Megasilna burza geomagnetyczna rozświetliła niebo nad USA. To efekt silnego rozbłysku na powierzchni Słońca

Od kilkunastu miesięcy Słońce wykazuje coraz większą aktywność, przechodząc przez maksimum swojego 11-letniego cyklu. Na jego powierzchni pojawia się mnóstwo plam słonecznych, a wraz z nimi rośnie liczba rozbłysków i koronalnych wyrzutów masy (CME). Miłośnicy astronomii i łowcy zorzy polarnej z zapartym tchem śledzą prognozy i dane z sond kosmicznych, licząc na widowiskowe zjawiska świetlne na nocnym niebie. Wzmożona aktywność naszej gwiazdy przynosi coraz częstsze burze geomagnetyczne — a niektóre z nich przechodzą wprost do historii.
Megasilna burza geomagnetyczna rozświetliła niebo nad USA. To efekt silnego rozbłysku na powierzchni Słońca

W nocy z 31 maja na 1 czerwca Ziemię nawiedziła wyjątkowo silna burza geomagnetyczna, która rozświetliła niebo nad znaczną częścią półkuli północnej. Zorze polarne pojawiły się daleko poza obszarem okołobiegunowym — ich jaskrawe kolory widziano nawet w tak oddalonych od bieguna miejscach jak Kalifornia. Dla mieszkańców tych regionów był to naprawdę niespotykany spektakl.

Za całe zdarzenie odpowiada masywny koronalny wyrzut masy (ang. coronal mass ejection, CME), czyli ogromna chmura plazmy, która została wyrzucona ze Słońca tuż po silnym rozbłysku klasy M8.2, do którego doszło o godzinie 2:05 polskiego czasu 31 maja. Początkowo astronomowie nie byli pewni co do tego, czy rozbłyskowi towarzyszył CME. Wkrótce jednak okazało się, że obłok plazmy nie tylko wyrwał się z atmosfery Słońca, ale także porusza się z nietypowo wysoką prędkością 1938 km/s prosto w naszą stronę. Nie powinno zatem dziwić, że gdy obłok dotarł w końcu w okolice Ziemi, ze sporym impetem uderzył w ziemskie pole magnetyczne i wywołał zaskakująco silną burzę geomagnetyczną klasy G4. Wystarczy tutaj wspomnieć, że była to jedna z najsilniejszych burz magnetycznych od wielu lat.

Czytaj także: Zarejestrowano ją na głębokości 25 metrów. Tej anomalii nikt się tam nie spodziewał

Burze geomagnetyczne klasyfikuje się w pięciostopniowej skali od G1 (słaba) do G5 (ekstremalna). Klasa G4 oznacza zatem poważne zakłócenia w magnetosferze, które mogą wpływać nie tylko na zorze polarne, ale również na działanie systemów komunikacyjnych, systemów nawigacji satelitarnej, a nawet na działanie infrastruktury energetycznej na powierzchni Ziemi. Wszystko jednak wskazuje na to, że tym razem obeszło się bez jakichkolwiek strat, a jedynym efektem burzy magnetycznej były naprawdę spektakularne zorze polarne.

Jak powszechnie wiadomo, zorze polarne to efekt interakcji naładowanych cząstek słonecznych z atmosferą Ziemi. Gdy jony tworzące obłok plazmy wyrzuconej ze Słońca docierają do naszej planety i zderzają się z atomami tlenu i azotu, wywołują emisję światła widzialnego. To właśnie to światło obserwujemy z powierzchni planety jako zorzę polarną.

Czytaj także: Najsilniejsza burza słoneczna znana ludzkości została błędnie oceniona. Była jeszcze potężniejsza

Zwykle podwyższona aktywność geomagnetyczna może utrzymać się przez kilkanaście godzin od momentu uderzenia CME. Oznacza to, że również mieszkańcy Europy mają szansę na zobaczenie zorzy polarnej — szczególnie na średnich szerokościach geograficznych, gdzie zwykle jest ona niewidoczna.

Nie ma sensu opisywać zdarzeń tego typu, kiedy istnieją zdjęcia i nagrania, a wczorajszy popis mocy Słońca w otoczeniu Ziemi został uwieczniony przez sporą rzeszę astronomów i obserwatorów nocnego nieba. Kolekcja najbardziej spektakularnych obrazów znajduje się poniżej.

Źródło: X/Yuri Beletsky
Źródło: X/@brandonme
Źródło: Derick Wilson
Zdjęcie wykonane z Nowej Zelandii. Źródło: Sai Shankar
Zdjęcie wykonane w Nowej Zelandii. Źródło: X/Paul Stewart