Ostatnio miałem okazję testować słuchawki do 300 złotych – realme Buds Air7. Rozwój sprzętów w tym segmencie jest imponujący. Nie wystarczy zatem już tylko mieć dobrą jakość dźwięku. Liczy się teraz aktywna redukcja hałasu, wyższa jakość wykonania czy aplikacja mobilna. Do tego przy tak dużym wyborze nie bez znaczenia jest design, który pomaga skierować sprzęt do docelowej grupy odbiorców.
I w tym miejscu pojawiają się specjaliści od designu, czyli submarka Nothing. CMF już zdążył udowodnić swoją wartość na tym rynku, a po teście CMF Buds Pro 2 Arkadiusza wiemy już, że firmie udało się stworzyć coś więcej niż ciekawie wyglądający sprzęt. Teraz seria słuchawek tego producenta rozszerza się o kolejne modele. Strategia jest dość dziwna, bo teoretycznie CMF Buds 2 Plus powinny być niżej niż model Pro 2. Z drugiej strony startują z ceną 269 złotych, a zaraz pod sobą mają Budsy 2 i CMF Buds 2a. Co ciekawe, wszystkie mają wbudowane ANC. Przekonajmy się, czy CMF Buds 2 Plus są warte waszej uwagi.
Pokrętło już tylko estetyczne, a forma jakby znana
Mniej opatrzeni z poprzednią generacją słuchawek od CMF najpewniej nie zauważą różnic, jakie niesie model Buds 2 Plus. Tych jednak jest kilka – od bardziej subtelnych, dotyczących nadruków, po funkcjonalne, bo związane z etui. W testowanym modelu pokrętło pełni już wyłącznie rolę fidget spinnera – nadal możemy nim obracać, ale jedyne, co w ten sposób uzyskamy, to satysfakcję albo poczucie utraty czasu. Jako, że etui waży tylko 42,5 grama, kręcenie pokrętłem to nieobciążająca zabawa.

Wracając jednak do konkretów: pokrętło wykonano z metalu, z którego lakier już w niewielkim stopniu odprysnął. Z kolei pudełeczko to tworzywo o miękkim, gumowanym finiszu. Plusem jest to, że przyjemnie trzyma się je w dłoni, minusem – skłonność do gromadzenia śladów po odciskach palców. Co by jednak nie mówić, etui wypada solidnie, nie zgromadziło widocznych rys, a do tego jego magnes silnie zamyka pokrywę. Na jednej ze ścianek znajdziemy port ładowania USB-C, a na drugiej, frontowej – diodę podświetlającą się na biało (parowanie słuchawek) lub czerwono (ładowanie). W środku przycisk do parowania, dyskretnie wkomponowany w obudowę.

Wygoda CMF Buds 2 Plus w znacznej mierze zależy od gumek, jakie będziecie mieli na nie założone. Sama słuchawka waży zaledwie 4,5 grama, ale ma dość długi “pałąk”. Nie przeszkadzał mi on nadmiernie, ale jeśli pchełkowa część nie znajdzie dopasowania w waszym uchu, istnieje duża szansa, że odstający element przeważy konstrukcję. Na szczęście nie miałem takiego problemu, a średni rozmiar gumek leżał w moim uchu idealnie. W razie czego są tu także małe i duże gumki.



Słuchawki wyglądają dość zwyczajnie. Zastosowano tu błyszczące tworzywo, ale zamknięto konstrukcję zgodnie ze standardem IP55, więc zachlapania czy pot podczas biegu nie sprawią problemu. Kilkukrotne spotkanie z podłogą, zarówno dla etui jak i dla słuchawek zakończyły się bez szwanku. CMF Buds 2 Plus to po prostu solidny zestaw i nie mam większych powodów, by czepiać się tych słuchawek. Do tego ich etui wygląda inaczej, a dla części osób to wartość sama w sobie.

Nothing X, czyli sztuka w świecie aplikacji mobilnych
Zarówno na smartfonach z Androidem, jak i tych z iOS, pobierzemy i skorzystamy z aplikacji Nothing X. To aplikacja zarówno do obsługi słuchawek Nothing. jak i tych od CMF. I choć na pierwszy rzut oka nie różni się od innych tego typu rozwiązań, to tak naprawdę… faktycznie się od nich nie różni. To nie znaczy, że nie jest ciekawa, bo stawia na inny projekt wizualny – dopasowany do tożsamości marki, z intensywnymi akcentami kolorystycznymi, świeża. Możliwe, że nawet nie zauważycie, kiedy pojawi się na waszym telefonie, bo słuchawki możemy sparować w ramach Google Fast Pair i nie miałem z tym problemu na żadnym z telefonów z Androidem.

Cieszy, że ze słuchawek możemy korzystać bez logowania się kontem Nothing, choć taka opcja czyha u samej góry. Najważniejsze ustawienia znajdują się na początku, a więc pierwszą rzecz, którą widzimy, to przełącznik redukcji hałasu i transparentności. Co do ANC, zyskujemy trzy stopnie ustawień i możemy też zaufać ustawieniu adaptacyjnemu. Przy przepuszczaniu odgłosów otoczenia nie mamy kontroli nad stopniem ich słyszalności. Jeśli nie podoba nam się praca mikrofonów, możemy po prostu wyłączyć słuchawki.

Później robi się ciekawie, bo opcji zabawy z dźwiękiem jest kilka. Na pierwszy plan postawiono ustawienia dźwięku przestrzennego. Ten ma z naszych dwukanałowych utworów stworzyć ucztę koncertową z naszym położeniem w środku sceny. Są utwory, które miały dotychczas dużo nie do końca określonych stroną partii, które na tym zyskują. Są też jednak takie, gdzie mocno traci wokal. Rozwiązanie to dla mnie okazało się zbyteczne, zwłaszcza że zastosowanie ma wyłącznie w przypadku muzyki.

Kolejna opcja to Ultra Bass, który możemy na stałe wyłączyć, ale jeżeli chcemy poczuć w życiu więcej basu, zyskujemy pięciostopniową regulację intensywności. Nie zniekształca utworów, ale potrafi zmienić ich oblicze. Dla fanów dźwięków trafiających do ucha z mocą to z pewnością coś przyjemnego. Dla mnie, słuchającego muzyki elektronicznej – całkiem ciekawa opcja. Musiałem jednak ograniczyć ją do poziomu drugiego, bo przy wyższych stopniach regulacji muzyka staje się dość jednotorowa w odbiorze.



Nie zabrakło też ustawień personalizacji dźwięku. Odbywa się to poprzez włożenie słuchawek do uszu i nasłuchiwanie tego, czy w tej chwili jest cisza, czy też słyszymy zadany ton. Procedura trwa kilka minut i odbywa się osobno dla lewej i prawej słuchawki. Na koniec powstaje nasz profil i krzywa pokazująca dysproporcje między parametrami uszu. Tak skonfigurowane ustawienia możemy oczywiście wyłączyć, ale z mojego doświadczenia wiem, że nieco poprawia to wrażenia ze słuchania muzyki czy podcastów.


Czy CMF Buds 2 Plus ustawimy z pomocą korektora graficznego? Tak, ten znajduje się w urządzeniu, ale ma zupełnie inny układ. Znajdziemy tu trzy zakresy regulacji – bas, alt i sopran. Oprócz predefiniowanych ustawień możemy dokonać regulacji w zakresie od -6 do +6. Każde ustawienie siłą rzeczy wpływa na inne suwaki i faktycznie zmienia też oblicze tego, co dochodzi do nas ze słuchawek.



Personalizacja dotknięć jest niezależna dla lewej i prawej słuchawki, ale nie ma tu nic, co by kogokolwiek zaskoczyło. Może poza dość spowolnioną reakcją na dotyk i brakiem pojedynczego dotknięcia. Wśród gestów znajduje się podwójne i potrójne dotknięcie, przytrzymanie oraz dwukrotne dotknięcie i przytrzymanie. W tak tanich słuchawkach nie mogliśmy jednak spodziewać się czegoś innego, bo jednak trzeba je odizolować od droższych sprzętów.

Producent nie postawił na nieoczywiste dodatkowe narzędzia, może poza Chatem GPT. Skorzystamy tu ze znajdowania słuchawek z użyciem telefonu, z opcji wyłączenia wykrywania przez słuchawki obecności w uchu czy łączenia dwóch urządzeń. Graczy ucieszy tryb małych opóźnień – do 105 ms, który jednak wpływa na jakość dźwięku. Oprócz tego możemy włączyć wyższą przepustowość dźwięku LDAC zamiast domyślnego kodeka AAC. Jako, że to drugie ustawienie nie rodziło u mnie problemów z łącznością, korzystałem z niego przez dłuższy czas.
Jakość dźwięku i mikrofonów CMF Buds 2 Plus
O CMF Buds 2 Plus można powiedzieć, że design etui prezentuje się wyraziście, tak w przypadku reprodukcji dźwięku chodzi nie tylko o wyrazistość, a o wykorzystanie potencjału. W przypadku CMF Buds 2 Plus za ten odpowiada 12-milimetrowy, dynamiczny przetwornik wykonany LCP (liqud-crystal polymer), o większym stopniu napięcia powierzchniowego i wytrzymałości na rozciąganie od zwykłych poliuretanowych przetworników. To zapewnia lepszą odpowiedź na dźwięk.