Test słuchawek Razer Blackshark V2 Pro dla Xboksa. Moje granie na kanapie nabierze nowego wymiaru?

Jeśli będziecie się teraz intensywnie drapać po głowie i w myślach zastanawiać dlaczego w zasadzie recenzuję słuchawki, które obecne są na rynku przynajmniej od czterech lat, spieszę z natychmiastowym sprostowaniem. Razer Blackshark V2 Pro mimo zbieżnej nazwy z produktem z 2020 roku, dorobiły się niedawno odświeżenia, a dodatkowo edycji typowo konsolowej. Zmian wydaje się być całkiem sporo, a do tego mamy w końcu sprzęt dla takich kanapowych graczy jak ja. Doskonała okazja, aby rzucić okiem na to gamingowe akcesorium i sprawdzić, czy warto wydać na nie swoje ciężko zarobione pieniądze.
Test słuchawek Razer Blackshark V2 Pro dla Xboksa. Moje granie na kanapie nabierze nowego wymiaru?

Na początek nieco historycznego tła ze świata pecetowego: Razer Blackshark V2 Pro (2023) to bezpośredni następca… Razer Blackshark V2 Pro z 2020 roku. Oba modele są oczywiście bezprzewodowe, w odróżnieniu od Razer Blackshark V2 (bez dopisku Pro), w których kabel jest mocowany na stałe, co poniekąd jeszcze bardziej kierunkuje zestaw na granie pecetowe przy biurku. Kompletnie obok mamy teraz dwie wersje Blackshark V2 Pro pozycjonowane pod konsole Microsoftu (XSS/XSX) oraz Sony (PS5) i to biały egzemplarz kompatybilny z Xboksem jest bohaterem tego materiału. W momencie publikacji Razer Blackshark V2 Pro w testowanej przeze mnie wersji dla Xboksa kosztuje ok. 949 zł. Kwota nie w zasięgu każdego, więc tym bardziej warto wiedzieć czy faktycznie warta jest wydania.

Razer Blackshark V2 Pro dla Xboksa. Znana konstrukcja, ale czy dało się w niej coś poprawić?

Słuchawki przyszły do mnie w zgrabnym i dobrze zabezpieczonym pianką od środka pudełku, z którego wyjąłem dodatkowo odłączany mikrofon z gniazdem minijack 3,5 mm, kabel USB-A na USB-C do ładowania baterii słuchawek i niewielki adapter USB-C do połączenia radiowego na częstotliwości 2,4 GHz, któremu towarzyszy drugi kabel w charakterze przejściówki na USB-A oraz przedłużki. Jej obecność dziwić nie powinna, albowiem w odróżnieniu od Sony PlayStation 5 żadna z obecnych generacji konsol Microsoftu nie ma na wyposażeniu USB typu C. Sam adapter ma niewielki przełącznik, zmieniający tryb pracy (Xbox i USB, który domyślnie powinien obsługiwać również pecety, smartfony, tablety i przenośne konsole do gier – przez Bluetooth lub port USB-C).

Same słuchawki całkiem dobrze się prezentują – ze względu na zastosowane materiały (m.in. niepozorny, ale solidny stalowy pałąk) i obłości muszli przypominają wręcz konstrukcję o zastosowaniu przemysłowym, a po podłączeniu mikrofonu przywodzą na myśl skojarzenie z profesjonalnymi słuchawkami dla pilotów. Doceniam brak jakichkolwiek zbędnych akcentów gamingowych i świecidełek. Odpowiedni komfort noszenia zapewniają nauszniki pokryte pianką z pamięcią kształtu oraz powleczony przewiewną gąbką pałąk. Siła docisku do głowy wydaje się tu odpowiednio duża, ale też nieprzesadzona, co przekłada się na stosowny poziom odcięcia od hałasów z zewnątrz. Za sprawą przetworników o średnicy 50 mm mamy do czynienia z konstrukcją, która jest w stanie wygodnie zmieścić w środku całą małżowinę uszną. Aktywnej redukcji szumów co prawda brak, ale tutaj nie będę na to specjalnie narzekać. Zestaw z podpiętym mikrofonem waży ok. 320 gramów, więc nie powinien mocno dociążać głowy podczas kilkugodzinnych rozgrywek.

Duże fizyczne pokrętło głośności na lewej słuchawce to rozwiązanie dużo wygodniejsze od małych przycisków, w które trudno trafić palcami. Po lewej stronie z tyłu towarzyszy mu wysuwany przełącznik do wyciszania mikrofonu i główny włącznik, natomiast na prawej muszli znajdziemy tylko przycisk do zmiany domyślnych trybów equalizacji dźwięku i o tym napiszę nieco więcej za chwilę. Oczywiście jest też port ładowania USB typu C i jeśli miałbym się do czegokolwiek przyczepić, to zabrakło mi chyba tylko możliwości pracy zestawu w trybie kablowym przy całkowicie rozładowanej baterii (na szczęście można nadal używać słuchawek w trakcie ładowania, więc zawsze to jakiś ratunek).

Razer BlackShark V2 Pro dla Xboksa – ustawiamy i gramy

Rzućmy teraz okiem na dodatkowe oprogramowanie, dzięki któremu łatwiej steruje się parametrami pracy słuchawek Razer Blackshark V2 Pro dla Xboksa. Z poziomu konsoli Microsoftu można pobrać ze sklepu darmową i stosunkowo prostą w obsłudze aplikację Razer Audio Setup for Xbox. Znajdziemy w niej ustawienia dla dwóch trybów pracy equalizera, mikrofonu, oszczędzania energii i na dokładkę tryb “nie przeszkadzać”. Sporo dzieje się w pierwszym module, który oferuje tryb standardowy z trzema predefiniowanymi ustawieniami (gra, muzyka, film) i presetem custom dla własnych ustawień oraz tryb gamingowy, do którego producent zapakował trzy presety dla konkretnych tytułów (Apex Legend, Fortnite i Call of Duty). Polecam jednak eksperymentować i szukać swojego ulubionego brzmienia na własną rękę.

Oczywiście między poszczególnymi presetami można się przełączać z poziomu słuchawek wspomnianym przyciskiem na prawej muszli, a po jego dłuższym naciśnięciu zmieniać tryby między standardowym i gamingowym. Zmianę presetu lub trybu pracy słuchawki oznajmiają głosowo. No i tu pewnie skończyłbym ten segment, ale ponieważ mam tę dziwną chorobę pt. “grzebalstwo” postanowiłem sprawdzić też aplikację mobilną Razer Audio dla systemów iOS i Android. Tu spotkała mnie niemiła niespodzianka, bo apka współpracuje wyłącznie z Razer BlackShark V2 Pro w wariancie dla konsoli Sony. Szkoda, bo przecież testowany sprzęt nadaje się nie tylko do pracy z konsolą Microsoftu, ale można go również podpiąć do peceta i urządzeń przenośnych, więc mamy tu jakąś dziwną niespójność.

Słowa uznania kieruję za to w stronę Razera za jakość dołączonego do BlackShark V2 Pro w wersji konsolowej mikrofonu HyperClean o charakterystyce kardioidalnej. Swoją drogą do niego mamy również kilka trybów equalizacji (m.in. boost, broadcast, conference) i różnicę w brzmieniu głosu faktycznie słychać. Do tego w aplikacji na Xboksa jest też regulacja wzmocnienia i monitoring (podsłuch). W segmencie gamingowym chyba niewiele mikrofonów brzmi lepiej i naturalniej. A w razie czego mikrofon nie jest zamocowany na stałe, więc jeśli go nie potrzebujecie, w każdej chwili da się go odpiąć.

A jak z baterią? Producent deklaruje do 70 godzin czasu pracy, ale tylko przy graniu na pececie (w przypadku konsoli ten wynik spada do poziomu 45-48 godzin) i w moich testach był on zbliżony do deklarowanego. Dużo zależy oczywiście od poziomu głośności, odległości od odbiornika radiowego i wykorzystania mikrofonu. Tak czy siak, wynik bardzo dobry i pozwalający zapomnieć o codziennym ładowaniu zestawu. 

Razer BlackShark V2 Pro dla Xboksa – podsumowanie

Ponieważ przez większość czasu spędzonego z konsolą przed telewizorem używałem soundbara lub systemu głośników bezpośrednio w danym odbiorniku, przesiadka na słuchawki od Razera okazała się dla mnie wycieczką do kompletnie nowego świata. Słychać dużo więcej, a przede wszystkim słychać przestrzennie za sprawą obsługi systemu Windows Sonic. Nie ma więc poczucia przytłoczenia dźwiękiem, nawet podczas intensywnej rozgrywki, w której soundtrack i efektowa warstwa audio atakują nasze uszy symultanicznie. W poszczególnych zakresach częstotliwości niczego mi nie brakowało i być może to zasługa 50-milimetrowych przetworników TriForce Titanium.

Czytaj też: Test Razer BlackShark V2 HyperSpeed, czyli zestawu słuchawkowego dla graczy

Na koniec muszę wrócić do najmniej przyjemnego aspektu, czyli ceny recenzowanego zestawu – okolice 950 zł to dość spory wydatek na takie akcesorium jak słuchawki do grania na konsoli. Dość wspomnieć, że to prawie drugie tyle, ile obecnie trzeba zapłacić za Xboksa Series S, więc decyzja o zakupie nie należy do oczywistych i łatwych. Jeśli jednak chcecie sobie zafundować wysokiej jakości doznania, nie będę Was od tego odwodzić. W słuchawkach Razer BlackShark V2 Pro dla Xboksa nie ma znaczących wad, do których ewidentnie można się przyczepić. Wydaje się, że producent wyciąga wnioski i słucha użytkowników, a to zawsze dobra droga do udanych produktów (to w końcu oni spędzają z tym sprzętem najwięcej czasu).