Yashica FX-D w dwóch smakach
Nowy aparat Yashica FX-D jest w linii prostej spadkobiercą aparatów Yashica FX-3 – korpus odwzorowuje charakterystyczną sylwetkę lustrzanki, wagę i położenie elementów sterujących. Są zatem pokrętła nastaw, dźwignia „przesuwu filmu i naciągu migawki”. Do kadrowania natomiast służy wyłącznie wychylany i obracany wyświetlacz – zabrakło wizjera, zarówno elektronicznego, jak i optycznego.

W oprogramowaniu znajdą się symulacje klasycznych analogowych filmów – Ruby 60s, dającego subtelne ciepłe tony, chłodny Sapphire 70s, YASHICA 400 z kontrastowością odpowiednią dla portretów, Golden 80s z ciepłą paletą barw i dwa profile czarno-białe – B&W 400, przeznaczony do fotografii ulicznej oraz MONO 400, ze zrównoważoną tonalnością i subtelnym ziarnem.
Pomiędzy profilami będzie można się swobodnie przełączać, podobnie będzie można tworzyć własne „recepty”.

Czytaj też: Recenzja Canon EOS R1 – ten aparat pozwala legalnie oszukiwać
Yashica FX-D dostępna będzie w dwóch wersjach:
- FX-D 100 z matrycą 13 Mpix o rozmiarze 1/3″ i obiektywem o ekwiwalencie 25-75 mm f/1.6-2.8
- FX-D 300 z matrycą 50 Mpix o rozmiarze 1/1,56″ i stałoogniskowym stabilizowanym obiektywem o ekwiwalencie 24 mm f/1.8
Sensory, jak widać, są typowo smartfonowe. Wsparte odpowiednim oprogramowaniem mogą dać ciekawy i efektowny obrazek, szczególnie jeśli receptury filmowe są równie wysokiej jakości, jak te stosowane w aparatach Fujifilm. Czy będzie magia? Nie wiem, ale… chętnie bym FX-D 300 przygarnął choćby na test. Czyli coś w tym jest.
Projekt jest finansowany przez Kickstarter i tam można składać w tej chwili zamówienia. Prognozowany czas wysyłki to sierpień 2025 roku. Ceny najtańszych pakietów to 239 dol. za FX-D 100 i 339 dol. za FX-D 300