Dla OpenAI bazy danych pochodzące z własnych poszukiwań to za mało. Firma ewidentnie ma apetyt na więcej, co wyraża zapowiedź uruchomienia SearchGPT jeszcze z ubiegłego roku. Na razie jest to projekt o bardzo wstępnej formie i krytykowany za niezbyt dobre wyszukiwanie, ale może zawierać w przyszłości istotny komponent, który przesądzi o rentowności Przez ostatnie lata (a zwłaszcza w okresie pandemicznym) istotną częścią funkcjonowania milionów użytkowników internetu stały się zakupy z użyciem przeglądarek oraz aplikacji.
Gdy korzystacie z wyszukiwarki Google, co pokazuje się jako pierwsze przy poszukiwaniu informacji o torebkach, smartfonach, leżakach, kocach, roślinach i czymkolwiek, co jest materialne? Z dużą dozą prawdopodobieństwa będą to opłacone kafelki z odnośnikami do produktów dostępnych na stronach sklepów internetowych. To lukratywny biznes, który razem z innymi nośnikami przyniósł Google ponad 264 miliardy dolarów przychodu w 2023 roku – ponad 85% wszystkich przychodów Google z tego roku. Według szacunków kwota ta ma wzrosnąć do 340 miliardów dolarów w 2027 roku. Przeszkód do tego celu może być kilka, a działanie OpenAI może być jedną z nich.
Zakupy z ChatGPT to przepis na zysk z reklam?
W poniedziałek OpenAI zapowiedział szereg nowości, które trafią do ChatGPT w wersji 4o. Są wśród nich rozwiązania mniej istotne jak opcja wysłania wiadomości przez Whatsapp (tylko w Stanach Zjednoczonych), by otrzymać w ten sposób odpowiedź na zapytanie, jak i prezentowanie na stronie popularnych wyszukiwań. Jest też miejsce na zmiany idące znacznie dalej. W odpowiedziach udzielanych przez GPT-4o znajdą się propozycje artykułów z przekierowaniami do konkretnych stron.
Wygląda to na coś, co powinno znajdować się w funkcjonalnościach serwisu od jego początku. Jednocześnie OpenAI podkreśla, że rezultaty produktowe są wybierane niezależnie i nie są reklamami. Oznacza to, że firma nie otrzyma prowizji od naszych zakupów po kliknięciu w produkt z ChatuGPT.

Czytaj też: ChatGPT udostępnia Deep Research dla wszystkich. Zaawansowana analiza w zasięgu ręki
Czy taki stan rzeczy utrzyma się długo? Trudno ocenić, ale OpenAI liczy na szeroką dystrybucję nowego rozwiązania, które pojawi się zarówno w planach Pro i Plus, jak i darmowym. Dane do tego rozwiązania pochodzą ze stron trzecich, ale biorąc pod uwagę ponad 400 milionów użytkowników rozwiązań OpenAI na całym świecie, z pewnością firma pracuje nad swoimi produktami.
OpenAI na pohybel monopolowi Google? To może być kluczowy moment ChatGPT
Z jednej strony Google stał się światową potęgą dzięki zorientowaniu na pokazywanie właściwych wyników, także tych dotyczących produktów. Z drugiej, ogromną część współczesnego wyszukiwania stanowią reklamy. W dodatku coraz trudniej zrezygnować z nich jakiemukolwiek biznesowi. Zarówno pozycja Google i jego wyszukiwarki, jak i system aukcyjny, w którym firma ma wgląd w kwoty reklamy jeszcze przed zakończeniem aukcji (przez co może je sztucznie podbijać). Amerykański Departament Sprawiedliwości stara się rozgryźć ten monopol i rozbić go, by nie koncentrować wszystkich zasobów w rękach giganta z Mountain View.
Jednym z rozwiązań problemów proponowanym już od kilku lat jest sprzedaż przeglądarki Chrome. Chętnych nie brakuje, bo razem z produktem o globalnym zasięgu w grę wchodziłoby zarządzanie danymi milionów użytkowników. Oprócz tego rozważany jest zakaz zawierania przez Google umów takich jak ta z Apple, dzięki której producent iPhone’ów dostaje około 20 miliardów dolarów rocznie, ale wszystkie jego rozwiązania wykorzystują wyszukiwarkę Google. Firma nie chce się zgodzić na takie postanowienia, motywując to negatywnymi skutkami dla konsumentów oraz ekonomii.
W obliczu braku realnej alternatywy na rynku reklam narzędzie z Chatu GPT spada regulatorom niemal z nieba. Na ten moment OpenAI nie widzi w nim rozwiązania mogącego zarabiać, ale skoro szacuje się, że spółka potrzebuje około 40 miliardów rocznie tylko celem przetrwania, to w obliczu wyschnięcia innych źródeł konieczne może być przemyślenie modelu ekonomicznego. A jako, że Google przegrał drugą sprawę dotyczącą monopolizacji w stanie Wirginia, z pewnością otwierają się nowe możliwości dla jego konkurencji.