Marynarka USA stawia na HALO. Na tle tej broni aktualne pociski będą żartem

Ciągły rozwój narzędzi do siania zniszczenia postępuje raczej iteracyjnie, a nie rewolucyjnie, ale w przypadku HALO możemy być pewni, że w grę wchodzi tylko i wyłącznie rewolucja arsenału, do którego dostęp ma Marynarka Wojenna USA.
Marynarka USA stawia na HALO. Na tle tej broni aktualne pociski będą żartem

Pocisk HALO przetransformuje zdolności uderzeniowe Marynarki Wojennej USA na morzu

Rozwój hipersonicznego przeciwokrętowego pocisku manewrującego przez Marynarkę Wojenną USA w ramach programu Hypersonic Air-Launched Offensive Anti-Surface Warfare (HALO) ma zrewolucjonizować jej zdolności uderzeniowe. Ten pocisk zaprojektowany do użycia na wielu platformach (okrętach podwodnych i nawodnych oraz samolotach) zapewnia potężne możliwości w zakresie zwalczania zaawansowanych zagrożeń szczególnie w trudnych środowiskach, takich jak rejon Pacyfiku i to zwłaszcza przeciwko rozwiniętym technologicznie państwom pokroju Chin.

Czytaj też: Lotnictwo USA chce tanio i dobrze. Koniec z wydawaniem kroci na broń

Hipersoniczne niszczyciele okrętów w planie USA, Czym jest program HALO amerykańskiej marynarki?

Pocisk HALO, znany również jako Offensive Anti-Surface Warfare (OASuW) Increment 2, bazuje na fundamencie swojego poprzednika, czyli AGM-158C Long-Range Anti-Ship Missile (LRASM). Aktualnie jego rozwojem zajmują się dwie firmy, bo Raytheon oraz Lockheed Martin, które otrzymały kontrakt na jego wyprodukowanie w 2023 roku. Spodziewamy się, że prawdopodobnie owoc programu HALO zrobi użytek z zaawansowanych silników typu scramjet lub ramjet, aby umożliwić utrzymanie hipersonicznych prędkości (ponad 5 Mach, czyli pięciokrotnie wyższych od prędkości dźwięku) podczas lotu, a tym samym zapewnić strategiczną przewagę w wojnie morskiej.

Czytaj też: Tradycyjne śmigłowce mogą się schować. W USA tworzy się przyszłość wiropłatów

Hipersoniczne niszczyciele okrętów w planie USA, Czym jest program HALO amerykańskiej marynarki?

Już teraz amerykańska marynarka ma dostęp do potężnych pocisków, ale każdy z nich zalicza się do grona broni poddźwiękowej, a więc rozwijającej prędkość lotu poniżej prędkości dźwięku, a nie jego pięciokrotności. Mowa o pociskach Harpoon o zasięgu 120 km, Tomahawk zdolnych do rażenia celów oddalonych o 1600 km w najbardziej zaawansowanym wariancie, Naval Strike Missile (NSM) oraz wielozadaniowych SM-6, które może i są zaawansowane, ale nie mają nic wspólnego z pociskami hipersonicznymi. Innymi słowy, nie są aż tak skuteczne w kwestii omijania wrogich systemów przeciwlotniczych zwłaszcza pod względem znacznie skróconego czasu reakcji.

Czytaj też: Wyszpiegował amerykański myśliwiec z wyjątkową bronią. Co knuje Marynarka USA?

Wprowadzenie na służbę pocisków HALO pozwoli okrętom marynarki wojennej na uderzenie w znacznie oddalone wrogie okręty z niespotykaną prędkością. Rozwój tej broni jest też kluczowy w trwającym ciągle wyścigu zbrojeń, w którym to USA są z tyłu względem Chin, a nawet Rosji (przynajmniej na papierze), bo te dwa państwa aktywnie wprowadzają hipersoniczne pociski manewrujące na służbę. HALO stanowi więc odpowiedź na te rozwijające się zagrożenia i zapewnia, że marynarka wojenna utrzymuje swoją strategiczną i technologiczną przewagę. Długo jednak na nią poczekamy, bo wedle planów dopiero demonstracja pocisku w locie ma mieć miejsce w 2027 roku fiskalnym.