Coś dziwnego się dzieje z polem magnetycznym Ziemi. To ono chroni nas przed wybuchami na Słońcu

W ostatnich tygodniach Słońce dosłownie szaleje. Od początku maja z różnych grup plam słonecznych na powierzchni naszej gwiazdy wyemitowanych zostało ponad sto rozbłysków, którym towarzyszyło wiele koronalnych wyrzutów masy. Mimo tego większość ludzi na powierzchni Ziemi nawet na to nie zwraca uwagi. Dzieje się tak, głównie dlatego, że na co dzień przed takimi ekscesami słonecznymi skutecznie broni nas pole magnetyczne. Teraz jednak okazuje się, że także ono ma swoje tajemnice.
Coś dziwnego się dzieje z polem magnetycznym Ziemi. To ono chroni nas przed wybuchami na Słońcu

10 maja 2024 roku na większej części Ziemi widoczne były niezwykle silne zorze polarne. Dane obserwacyjne zbierane przez kolejne dni wskazują silnie, że mogliśmy mieć wtedy do czynienia z najsilniejszą burzą geomagnetyczną od pięciuset lat. Jeżeli jednak nikt o tym nie wiedział, bo np. nie śledzi stron monitorujących zmiany pogody kosmicznej, to całego tego wydarzenia nawet nie zarejestrował. Owszem, jak ktoś o odpowiedniej porze nocy nie spojrzał w nocne niebo, aby zauważyć nietypowe światło, to nic innego nie mógł na sobie odczuć.

Armada obłoków namagnesowanej plazmy wysłana ze Słońca w dniach 7-9 maja po dotarciu w otoczenie Ziemi napotkały linie pola magnetycznego naszej planety i wzdłuż nich poleciały ku biegunom naszej planety. Na Ziemi zatem niczego nie mogliśmy odczuć.

Czytaj także: Naukowcy badają wiatr słoneczny i są coraz bliżej rozwiązania jego tajemnic

Pole magnetyczne Ziemi nie jest idealnie symetryczne. Jakby nie patrzeć, stały strumień promieniowania pochodzącego ze Słońca uderza w magnetosferę tylko z jednej strony. Z przeciwnej strony natomiast powstaje wydłużony ogon magnetyczny przypominający ślad torowy/kilwater tworzący się na wodzie za łodzią motorową. Tak samo jak kilwater usiany jest wirami, tak samo ogon magnetyczny Ziemi usiany jest burzami magnetycznymi.

Tajemnice ogona magnetycznego Ziemi

Od kilku lat naukowcy monitorujący aktywność pola magnetycznego Ziemi mają na głowie jeden, wciąż nierozwiązany problem. W ogonie magnetycznym Ziemi widać ślady po burzy geomagnetycznej. Problem w tym, że samej burzy nie udało się zidentyfikować.

W 2015 roku jednak na orbitę poleciały cztery satelity MMS (Magnetospheric Multiscale), które już od niemal dekady obserwują aktywność w magnetopauzie, czyli tam, gdzie ruchem materii zaczyna sterować pole magnetyczne Ziemi. Bezustannie dochodzi tam do tzw. rekoneksji magnetycznej, czyli zdarzeń, w których linie pola magnetycznego rozdzielają się, a następnie ponownie ze sobą łączą uwalniając ogromne ilości ciepła i energii kinetycznej. Cała ta aktywność nazywana jest podburzami geomagnetycznymi.

Czytaj także: Rekoneksja magnetyczna po raz pierwszy zbadana w laboratorium

Dwa lata po wystrzeleniu MMS na orbitę satelity dostrzegły w magnetosferze proces rekoneksji. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że samej podburzy nie zaobserwowano. Oczywiście może być tak, że ta konkretna podburza była bardzo ograniczona przestrzennie i satelity akurat jej nie zauważyły. Pozostaje jednak możliwość, że nasza wiedza o rekoneksji magnetycznej i powodowanych przez nie burzach jest niepełna i będziemy musieli zaktualizować nasze pojęcie o tym elemencie otoczenia Ziemi.

Przed naukowcami zatem sporo pracy i analizowania danych obserwacyjnych zebranych przez satelity MMS w magnetopauzie naszej planety z jednej strony, a próby odtworzenia ich w symulacjach komputerowych z drugiej strony.