Test Sony Ult Wear – słuchawki z silnikiem wibracyjnym? Nie, to bas

Słuchawki Sony Ult Wear to nowe otwarcie w sprzęcie audio dobrze nam znanej firmy. Przedstawiane jako potężne uderzenie basu, co niektórych może od razu zniechęcić. W końcu nadmiar basu potrafi zepsuć całe wrażenia ze słuchania muzyki. Jak jest w tym przypadku?
Test Sony Ult Wear – słuchawki z silnikiem wibracyjnym? Nie, to bas

Jak pozycjonować Sony Ult Wear?

Zacznijmy od zorientowania się w ofercie Sony. To do tej pory nie było proste, bo firma szła w oznaczenia, które powstawały prawdopodobnie poprzez puszczenie kota po klawiaturze, a później do ciągu liter i cyfr dokładano tylko kolejny numerek dla nowej generacji.

Seria Ult ma uporządkować nazewnictwo, ale jednocześnie nie jest następcą dobrze znanych produktów. Słuchawki Ult Wear nie są następcą żadnej serii i będą pojawiać się obok serii WH-1000XM. W końcu są od niej znacznie tańsze. Mam jednak nadzieję, że uproszczone nazewnictwo będzie pojawiać się też w kolejnych produktach Sony.

Czytaj też: Test Google Pixel 8a – najtańszy smartfon od Google oficjalnie w Polsce

Sony Ult Wear to lekkie i przyjemnie wykonane słuchawki

Miękki, dobrej jakości plastik, przyjemne w dotyku skórzane elementy, elastyczna i czasem lekko skrzypiąca konstrukcja. Wykonanie Sony Ult Wear można ocenić jako solidne pięć z minusem.

Słuchawki są bardzo ładne i gdyby nie przycisk Ult na obudowie, łatwo można by je pomylić z kilkoma innymi modelami Sony. Również tymi znacznie droższymi, co działa na ich korzyść.

Bardzo efektownym elementem konstrukcji są srebrne maskownice, widoczne po lekkim odchylenie nauszników. Same nauszniki są bardzo miękkie, dobrze dopasowują się do głowy. W połączeniu z niską masą słuchawek, korzystanie z nich przez wiele godzin nie jest męczącym doświadczeniem. Zdarzyło mi się w nich spać w samolocie.

Konstrukcja jest składana i można ją zapakować do solidnego etui, które jest częścią zestawu.

O aplikacji Sony Headphones można napisać osobny artykuł

Nie kojarzę drugiej tak bardzo rozbudowanej aplikacji do obsługi słuchawek jak Sony Headphones. Tu jest dosłownie wszystko czego potrzebujemy i jeszcze więcej.

Poza sterowaniem podstawowymi funkcjami, jak equalizer czy ANC, mamy tu np. dostosowywanie działania redukcji hałasu do otoczenia, wraz z zapamiętywaniem konkretnych miejsc. Czy to wszystko jest nam potrzebne? Z jednej strony w zasadzie wszystkie dostępne w aplikacji funkcje są bardzo przydatne i poprawiają wygodę korzystania ze słuchawek. Z drugiej Sony mogłoby trochę spróbować to uprościć, bo dla niektórych użytkowników może tego być zwyczajnie za dużo.

Czytaj też: Przetestowałem najlepsze słuchawki gamingowe, których nigdy bym nie kupił

Sony Ult Wear produkują bas, który nie tylko usłyszysz, ale i poczujesz

Zgodnie z zapowiedziami, basu w Sony Ult Wear są naprawdę ogromne ilości. Do tego stopnia, że są to jedne z niewielu słuchawek, które dostarczają naszej głowie wibracji. Podobne odczucia miałem w Sennheiserach Momentum Wireless i Technics EAH-A800E, których używam na co dzień. Bas jest na tyle głęboki, że wprawia membrany w lekkie drgania, które czujemy na uszach/głowie i jest to bardzo przyjemne uczucie.

Jak dobrze wiemy bas basowi nierówny i potrafi być wręcz upierdliwy, kiedy zagłusza pozostałe dźwięki. Inżynierom Sony udało się tego uniknąć. Niskie tony są dominujące, nawet bardzo po wciśnięciu przycisku Ult (do dyspozycji mamy trzy tryby natężenia basu), ale nawet na najwyższym poziomie nie przysłaniają one reszty skali. Średnie tony są bardzo dobrze słyszalne, niskie są minimalnie z tyłu, ale nie są całkowicie przysłonięte, więc wszystkie melodyjne wstawki w utworach skutecznie dochodzą do naszych uszu.

Co nie zmienia faktu, że Sony Ult Wear są idealnym wyborem dla osób słuchających muzyki, szeroko pojętej, nowoczesnej. Nastawionej właśnie na duże ilości basu. Zaskakująco dobrze brzmi też muzyka cięższa z gitarowym brzemieniem, ale i hip-hop. Gdzie miałem największe obawy co do tego, czy niskie tony nie zagłuszą tekstu, szczególnie u sepleniących artystów młodego pokolenia, ale nic takiego nie miało miejsca.

Czytaj też: Test słuchawek Razer Blackshark V2 Pro dla Xboksa. Moje granie na kanapie nabierze nowego wymiaru?

ANC solidne, ale do czołówki rynku dużo brakuje

Sony lubi porównywać ANC w swoich słuchawkach do serii WH-1000XM i w przypadku Ult Wear nie jest inaczej. Redukcja hałasu ma być na poziomie trzeciej generacji flagowego modelu. Jeśli mówi Wam to dokładnie tyle samo co mi, przejdźmy do konkretnego przykładu.

Nie ma lepszego miejsca na sprawdzenie działania ANC niż samolot. Sony Ult Wear zatrzymują nie więcej niż 80% dźwięków otoczenia. Przy wyłączonej muzyce będziemy słuchać wyraźny, ale lekki szum, który po uruchomieniu muzyki będzie prawie niesłyszalny. W skali poziomu ANC wszystkich słuchawek na rynku jest to działanie przyzwoite, ale już w swojej cenie Ult Wear wypadają pod tym względem bardzo solidnie.

Oczywiście ANC możemy zamienić w tryb transparentny, w którym docierają do nas dźwięki otoczenia. Do tego mamy funkcję Spet-to-Chat. Czyli w momencie, kiedy zaczynamy mówić, słuchawki przestają odtwarzać dźwięk i przełączają się w tryb transparentny. Może to nie będzie wyglądać kulturalnie, ale możemy wtedy bez problemu z kimś rozmawiać bez konieczności zdejmowania słuchawek.

Sony Ult Wear – czas pracy, cena, czy warto?

Przyznaję, że nie sprawdziłem, czy Sony Ult Wear działają obiecane 50 godzin bez aktywnego ANC, ale już z aktywną redukcją hałasu czas pracy na poziomie 22-24 godzin jest w pełni osiągalny. A to wynik, który dla większości użytkowników powinien wystarczać na 1-2 tygodnie użytkowania. Ładowanie odbywa się przez USB-C, a 10 minut ładowania pozwalają na 2,5-3 godziny działania, więc nawet jeśli zapomnimy o uzupełnieniu energii, w którym czasie możemy przywrócić słuchawki do życia.

Sony Ult Wear kosztują 699 zł i w swojej cenie są bardzo dobrym wyborem. Przyzwoicie wykonane, bardzo wygodne, z długim czasem pracy, solidnym ANC i dobrym brzmieniem, oczywiście głównie dla fanów dużej ilości basu. Miłośnicy bardziej melodyjnych utworów zdecydowanie powinni rozejrzeć się za czymś innym.