Specyfikacja Infinix Note 40 Pro+ 5G
- Obudowa: 164.28 x 74.5 x 8.09 mm, 190 gram, IP53
- Procesor: MediaTek Dimensity 7020 (max 2,2 GHz)
- Układ graficzny: PowerVR BXM-8-256
- Pamięć RAM: 12 GB (LPDDR4X)
- Pamięć wewnętrzna: 256 GB (UFS 2.2)
- Ekran: 6,78 cala, AMOLED, 2436 x 1080 (20,3:9), 120 Hz, 1300 nitów, ochrona Corning Gorilla Glass
- System: Android 14 z XOS 14
- Łączność: Dual SIM, 5G, LTE, Wi-Fi 802.11 a/b/g/n/ac, Bluetooth 5.2, USB-C, NFC, GPS, port podczerwieni
- Audio: głośniki stereo JBL, radio FM
- Moduły dodatkowe: czytnik linii papilarnych, skaner twarzy, oświetlenie Active Halo
- Aparat główny: 108 Mpix (f/1.75, OiS) + 2 Mpix (f/2.4) + 2 Mpix (f/2.4)
- Aparat przedni: 32 Mpix (f/2.2)
- Akumulator: 4600 mAh
- Ładowanie: 100 W przewodowe, 20 W bezprzewodowe i 5 W bezprzewodowe zwrotne
- Wersje kolorystyczne: Obsidian Black
- Cena w dniu premiery: 1996 zł
Neonowy zestaw sprzedażowy
Obok pudełka ciężko przejść obojętnie, bowiem jest w kolorze neonowej zieleni. W środku, poza samym smartfonem znajdziemy w nim jeszcze 100 W ładowarkę, kabelek USB-C, słuchawki douszne ze złączem USB-C, eleganckie etui MagCase, szkło hartowane na ekran oraz dokumentację. A to wszystko w premierowej cenie 1996 zł.
Niestety, na chwilę obecną smartfon nie jest dostępny w sprzedaży u operatorów komórkowych działających na polskim rynku.
Wygląd i jakość wykonania, czyli bez zaskoczeń
Poza zmianą koloru (o czym później) Infinix Note 40 Pro+ 5G nie różni się wyglądem od testowanego przez mnie nie tak dawno Infinixa Note 40 Pro. Podobnie jak w tańszym modelu, z przodu ekran chroni zakrzywione na dłuższych krawędziach szkło Corning Gorilla Glass (niestety producent nie podaje która to wersja), natomiast korpus wykonany jest z tworzywa sztucznego dobrej jakości a nakładka na „wyspę” aparatu głównego to szczotkowany metal. Całość jest bardzo dobrze spasowana i dość dobrze leży w dłoni. Wymiary urządzeń są bardzo zbliżone do siebie, a waga – wręcz identyczna.
Obudowa niestety nie jest wodoszczelna (jest tylko odporność na zachlapania), a tylna „wyspa” na aparaty jest ponadprzeciętnie duża, co nie wszystkim może się podobać.
Aktualnie w sprzedaży dostępna jest tylko jedna wersja kolorystyczna (Obsidian Black), ale w materiałach promocyjnych pojawiała się również wersja zielona z tylną klapka wykonaną z materiału imitującego skórę. Także być może pojawi się ona jeszcze w sprzedaży. Czarna wersja natomiast może pochwalić się efektownym wzorem i dzięki satynowemu wykończeniu praktycznie nie zbiera odcisków palców. Producent zadbał również o detale, np. w postaci małego, mieniącego się loga JBL na górnej krawędzi telefonu.
Ekran bez (jakichkolwiek) zmian
Infinix Note 40 Pro+ 5G został wyposażony w 6,78 calowy ekran AMOLED o rozdzielczości 2436 x 1080 (20,3/9), maksymalnej częstotliwości odświeżania równej 120 Hz i szczytowej jasności wynoszącej 1300 nitów. Jest on zakrzywiony na dłuższych krawędziach a pośrodku górnej krawędzi znajduje się wcięcie na obiektyw przedniego aparatu. Jest to więc dokładnie taki sam ekran jak w tańszym Infinixie Note 40 Pro. Nawet maksymalna jasność jest identyczna.
Czy to jednak źle? Niekoniecznie, bowiem jakość wyświetlanego obrazu jest naprawdę dobra, z jednym tylko zastrzeżeniem którym są naprawdę nasycone barwy. Większości osób pewnie przypadną one do gustu, ale jeśli szukacie naturalnie odwzorowanych barw, no to niestety nie jest to telefon dla was. Co więcej, w ustawieniach ekranu możemy je co najwyżej… jeszcze bardziej nasycić. Reszta parametrów, czyli kontrast, szczegółowość, kąty widzenia itd. stoją już na bardzo dobrym poziomie. Maksymalna jasność ekranu pozwala na komfortową pracę nawet w letnim słońcu. Ramki na około ekranu też nie są zbyt grube, co też należy zaliczyć na plus.
W ustawieniach możemy jeszcze zmienić temperaturę barwową, włączyć tryb ciemny dla menu i filtr światła niebieskiego, a także dostosować nasycenie i temperaturę kolorów oraz częstotliwość odświeżania obrazu do naszych potrzeb.
Android 14 z XOS 14 (i AI)
Telefon pracuje na Androidzie 14 wraz z autorską nakładką producenta – XOS w wersji 14.0.0.
Jest do dokładnie ten sam system jak w Infinix Note 40 Pro, także nie pozostaje mi nic innego, jak tylko zacytować samego siebie z tamtej recenzji:
Nakładka jest czytelna, przyjemna wizualnie i funkcjonalna. Niestety cały czas jest naszpikowana aplikacjami firm zewnętrznych takimi jak Instagram, TikTok czy Messenger. Są też dedykowane aplikacje producenta, w tym przydatne programy do obsługi multimediów (Visha Player). Oczywiście są też nawiązania do bardzo popularnej ostatnio AI – np. w postaci aplikacji Galeria AI oraz możliwości generowania tapet przez AI. Z tym, że „prompty” nie są obsługiwane w języku polskim – trzeba je pisać w języku angielskim lub… indonezyjskim. Co więcej, bardziej rozbudowane zdania powodują czasami błąd aplikacji, a jak już nawet damy proste słowo i tapeta zostanie wygenerowana, to efekty czasami są no cóż… zaskakujące. Warto również wspomnieć o możliwości zmiany motywów i zastosowania gestów w codziennej obsłudze. Jest też Palm Store, czyli autorski sklep z aplikacjami, ale spokojnie – sklep Google Play jest również dostępny 😉 Nie można też zapomnieć o funkcji Magic Ring, która imituje Dynamic Island ze smartfonów Apple. Możemy ją jednak zaobserwować tylko w niektórych sytuacjach – np. podczas ładowania czy rozpoznawania twarzy. Na koniec nie sposób nie wspomnieć o Active Halo czyli pierścieniu zlokalizowanym na wyspie aparatów, który może świecić się różnymi kolorami podczas określonych czynności, np. gry, ładowania, czy w momencie dostania powiadomień. Jest to ciekawy bajer, zwłaszcza, że możemy wybrać, czy ma się świecić wieloma barwami, czy tylko czerwonym, pomarańczowym, niebieskim zielonym lub fioletowym. Niemniej rozwiązanie ma dwie wady – pierwsza i główna to taka, że telefon kładziemy zwykle plecami do dołu, a wtedy pierścień jest niewidoczny. Drugi to kiepskie tłumaczenie funkcji na język polski. W menu widnieje ona bowiem pod nazwą „aktywne podświetlanie krawędziowe” które raczej kojarzy się z czym innym, zwłaszcza, że mamy tu ekran z zakrzywionymi krawędziami.
Wydajność? W tej cenie powinna być lepsza
Infinix Note 40 Pro+ 5G został wyposażony w procesor MediaTek Dimensity 7020, grafikę PowerVR BXM-8-256 oraz 12 GB pamięci RAM. Co prawda producent chwali się 24 GB pamięci RAM, ale jest jej tak naprawdę o połowę mniej – reszta to tzw. pamięć wirtualna, której możemy dodać 6, 9 lub 12 GB.
Wydajność tego zestawu nie jest piorunująca i w tej cenie bez problemu znajdziemy wydajniejsze smartfony:
- Antutu Benchmark 10.2.8 – 456 885 pkt
- 3D Mark (test Sling Shot Extreme) – 2539 pkt
Niestety, wymienione wcześniej podzespoły nie obsługują API Vulcan, przez co spora część testów syntetycznych nie mogła się odbyć.
Są to wyniki raz lepsze, raz gorsze od tańszego Infinix Note 40 Pro, także szału nie ma. Warto jednak zaznaczyć, że smartfon nie nagrzewa się zbytnio nawet podczas długotrwałej pracy i nie traci wydajności w sposób zauważalny.
W codziennym użytkowaniu smartfon działa płynnie i stabilnie, zwłaszcza po włączeniu 120 Hz odświeżanie ekranu. Obsługa wielu aplikacji jednocześnie nie stanowi dla tego urządzenia wyzwania, dzięki dużej ilości pamięci RAM. Oczywiście pod warunkiem, że nie będą to wymagające gry.
Z 256 GB wbudowanej pamięci wewnętrznej do naszej dyspozycji pozostaje ok 213 GB. Niestety, nie możemy jej rozbudować kartami microSD.
Największa zmiana – 5G! I to jakie!
Niewątpliwie największą zmianą na plus względem Infinixa Note 40 Pro jest obsługa sieci 5G. Nie ma jednak co bić brawo – w tej cenie jej brak byłby większym wstydem niż czwarte miejsce w grupie reprezentacji Polski na Euro 2024. Podczas trwania testów nie odnotowałem żadnych problemów, a prędkość działania internetu przeszła wszelkie moje oczekiwania. Maksymalnie osiągnąłem aż 1140 Mb/s dla pobierania danych i 104 Mb/s w przypadku wysyłania danych. Takie wyniki osiągnąłem w centrum Warszawy w sieci Orange. Możemy oczywiście skorzystać również z Wi-Fi w paśmie 2,4 i 5 GHz.
Z pozostałego wyposażenia należy wymienić Bluetooth 5.2, NFC, moduły nawigacyjne wraz z wbudowanym kompasem oraz port podczerwieni. Ten ostatni oczywiście służy głównie do wydawania poleceń domowym sprzętom elektronicznym. Czyli najczęściej po prostu do pełnienia funkcji pilota do telewizora. Przydatne, a nieczęsto widywane w smartfonach.
Przejdźmy teraz do zabezpieczeń. Czytnik linii papilarnych został umieszczony pod ekranem, w mojej ocenie trochę za nisko. Działa on jednak szybko i sprawnie, a w dodatku jest cały czas aktywny. Odblokowanie ekranu skanem twarzy trwa nieco dłużej, ale zwykle jest bezproblemowe. Możemy też skorzystać z funkcji doświetlenia twarzy. Poza tym standardowo – wzór lub hasło.
Głośniki stereo od JBL szału niestety nie robią
Producent podkreśla, że Infinix Note 40 Pro ma wbudowane głośniki stereo od JBL. Fajnie to wygląda na papierze, ale mam do tych głośników kilka uwag. Po pierwsze jakość dźwięku po prostu nie zachwyca – basu jest niewiele, a na wyższych poziomach głośności barwa dźwięku się spłaszcza. Poza tym ustawienia dźwięku DTS niewiele tu zmieniają. Lepszy efekt uzyskamy korzystając z manualnego korektora dźwięku. Po drugie głośnik umieszczony na dolnej krawędzi gra głośniej od tego na górnej krawędzi, przez co stereofonia i przestrzenność dźwięku są lekko zaburzone.
Po podłączeniu słuchawek pod złącze USB-C jest już zauważalnie lepiej, ale na perfekcyjną jakość dźwięku nie liczcie. Po podłączeniu słuchawek możemy również skorzystać z radia FM, czego nie widuje się w smartfonach zbyt często w dzisiejszych czasach.
Aparat bez szerokiego kąta. Znowu…
Moduł aparatu głównego jest identyczny jak w tańszym modelu i składa się z trzech aparatów:
- podstawowego – 108 Mpix (f/1.75, OiS)
- makro – 2 Mpix (f/2.4)
- czujnika głębi – 2 Mpix (f/2.4)
Wspiera je bardzo skuteczna, poczwórna dioda doświetlająca umieszczona w Active Halo. Najbardziej brakuje tu oczywiście aparatu do zdjęć szerokokątnych – jego brak w tej cenie to po prostu wstyd.
Przejdźmy teraz do jakości zdjęć. Nie powinno być dla nikogo zaskoczeniem, że wychodzą one bardzo, ale to bardzo podobnie jak w Infinix Note 40 Pro. Także w skrócie – zdjęcia za dnia są szczegółowe i mają niezłą rozpiętość tonalną. Niestety, 3 krotny, w założeniach bezstratny zoom w praktyce taki nie jest, bo na takich zdjęciach jest mniej szczegółów i widać większe szumy. Wynika to z faktu, że nie mamy tu zoomu optycznego a przycięcie kadru ze 108 Mpix matrycy. Bardzo ładnie wychodzą za to zdjęcia w trybie portretowym, w którym możemy regulować stopień rozmycia tła. Z kolei zdjęcia w trybie makro wychodzą… przyzwoicie, jak na zwykła, 2 Mpix matrycę. Na cuda jednak absolutnie nie liczcie.
W nocy oczywiście szału nie ma, zwłaszcza, jeśli robimy zdjęcia w miejscach z małą ilością sztucznego światła. Pomaga tu tryb nocny, ale co ciekawe nie tyle w jasności ujęć, co właśnie w ich ostrości i szczegółowości. Ogólnie jednak jeśli sztucznego światła jest dużo, to możemy być całkiem zadowoleni z rezultatów.
Przedni aparat to 32 Mpix matryca z optyką o jasności f/2.2. Tutaj rezultaty są bardzo podobne jak w przypadku aparatu głównego – zdjęcia w trybie auto za dnia są naprawdę dobre, w trybie portretowym – również, natomiast w nocy wychodzą już znacznie gorzej przy słabym świetle. Wtedy też łatwo o poruszone ujęcia. Ratunkiem jest jednak dioda doświetlająca umieszczona na froncie urządzenia.
Filmy możemy kręcić maksymalnie w 1080p przy 60 kl/s. Nagrania na dnia wychodzą naprawdę dobrze, ale gdy tylko warunki oświetleniowe się pogarszają, to na nagraniach pojawia się widoczny szum. Spada też oczywiście szczegółowość. Ponadto na wszystkich nagraniach stabilizacja obrazu nie jest najlepsza, mimo, iż aparat główny posiada optyczną stabilizację obrazu. Droższy o kilkaset złotych POCO F6 Pro wypada tu znacznie lepiej (choć też miał problemy z dźwiękiem podczas koncertów). Poniżej przykładowe nagranie z koncertu w 1080p przy 60 kl/s.
Szybko, szybciej… 100 W
Telefon został wyposażony w akumulator o pojemności 4600 mAh, czyli o 400 mAh mniejszy niż w tańszym modelu. Wystarczy średnio na 1,5 dnia pracy w cyklu mieszanym. Jeśli będziemy korzystali z telefonu bardzo intensywnie, to na pewno damy radę rozładować akumulator w ciągu jednego dnia.
Jeśli chodzi o ładowanie, to Infinix Note 40 Pro obsługuje technologię All-Round FastCharge 2.0 i aż 100 W ładowanie przewodowe (o 30 W szybsze niż w Infinixie Note 40 Pro). Oczywiście stosowną ładowarkę znajdziemy w zestawie. Czasy ładowania przy jej użyciu prezentują się następująco:
- w 15 min – 65%
- w 25 min – 95%
- w 28 min – 100%
Warto wiedzieć, że po podłączeniu smartfona do ładowarki na ekranie blokady możemy wybrać jedną z trzech prędkości ładowania – najniższą (ładowanie z niską temperaturą), pośrednią (inteligentne ładowanie) i najwyższą (hyper). Powyższe czasy odnoszą się do najszybszego trybu ładowania.
Telefon obsługuje również 20 W ładowanie bezprzewodowe MagCharge, ale sprzedawana oddzielnie (za 89 zł lub 179 zł w wersji magnetycznej) ładowarka bezprzewodowa MagPad ładuje maksymalnie z mocą 15 W, także nie wykorzystamy pełnych możliwości telefonu. Telefon możemy ładować w ten sposób bez zdejmowania dedykowanego etui, które jest kompatybilne z ładowaniem bezprzewodowym. Jedynie NFC zostaje wyłączone. Jest również 5 W ładowanie bezprzewodowe zwrotne, dzięki czemu możemy podładować np. inny telefon.
Przydatną funkcją jest tzw. ładowanie obejściowe czyli zasilanie telefonu bezpośrednio, z pominięciem baterii. Dzięki tej funkcji nie musimy się obawiać o przegrzanie urządzenia podczas jednoczesnego ładowania telefonu i długiego grania w wymagające gry.
Podsumowanie – czy warto kupić już teraz Infinix Note 40 Pro+ 5G?
Moim zdaniem niekoniecznie, gdyż zbyt mało różni się od tańszego Infinixa Note 40 Pro, który jest oferowany aktualnie już za 1349 zł. Tak naprawdę jedyną znaczącą zmianą jest obsługa sieci 5G, bo wydajność obu procesorów jest porównywalna. Poza tym jest co prawda szybsze o 30 W ładowanie, ale bateria została „odchudzona” o 400 mAh. I to tyle jeśli chodzi o zauważalne różnice (poza kolorem obudowy oczywiście). Niestety, mimo wyższej ceny odziedziczył też braki z tańszego modelu, czyli m.in. brak wodoszczelności i aparatu szerokokątnego. A w tej cenie brak szerokiego kąta w aparacie to już naprawdę duże niedopatrzenie.
Z uwagi na wszystkie wymienione aspekty, zakup Infinixa Note 40 Pro+ 5G będę mógł warunkowo polecić dopiero po znaczącym spadku jego ceny.