęć (wycinanie fragmentów zdjęć i postaci, zmienianie ich rozmiaru i generowanie tła przez AI). To w sumie w mojej opinii tylko „zabawka”, ale zauważyłem, że wielu osobom się bardzo spodobała. Naciśnięciem palca możemy zaznaczyć np. człowieka na zdjęciu, zmniejszyć go, a brakującą część zdjęcia wygeneruje AI. Funkcja może sprawiać wrażenia działania offline, ale finalnie tak nie jest – przy zapisie i generowaniu tła wyskakuje komunikat o konieczności połączenia z internetem. Jak wyglądają efekty? Powiem tak – funkcja działa bezproblemowo, a efekty są lepsze lub gorsze, w zależności od zdjęcia. Na pewno nie zastąpi ona Photoshopa, bo jakieś niedociągnięcia są prawie zawsze widoczne.

Czy mam tu coś do dodania? Niestety, potwierdzam wszystkie opisane powyżej „przygody”. Najmniej miałem okazji do eksperymentów z Galaxy AI jako tłumaczem telefonicznym, więc tu wiele nie mam do powiedzenia, najlepiej działa podsumowanie stron internetowych, niestety przywiązane do firmowej przeglądarki. Porównanie z Microsoft Edge, która dzięki Copilotowi także może wykonywać podsumowania, nie przynosi odpowiedzi, które rozwiązanie jest lepsze, oba programy bowiem robią to w zupełnie innym stylu i ostateczna decyzja należy do użytkownika, które rozwiązanie uzna za przyjaźniejsze.

Całkiem fajnym pomysłem jest wbudowanie w klawiaturę tłumacza i możliwości zmiany stylu napisanej już wypowiedzi – oczywiście tu także zdarzają się kwiatki i nie należy wierzyć AI bezkrytycznie, ale jest to jednak jedna z lepiej działających i bardziej przewidywalnych funkcji.

Spodziewam się, że najczęściej wykorzystywanym elementem Galaxy AI będzie edycja obrazów, która dzięki AI pozwala na przesuwanie obiektów i wypełnianie z użyciem funkcji generatywnych. W zależności od zdjęcia działa to dobrze lub tak sobie, miałem niestety pecha widzieć raczej te drugie. Podobne możliwości są spotykane w edytorach grafiki coraz częściej, więc Samsung nie oferuje tu niczego wyjątkowego.

Galaxy AI niestety zawodzi także, jeśli chodzi o rozpoznawanie głosu, o czym przekonałem się, oglądając wyniki w tłumaczu tekstowym i aplikacji dyktafon. Do w miarę prawidłowego działania potrzebne są idealne warunki, cisza i brak zakłóceń, które w realnym życiu są raczej częste. Próba transkrypcji fragmentu obrad sejmowych odtworzonego z Youtube się powiodła o tyle, że rozpoznało unikalne głosy każdego z mówców, ale to, co wygadywali wg Galaxy AI, niewiele miało wspólnego z rzeczywistością. Niestety nie wróży to dobrze wszelkim próbom nagrywania wykładów na uczelniach – na salach wykładowych warunki będą na pewno gorsze.

Ostatnie, ale chyba największe zastrzeżenie do Galaxy AI jest takie, że całość wygląda na dodaną trochę w pośpiechu. Ustawienia AI są dość głęboko zagrzebane, a same funkcje też niekoniecznie intuicyjnie dostępne. Wiedziałem, czego szukam, a jednak sposób wywoływania niektórych działań wywoływał uniesienie brwi. Użytkownik niedoświadczony, który nie wie czego się spodziewać, po prostu nigdy ich nie znajdzie. Chyba nie o to chodziło? Niewiadomą jest też co stanie się kiedyś – Samsung nie gwarantuje, że Galaxy AI pozostanie bezpłatna.

Samsung Galaxy S24 Ultra

Płynność działania systemu nie budzi najmniejszych zastrzeżeń – wszystko działa błyskawicznie, bez przycięć, aplikacje startują błyskawicznie i podobnie działa przełączanie się między aktywnymi programami. Zastrzeżenia mam do agresywnego usypiania aplikacji związanego z oszczędzaniem energii – jeśli przez jakiś czas nie używam telefonu, to nie dostanę pilnego powiadomienia, bo te przyjdą później hurtem, jak się sprzęt wybudzi.

Owszem, można całkowicie usypianie wyłączyć, kosztem zwiększonego zużycia energii, albo dodać aplikację do wyjątków, ale rzecz w tym, że to nie powinno w ogóle być konieczne – iOS radzi sobie z powiadomieniami znacznie lepiej, nie wymagając pracowitego dostrajania systemu, żeby nie przegapić wiadomości.

W ogóle uważam, że kolejną edycję OneUI ktoś w Samsungu powinien poważnie przejrzeć i zrobić w niej porządek. System oczywiście działa szybko i płynnie, ale odnalezienie się w coraz bardziej chaotycznym i wielopoziomowym menu ustawień i tym, gdzie są popodpinane kolejne funkcje, nie robi się łatwiejsze – kolejne rzeczy są tam dokładane chyba bez większego zastanowienia się, jak to wpływa na przejrzystość. Przykład? O tym, że z przycisku ekranowego Home można wywołać Google Lens i zakreślić fragment na ekranie do wyszukiwania dowiedziałem się czystym przypadkiem.

Najmocniejszą stroną oprogramowania Galaxy S24 Ultra pozostaje DeX, czyli desktopowa wersja systemu, dostępna po podłączeniu zewnętrznego wyświetlacza – coraz wydajniejszy sprzęt coraz bardziej poważnie każe myśleć o smartfonie jako o realnym zamienniku komputera. Nie zrezygnowałbym na rzecz DeX ze stacjonarnego PC lub notebooka, ale jako dostęp awaryjny sprawdzi się znakomicie.

Łączność

Samsung Galaxy S24 Ultra jest nowoczesnym smartfonem z 5G, LTE z agregacją pasm – do tego od niedawna można u większości operatorów skorzystać z pasma 3,6 GHz i cieszyć się tym 5G w naprawdę szybkiej wersji. Galaxy S24 Ultra jest też chyba pierwszym telefonem, oficjalnie obsługującym Wi-Fi 7. Testowa karta Orange Flex automatycznie aktywowała sieć 5G z VoLTE i VoWiFi. Jakość rozmów nie budzi żadnych zastrzeżeń.

Wydajność sieci Wi-Fi była bardzo dobra, choć z oczywistych powodów nie byłem w stanie w pełni sprawdzić potencjału S24 Ultra – mój router obsługuje wyłącznie sieci Wi-Fi 6. Połączenie z nim zestawiane było z prędkością teoretyczną 2401 Mbps, co w rzeczywistości przekładało się na około 1500 Mbps przy pobieraniu i 620 Mbps przy wysyłce (wartość wynikająca z posiadanego łącza).

W S24 Ultra nie zabrakło oczywiście kompletu systemów lokalizacyjnych: GPS, GALILEO, GLONASS, BSD i QZSS. Rejestrowane ślady nie wykazywały żadnych anomalii, poza wędrówką w tunelu, gdzie oczywiście brak sygnałów prowadzi do artefaktów.

W Galaxy S24 Ultra zastosowano także układ łączności Ultra Wideband. Nie byłem w stanie przetestować go w praktyce, ale potencjalnie ułatwia połączenie i lokalizowanie zgodnych akcesoriów w pobliżu.

Wydajność

  • Geekbench 6 Single Core: 2256 pkt
  • Geekbench 6 Multi Core: 6886 pkt
  • Geekbench 6 Compute OpenCL: 15065 pkt
  • Geekbench 6 Compute Vulcan: 16691 pkt
  • Geekbench ML CPU: 1333 pkt
  • Geekbench ML GPU: 1280 pkt
  • Geekbench ML NNAPI: 619 pkt
  • Wild Life: Maxed Out
  • Wild Life Extreme Stress Test: 4869/2573 pkt, stabilność 52,8%
  • Solar Bay Stress Test8413/4443 pkt, stabilność 52,8%
  • PCMark Work 3.0: 18837 pkt

Samsung Galaxy S24 Ultra jest pierwszym smartfonem z układem Snapdragon 8 Gen 3, jaki mam okazję testować. Jeśli chodzi o procesor, to wzrost wydajności w stosunku do poprzednika jest stosunkowo niewielki dla pojedynczego rdzenia CPU, ale wyraźny w teście wielordzeniowym. Ogromna różnica pojawia się w teście Geekbench Compute, wzrosty widać także w testach GPU. Anomalią wydaje się wynik GPU w teście GeekbenchML, który jest niemal o połowę gorszy niż analogiczny w Xperii 5 V czy Zenfone 10, wyposażonych przecież w starszego Snapdragona 8 Gen 2 – prawdopodobnie jest to problem z optymalizacją.

Samsung Galaxy S24 Ultra

W testach obciążeniowych S24 Ultra wypada słabo, ale przewidywalnie. Smartfon silnie się rozgrzewa pod obciążeniem, najwyższa temperatura, jaką zarejestrowałem na obudowie za pomocą termometru IR wyniosła 45,5° w pobliżu wyspy aparatów. Obniżenie wydajności do połowy pod wpływem temperatury to coś, do czego powinniśmy się już w topowych smartfonach przyzwyczaić.

Na plus przemawia to, że najgoręcej jest tam, gdzie najmniejsza jest szansa na dotknięcie, więc rozgrzanego smartfona da się w miarę komfortowo używać. Inna rzecz, że wysoka temperatura okolic aparatów fotograficznych to nie jest dobre zjawisko, przegrzane matryce szumią bardziej niż zimne i w niektórych sytuacjach może to się przełożyć negatywnie na jakość zdjęć i video.

  • szybkość ciągłego zapisu danych: 1,1 GB/s,
  • szybkość ciągłego odczytu danych: 2,17 GB/s,
  • szybkość losowego zapisu danych: 36,16 MB/s,
  • szybkość losowego odczytu danych: 36,82 MB/s
  • kopiowanie pamięci: 20,54 GB/s

Test wydajności pamięci flash nie pozostawia złudzeń – Samsung na tym elemencie nie oszczędzał i jest naprawdę szybko – tak szybko, że podobnych wyników jeszcze nie widziałem.

Dźwięk

Samsung Galaxy S24 Ultra posiada głośniki stereo, w najczęściej spotykanym układzie, czyli jeden kanał jest realizowany przez głośnik umieszczony na dolnej ramce, a drugi przy pomocy głośnika do rozmów. Zrównoważenie nie jest idealne, słychać przesunięcie w kierunku dolnego głośnika, ale jakość dźwięku jest generalnie niezła. Niestety mimo dużej obudowy, która pozwala na wiele konstruktorom, wciąż daleko tu do poziomu choćby trzyletniego Phone 13 Pro. Do okazjonalnego obejrzenia filmu jednak w zupełności wystarczy.

Samsung Galaxy S24 Ultra

Mój pasywny adapter USB-Audio niestety okazał się niezgodny ze smartfonem i nie pozwolił na sprawdzenie słuchawek, ale Samsung w takich sytuacjach raczej nie zawodzi. W oprogramowaniu można znaleźć skaler UHD, który w tej sytuacji poprawi nieco jakość dźwięku, można też włączyć korekcję słuchu dla różnych grup wiekowych. Nie zabrakło oczywiście Dolby ATMOS, który dobrze się spisał w serwisie Apple Music, pozwalając na odsłuch muzyki zakodowanej w Spatial Audio.

Jeżeli chodzi o dźwięk bezprzewodowy, to Samsung Galaxy S24 Ultra ma sporo do zaoferowania, ale niestety tylko ze słuchawkami Samsunga, które wyposażone są we własnościowy kodek SSC (Samsung Scalable Codec). Zabrakło popularnego kodeka LDAC, więc podłączone do testów Philips Fidelio L4 pracowały przy pomocy kodeka AAC, który działa nieźle, niemniej nie pozwolił w pełni wykorzystać możliwości słuchawek.

Samsung Galaxy S24 Ultra

Taka polityka Samsunga ma oczywiście na celu skłonienie klientów do sięgania po sprzęt z jedynie słusznym logiem i wymyślił ją Apple, lecz Samsung, tak przecież skłonny do krytyki konkurenta, robi dokładnie to samo i doprawdy trudno to polubić.

Biometria

Samsung Galaxy S24 Ultra wyposażony został w dwa systemy zabezpieczeń biometrycznych. Podstawowym jest ultradźwiękowy skaner papilarny, który zapewnia poziom bezpieczeństwa wystarczający do autoryzacji transakcji bankowych. Aktywne pole skanowania umieszczone jest wysoko, w bardzo wygodnej pozycji, a sam skaner działa błyskawicznie i pewnie – błędne skany w ciągu całego testu mógłbym policzyć na palcach jednej ręki, co więcej, działa dobrze także w przypadku obecności wilgoci.

Samsung Galaxy S24 Ultra

Rozpoznawanie twarzy działa natomiast przy pomocy przedniego aparatu fotograficznego. Jest to zatem prosty skan 2D, który nie nadaje się do zabezpieczania ważnych danych. Co prawda nie udało mi się go oszukać zdjęciem, niemniej jednak poza dość szczególnymi przypadkami nie widzę większego powodu do używania tej metody, skoro skaner papilarny działa tak dobrze.

Zasilanie

S24 Ultra otrzymał akumulator Li-Ion o pojemności 5000 mAh, który w teście PCMark Battery pozwolił uzyskać znakomity wynik 15 godzin i 52 minuty od 100% do 20%. Praktyczna ocena żywotności telefonu jest znacznie trudniejsza, nie jestem bowiem w stanie godzinami używać smartfonu i wykonywać innych obowiązków, tym bardziej że akumulator pozwala naprawdę na wiele.

W cyklu mieszanym 5G/Wi-Fi 3,5 godziny pracy z włączonym ekranem kosztowały smartfon 37% pojemności akumulatora, realny SoT w typowych dla mnie warunkach oceniam zatem na 8-9 godzin. W praktyce w normalnym użytkowaniu pozwalało to ładować akumulator co dwa dni, mając pod wieczór jeszcze sporą rezerwę, która wystarczyłaby zapewne na kolejne pół dnia. Samsung Galaxy S24 Ultra pozwala zatem na dużą swobodę.

Ładowanie natomiast wygląda tak sobie, w każdym razie w porównaniu do rekordzistów. Samsung nie zamierza chyba brać udziału w rywalizacji na największą moc, S24 Ultra może zatem przyjąć maksymalnie 45 W przewodowo i 15 W bezprzewodowo. Ładowarki w zestawie nie ma (nic właściwie nie ma), natomiast S24 Ultra akceptuje najpopularniejsze ładowarki Power Delivery, znalezienie zatem kompatybilnej kostki nie stanowi najmniejszego problemu. Uzupełnienie akumulatora od 15% do 100% zajmuje około 75 minut, w 30 minut natomiast można uzyskać naładowanie do 50%.

Zobacz także: Test Sony a6700 – autofocus z najwyższej półki w rozsądnej cenie (chip.pl)

Fotografia

– 200 Mpix, f/1.7, 24 mm (szerokokątny), 84°, 1/1.3”, 0,6 µm, wielokierunkowy PDAF, Laser AF, OIS
– 12 Mpix, f/2.2, 13 mm (utraszerokokątny), 120°, 1/2.55″, 1,4 µm, Dual Pixel PDAF
– 10 Mpix, f/2.4, 67 mm (krótki teleobiektyw), 1,12 µm, Dual Pixel PDAF
– 50 Mpix, f/3.4, 111 mm (teleobiektyw peryskopowy), PDAF, OIS

Część fotograficzna Samsunga Galaxy S24 Ultra składa się z 4 aparatów, przy czym główny szerokokątny, ultraszerokokątny i krótki teleobiektyw to konstrukcje dobrze znane z S23 Ultra. Poważnym zmianom uległ natomiast aparat peryskopowy, który dostał nową matrycę 50 Mpix i obiektyw o znacznie krótszej ogniskowej 111 mm f/3.4 zamiast 230 mm f/4.9. Zoom 10x uzyskiwany jest zatem już nie optycznie, ale za pomocą wycinka z matrycy. Wszystkie aparaty mają AF z detekcją fazy o różnym stopniu zaawansowania i wszystkie poza ultraszerokokątnym mają stabilizację optyczną.

Z przodu mamy także dobrze znany aparat:

– 12 Mpix, f/2.2, 26 mm, 83°, Dual Pixel PDAF

Robi, co do niego należy i tyle.

Jakość zdjęć dziennych jest dobra lub nawet bardzo dobra. Kolory są odwzorowane prawidłowo, HDR nie jest szczególnie agresywny, a mocno poprawia dynamikę, zachowana jest spójność barw między wszystkimi aparatami fotograficznymi z zestawu. Rezygnacja z optycznego aparatu x10 nie odbiła się negatywnie na jakości zdjęć – crop z matrycy jest wystarczająco szczegółowy, a jaśniejszy obiektyw pozwolił na lepsze kontrolowanie szumu.

Do ideału jednak paru rzeczy brakuje – zdjęcia z aparatu UWA i głównego szerokokątnego są wyraźnie przeostrzone, co spowodowało pojawienie się artefaktów na niektórych krawędziach obiektów, a w rogach kadru widać problemy z utrzymaniem szczegółowości i ostrości. Aparaty tele nie wykazują z kolei podobnych wad, być może z powodu tego, że na ogół mają nieco mniejszą ostrość i szczegółowość. Warto zauważyć, że choć aparat z obiektywem 67 mm ma matrycę 10 Mpix, to zdjęcia są przeskalowane do 12 Mpix.

Ocena wszystkich aparatów jest pozytywna, ale efekty ich działania nie są aż tak dobre, by S24 Ultra mógł zająć najwyższe pozycje w rankingach. Zbliżeń większych niż x10 należy unikać – nie są zupełnie bezużyteczne, ale uzyskane z ich pomocą zdjęcia są przeciętnej lub po prostu marnej jakości.

Warto jeszcze zaznaczyć, że Samsung Galaxy S24 Ultra nie ma żadnej formy trybu makro, ale to nie znaczy, że nie da się zrobić dużych zbliżeń – można, aparat ultraszerokokątny dzięki AF jest w stanie ustawić ostrość nawet tuż przy obiektywie. Właściwie to aż dziwne, że mając odpowiedni sprzęt, Samsung pozostawił to poletko leżące odłogiem.

Tryb portretowy działa podczas korzystania z aparatu przedniego i tylnego dla przybliżeń x1, x2, x3 i x5 i trzeba przyznać, że jeśli chodzi o ludzi, to robi to naprawdę nieźle – ale nie bezbłędnie. Rozmycie wygląda przekonująco, oprogramowanie radzi sobie dobrze z wykrywaniem włosów – aczkolwiek na drugim zdjęciu wydaje się, że część gałęzi drzewa w tle zostało potraktowane właśnie jako włosy i nie zostało rozmyte.

Znacznie gorzej jest, jeśli chcielibyśmy uzyskać rozmycie dla obiektów sztucznych, które człowieka nie przypominają – koniński Człekoń nie został rozpoznany, więc rozmycie jest widoczne wyłącznie na pierwszym zdjęciu, z aparatu szerokokątnego, a tam jest to efekt optyczny, wynikający z małej głębi ostrości jasnego obiektywu. Dla pozostałych ogniskowych, cechujących się skądinąd znacznie przyjemniejszą perspektywą portretową, rozmycia nie ma w ogóle.

Zdjęcia nocne na pierwszy rzut oka wyglądają naprawdę dobrze. Bliższe i dokładniejsze oględziny jednak wykazują, że do ideału sporo brakuje. Niewątpliwie na plus przemawia poprawna kolorystyka, bardzo dobrze kontrolowane flary i rozsądna ilość szumu widocznego na zdjęciach. Na minus – zdjęcia są mało szczegółowe, a by ten brak nieco przykryć zarazem są zbyt mocne wyostrzone i już w lekkim przybliżeniu wyglądają mało naturalnie. Ogólny efekt jest w miarę dobry, ale znów nie jest taki, by zasłużyć na najwyższe lokaty w segmencie premium

Samsung Galaxy S24 Ultra

Jeśli chodzi o wideo, to nie uznaję się za kompetentnego do wiarygodnej oceny. Napiszę tu tylko, że Samsung Galaxy S24 Ultra za pomocą głównego aparatu i długiego tele nagrywa wideo do 8K 30 fps, a wszystkie 4 aparaty i kamera przednia mogą nagrywać video do 4K i 60 fps.

Zobacz także: Samsung Galaxy S23+ vs Ricoh GR III Street Edition – fotograficzny pojedynek w samo południe (chip.pl)

Samsung Galaxy S24 Ultra i ExpertRAW – coś tu nie gra, jak należy

Pierwowzorem i pomysłodawcą formatu zawierającego wstępnie obrobiony materiał, ale nadający się do edycji jak klasyczny RAW był Apple, prezentując przy okazji iPhone’a 12 Pro format ProRAW. Samsung, nie chcąc zostać w tyle, zaproponował własne rozwiązanie, działające na tej samej zasadzie, lecz dostępne nie wprost z aplikacji aparatu, lecz przy pomocy osobnego programu ExpertRAW.

Samsung Galaxy S24 Ultra ma oczywiście pełne wsparcie ExpertRAW – wszystkie aparaty oferują pliki DNG 12 lub 24 Mpix, a główny aparat szerokokątny i długi teleobiektyw dodatkowo DNG 50 Mpix. Można fotografować parami, DNG + JPG i tak też ustawiłem aplikację.

Niestety, już krótkie porównanie zdjęć JPG i JPG z ExpertRAW wskazuje, że nie ma tu mowy o pełnym odwzorowaniu ścieżki obróbki stosowanej w podstawowej aplikacji. Szczególnie drastyczne błędy dotyczą HDR, który… potrafi spowodować, że najbliższe otoczenie słońca jest ciemniejsze niż dalsze części nieba. Jest to oczywisty błąd, który aplikacja ExpertRAW powiela za każdym razem i dla każdej ogniskowej. Takie pliki JPG nie mają oczywiście nic wspólnego z prawdziwością tonalną i można wprost powiedzieć, że są bezużyteczne.

Pozostają zatem pliki DNG, które w wersji 12 Mpix mają po parę MB, w wersji 24 Mpix jest to ~25 MB, a 50 Mpix mają po ~125 MB. Wymagają one obróbki, więc wczytałem komplet próbek do Lightrooma Classic i sprawdziłem, co da się z nich wyciągnąć. Zapomnijcie o automatycznej korekcie – program po wciśnięciu „auto” głupiał na każdym z plików poza jednym, wykonanym z rozdzielczością 50 Mpix. Ręczna oczywiście działa poprawnie.

Bliższe oględziny niestety nie napawają optymizmem. Lightroom zawiera profil ExpertRAW, zatem dla ustawień domyślnych powinniśmy mieć rekomendowane przez Samsunga/Adobe ustawienia dla większości podstawowych parametrów poza ekspozycją i w teorii jest do dobry punkt wyjścia. Niestety tylko w teorii. Jak zatem wygląją pliki RAW?

artefakty

W zbliżeniu niestety widać znaczną ilość artefaktów wynikających ze składania wielu ekspozycji, już po lekkim wyciągnięciu cieni widać w ciemnych partiach trudny do usunięcia kolorowy szum. Na kontrastowych krawędziach widoczne jest halo, będące efektem albo kolejnych błędów składania ekspozycji, albo zbyt agresywnego użycia maski wyostrzającej, podbijającej lokalny kontrast.

Problem z wyostrzaniem jest zresztą dalej idący – na zdjęciach 12 i 24 Mpix z aparatu UWA i głównego zbyt agresywna obróbka powoduje powstawanie widocznego na krawędziach aliasingu, nieobecnego w plikach 50 Mpix z aparatu szerokokątnego, a także w plikach 12 i 24 Mpix z obu aparatów z teleobiektywami. Ustawienia domyślne trzeba zatem zostawić w spokoju i ręcznie ingerować w wyostrzanie – po jego znacznym ograniczeniu rezultaty są znacznie przyjemniejsze.

24 Mpix vs 50 Mpix w ustrawieniach domyślnych – wyraźnie widoczny aliasing i nadmierne wyostrzanie

ExpertRAW to potężne i przydatne narzędzie, o ile właściwie go użyjemy. Samsung jednak powinien poważnie przyłożyć się do jego poprawy – problemy z HDR, aliasingiem i wyostrzaniem niestety były już w zeszłorocznych aparatach z rodziny S23. Którą rozdzielczość warto wybrać? To zależy – różnica w szczegółowości jest zaskakująco niewielka, a jednocześnie część plików 24 Mpix ma więcej artefaktów niż wersja 12 Mpix. 50 Mpix chyba odpada – jakość uzyskiwanych zdjęć nie uzasadnia walki z plikami po 125 MB sztuka.

Samsung Galaxy S24 Ultra

Podsumowanie

Samsung Galaxy S24 Ultra to spokojna ewolucja modelu zeszłorocznego, pozbawiona przełomowych nowości. Galaxy AI jest obiecująca, lecz sprawia wrażenie, jakby zeszła z drzewa o tydzień za wcześnie, a w niektórych sprawach nawet o dwa tygodnie (pozdrawiam p. Andrzeja Poniedzielskiego, dziękując za tę piękną przenośnię), być może po kolejnych poprawkach dopiero będzie w stanie naprawdę zabłysnąć, choć konkurencja nie śpi. S24 Ultra jest znakomicie wykonany, dzięki Gorilla Glass Armor ma w tej chwili ekran o wyraźnie mniejszych odbiciach niż chyba ktokolwiek na rynku, a że za tym szkłem jest znakomita matryca, to jakość obrazu robi naprawdę znakomite wrażenie.

Część fotograficzna nie robi aż takiego wrażenia – jest bardzo dobra, ale niczego nowego tak naprawdę nie oferuje. Wydaje się, że fotograficznie najwięcej do powiedzenia mają firmy chińskie, jeśli chodzi o sprzęt i Apple, jeśli chodzi o oprogramowanie. Może kiedyś Samsung wymyśli fotorewolucję, ale na pewno nie dziś i wydaje się, że jutro też jeszcze nie. Do nadrobienia ma naprawdę dużo.

Mimo wszystko S24 Ultra jest w tej chwili jednym z niewielu telefonów, które poważnie rozważałbym jako swój następny sprzęt.