MOVA V50 Ultra – pudełko i wyposażenie
Roboty ze stacjami dokującymi nie są małe, więc możecie się spodziewać, że i pudło, w którym do was trafią, do małych należeć nie będzie. Producentowi trzeba jednak przyznać, że opakowanie zaprojektował wzorowo, bo cały proces rozpakowywania sprzętu jest stosunkowo szybki i prosty.




Stacja mierząca 458 × 420 × 470 mm o zaoblonych bokach znajduje się na samym dole wielkiego pudła w pozycji poziomej w specjalnym worku, który musimy pociągnąć w górę, żeby ułatwić sobie wydobycie bryły na zewnątrz. Szkoda jednak, że producent nie informuje o tym nawet prostą infografiką na pudełku, bo jeśli ktoś wpadnie na świetny pomysł wyciągania stacji po chwycie za jeden z elementów wewnętrznych, to szybko tego pożałuje.






Zanim jednak w ogóle dobijemy się do samej stacji, przyjdzie nam zapoznać się z zawartością dwóch pudeł kartonowych, które kryją w sobie:
- odkurzacz o wymiarach 350 × 350 × 110,5 mm (89,5 mm po schowaniu czujnika DToF, który znajduje się na górze)
- szczotkę boczną (fabrycznie zamontowana)
- szczotkę główną (fabrycznie zamontowana)
- dwa mocne worki na kurz (jeden fabrycznie zamontowany) o pojemności 3,2 litra z mechanizmem automatycznego “zamykania” podczas wyciągania
- dwa uchwyty mopów z materiałowymi podkładkami
- rampa przedłużająca stację dokującą
- uzupełniany manualnie kartridż na automatyczne dozowanie dwóch osobnych środków czyszczących
- podstawowy środek czyszczący
- dodatkowy środek czyszczący, który likwiduje nieprzyjemny zapach z podłóg od zwierząt domowych i jest dla nich bezpieczny
- przewód zasilający










Warto też wspomnieć, że zestaw obejmuje:
- demontowalny pojemnik na kurz z filtrem HEPA w robocie
- 4-litrowy pojemnik na wodę czystą (musimy regularnie go napełniać) z dodatkiem zapobiegającym osadzaniu się kamienia w przewodach
- 3,5-litrowy pojemnik na wodę brudną (wypełnia się automatycznie podczas prania mopów i wymaga możliwie najczęstszego opróżniania)
- filtr tarki mopów (fabrycznie zamontowana), w którym osadzają się większe nieczystości z procesu mycia mopów. W praktyce jednak znajdziecie tam zwykle zbite ze sobą drobinki kurzu i to zwłaszcza po nadużywaniu trybu odkurzanie i mopowanie, a nie mopowanie po odkurzaniu











Podsumowując, MOVA V50 Ultra to sprzęt wyróżniający się opcją przekraczania progów o wysokości do 4,2 cm (producent wspomina o enigmatycznych 6 cm, biorących się z rachunku 4,8 + 1,2 cm), wspomnianym automatycznie chowanym czujnikiem oraz przeogromną siłą ssania do 24000 Pa i tak oto otrzymamy nie tyle robota, ile sprzątający kombajn. Wiąże się to oczywiście z wysoką ceną i tym samym zawężeniem grona odbiorców, ale jeśli akurat dostrzegacie w tym modelu rzadko spotykane połączenie cech, na które polujecie, no to trafiliście idealnie. Jak z kolei można ocenić samo wykonanie i zestaw dodatków? Praktycznie najwyższa półka. Nic nie trzeszczy, wszystko jest spasowane idealnie i jedyne, do czego mogę się przyczepić, to niezaawansowane zatrzaski w pojemnikach na wodę, bo kawałek elastycznego plastiku kompletnie mnie nie przekonuje. Zwłaszcza że raz miałem tę nieprzyjemność, że rozlałem pełen zbiornik wody przez własną nieuwagę.

Najważniejsze cechy MOVA V50 Ultra na papierze
Sama specyfikacja techniczna jednoznacznie wskazuje, że MOVA V50 Ultra to robot, który redefiniuje pojęcie sprzątania automatycznego. Nie jest to przesada, bo pomijając modele z robotycznymi rękami do zbierania skarpet czy chusteczek, mamy do czynienia z jednym z najbardziej zaawansowanych modeli dostępnych na rynku konsumenckim. Producent nie ograniczył się tu bowiem ot do dodania kilku inteligentnych funkcji, ale na dodatek zaprojektował maszynę, która potrafi nie tylko skutecznie sprzątać, ale też samodzielnie się konserwować, adaptować do warunków otoczenia i tym samym zapewniać wysoki poziom higieny w całym cyklu działania i to nawet po zmroku, a to dzięki zintegrowanej lampce LED. Składa się na to kilka czynników.






Zacznijmy może od tego, dlaczego MOVA V50 Ultra jest robotem bezobsługowym, który wymaga tylko minimalnego zaangażowania ze strony właściciela. Raz na kilka miesięcy musimy wymienić worek na nieczystości i uzupełnić płyny eksploatacyjne, raz na kilka tygodni przetrzeć czujniki i zweryfikować stan szczotek, filtra czy mopów i raz na kilka dni zająć się zbiornikami wody, czyli jeden opróżnić, a drugi uzupełnić. Reszta dzieje się automatycznie i to zwłaszcza po ustawieniu harmonogramów sprzątania.
Robot bowiem samodzielnie dba o stan swoich mopów (wykorzystuje system JetSpray Dryboard z 20 dyszami, myjąc nakładki w wodzie o temperaturze do 80 stopni Celsjusza i opcjonalnym dodatkiem detergentu) i wewnętrznego zbiornika na nieczystości, nie dręczy go problem z włosami oplatającymi szczotki, ale to tylko wierzchołek góry lodowej. MOVA V50 osusza też mopy, zbiornik odkurzacza i worek gorącym powietrzem (60°C) i na dodatek sterylizuje światłem UV, co dodatkowo minimalizuje ryzyko rozwoju pleśni, bakterii i nieprzyjemnych zapachów.





Jeśli z kolei idzie o możliwości w zakresie odkurzania i mopowania, to MOVA V50 Ultra również może zachwycić. Na pierwszy plan wysuwa się imponująca siła ssania na poziomie 24000 Pa. To wartość kilkukrotnie wyższa niż w wielu flagowych modelach konkurencji, a to oznacza, że MOVA V50 Ultra może skutecznie zbierać cięższe i trudniejsze zabrudzenia z dywanów o dłuższym włosiu, fug czy chropowatych powierzchni. Dopełnieniem mocy jest aktywne mopowanie z naciskiem 0,8 kg i 260 obrotami na minutę, które na dodatek jest wspierane przez ruchome zawieszenie mopa (regulacja kąta do 5°), co pozwala nie tylko na przecieranie, ale faktyczne mycie nawet trudniejszych powierzchni, bo np. płytek strukturalnych czy paneli z fazą.

MOVA V50 Ultra to także jeden z niewielu modeli zdolnych do pokonywania przeszkód o wysokości do 6 cm, dzięki technologii StepMaster. W praktyce oznacza to swobodne przemieszczanie się między pokojami oddzielonymi wysokimi progami bez potrzeby ręcznego przenoszenia urządzenia. Dodatkowo, dzięki FlexReach, robot wysuwa boczną szczotkę i mop nawet na 4 cm, co umożliwia czyszczenie przy samej krawędzi mebli czy w trudno dostępnych zakamarkach. Na tym oczywiście funkcje tego robota się nie kończą, bo podczas sprzątania może nie tylko odłożyć nakładki mopujące do stacji automatycznie, ale też unieść je o 10,5 mm po wykryciu dywanu, unikając ich niepożądanego zamoczenia. Z kolei system AI SmartSight wykorzystuje sztuczną inteligencję do rozpoznawania ponad 200 typów przeszkód, co ma znaczenie w domach, gdzie podłogi nie są zawsze wolne od kabli, zabawek czy misek zwierząt. Dzięki tej funkcji MOVA V50 Ultra nie tylko omija efektywnie przeszkody, ale też może czyścić wokół nich jeszcze skuteczniej.

Warto zatrzymać się jeszcze przy kwestii pokonywania przeszkód. Producent deklaruje, że system StepMaster™ umożliwia robotowi przechodzenie przez przeszkody o łącznej wysokości do 6 cm, ale nie chodzi tu o pojedynczy próg tej wielkości. MOVA V50 Ultra potrafi bowiem pokonać dwa następujące po sobie progi o wysokości odpowiednio 1,8 cm i 4,2 cm, co odpowiada wielu realnym sytuacjom w mieszkaniach, bo np. wysokim listwom przypodłogowym połączonym z różnicą poziomów między pomieszczeniami. Nie jest to zatem marketingowy trik, lecz logiczne podejście, bo w praktyce robot radzi sobie z układami progów, które wcześniej wymagały ręcznego przenoszenia urządzenia. Trzeba jednak pamiętać, że nie oznacza to zdolności do pokonywania np. ściany kabiny prysznicowej czy ostrej krawędzi 6 cm pionowo, bo w takich przypadkach fizyka nadal stawia granicę.

Zasilanie zapewnia z kolei 6400-mAh wbudowany akumulator, co w połączeniu z algorytmiczną optymalizacją trasy daje możliwość sprzątnięcia dużego mieszkania w jednym cyklu bez konieczności doładowywania się w połowie. Jeśli jednak do rozładowania dojdzie, to odkurzacz zrobi sobie “przerwę” i powróci do sprzątania… o ile taką właśnie opcję aktywujecie, bo tak jak zwykle w przypadku takich robotów, otrzymujemy możliwość rozległego zarządzania nimi z poziomu aplikacji na smartfonie. Mowa o MOVAHome, która to umożliwia mapowanie, ustawianie stref, harmonogramów oraz pełne sterowanie zdalne i to także głosowe, a to dzięki integracji z Amazon Alexa, Google Assistant i Siri. Polecenia głosowe nie działają w języku polskim, ale jeśli nie mamy zamiaru z nich korzystać, możemy śmiało przełączyć język asystenta na polski. Aplikacja też jest dostępna po polsku, ale samo jej tłumaczenie jest miejscami dalekie od ideału przez niejednoznaczne określenia czy zwyczajne błędy.
Czytaj też: Test Mova 1000. Wygoda autonomicznego koszenia, precyzja LiDAR i rozsądna cena
Zanim przejdziemy do tego, jak MOVA V50 Ultra sprawdza się na co dzień, zatrzymajmy się właśnie przy samym oprogramowaniu. Aplikacja MOVAHome to komplementarny element tego robota, którą po prostu trzeba ogarnąć, aby wycisnąć ze sprzętu wszystko to, co najlepsze. Nie zabrakło w niej podstawy, jak na robota sprzątającego przystało, aby więc opcji modyfikowania map wielu pięter, doprecyzowywania trybu sprzątania, tworzenia harmonogramów, dedykowania całej kontroli systemowi sztucznej inteligencji (CleanGenius), aktywacji trybu głębokiego czyszczenia, przeglądania efektów ostatnich sekwencji czyszczenia, wybierania konkretnych stref do czyszczenia, całych pomieszczeń czy po prostu wszystkiego, co jest na mapie.












Na tym jednak producent nie poprzestał i w opcjach zaszył całą masę opcji dostosowujących ogólne zachowanie robota. Od tego, czy powinien odkładać podkładki mopujące przed wjechaniem na dywan aż po wrażliwość co do operowania pod niskimi przeszkodami, zachowywania się w miejscach zwyczajowego bytowania zwierząt. Jest tego dużo, co możecie zresztą podejrzeć poniżej:































Co zwraca szczególną uwagę? Ewidentnie opcje związane ze zwierzętami, które są ciekawym uzupełnieniem podstawowych ustawień czyszczenia. Zwłaszcza że możecie nawet aktywować w MOVA V50 Ultra tryb “szpiega”, który wyszuka wasze zwierze, a podczas sprzątania zapewni mu regularne sesje zdjęciowe. W tym zakresie robot moim zdaniem nie ma nawet najmniejszych braków.



MOVA V50 Ultra w praktyce
Robot sprzątający to ten rodzaj sprzętu, który wypada najlepiej wtedy, kiedy zbyt dużo o nim nie myślimy. W idealnym scenariuszu mamy go nigdy nie słyszeć, nie wpadać na niego podczas cyklu sprzątania, przypominać sobie o nim wtedy, kiedy aplikacja albo komenda głosowa przypomni nam o konieczności konserwacji i wreszcie cieszyć się codziennie perfekcyjnym stanem dywanów i podłóg. Dlatego też wziąłem to pod uwagę w pierwszym tygodniu testów, wymieniając dotychczasowego robota z wyższej półki na MOVA V50 Ultra, który podczas sprawnego mopowania uznał odbicie lustrzane pomieszczeń za dodatkowe pokoje, a progów kabiny prysznicowej wcale nie wykrył.
Po siedmiu dniach nadszedł wielki czas rozliczeń. Zacznę od pozytywów, a więc tego, że dodatek detergentu ewidentnie pogłębia skuteczność mopowania. MOVA V50 Ultra względem modelu o dobrych mopach, ale pozbawionych opcji mycia z detergentem, wypadł fenomenalnie. Spisał się bowiem w zwalczaniu zwłaszcza drobinek oleju, które znalazły się na ziemi po smażeniu potraw, a w pomieszczeniach po sprzątaniu unosił się zawsze charakterystyczny, przyjemny zapach. Zauważyłem też mniejszą ilość brudu osadzanego na krawędziach listew łączących pomieszczenia, więc mopowanie wychodzi temu modelowi wzorowo. Tego samego nie można jednak powiedzieć o odkurzaniu.
O ile MOVA V50 Ultra radzi sobie bezbłędnie z pochłanianiem zanieczyszczeń z podłóg i wyrywaniu nawet głęboko “wbitych” drobinek w dywany, tak ze zgarnianiem kawałeczków przy listwach meblowych już tak świetnie nie wypada. Kiedy to zauważyłem, postanowiłem podrążyć temat, rozsypując kilka typów ziaren i okruszków właśnie przy listwie meblowej pod szafkami. Tak robot wypadał w pierwszych trzech próbach zebrania zanieczyszczeń…
… a tak wyglądała ta sama przestrzeń kilka dni później, czyli po przynajmniej kilku różnych trybach sprzątania:


Innymi słowy, boczna szczotka MOVA V50 Ultra niestety nie radzi sobie dobrze w takich scenariuszach i to akurat problem, bo inne roboty bezproblemowo zwalczają ten typ zabrudzeń w takich miejscach. Mowa nawet o tych w cenie poniżej 1000 zł. Czy jednak to rzeczywiście problem szczotki, czy może tego, że jest to wnęka pod szafką? Zweryfikowałem to podobnym testem przy listwie na korytarzu.

Poniżej możecie obejrzeć, jak z jednej strony robot zwiększa moc ssania po wykryciu i zgłoszeniu w aplikacji dużych cząsteczek, a następnie przejeżdża po nich z podniesionymi (na szczęście!) mopami, zgarniając tylko część zanieczyszczeń i rozprowadzając je po płytce.
Następny przejazd miał już miejsce z manualnie ustawionym trybem Max i choć wtedy odkurzacz poradził sobie ze zbieraniem zanieczyszczeń lepiej, to i tak pozostawił część z nich tuż przy listwie.
Dlatego też finalnie aktywowałem raz jeszcze sprzątanie tego samego pomieszczenia, symulując 3-cyklowy tryb sprzątania i efekt był już… no może nie idealny, ale akceptowalny, choć finalnie i tak wymagał manualnej interwencji. Zdaję sobie oczywiście sprawę z tego, że jest to bardzo specyficzny i wymagający tryb zanieczyszczeń w tego typu miejscu, ale to jedyny problem tego odkurzacza w zakresie samego sprzątania, jaki zauważyłem podczas codziennego korzystania z niego, więc zdecydowałem się przeznaczyć mu szczególną uwagę.

Pomijając problematyczne listwy…
Na co dzień MOVA V50 Ultra odpowiednio rozpoznawał komendy głosowe i na nie reagował, jego zbiorniki nie przeciekały bezpośrednio do stacji, włosy na szczotkach prędzej czy później trafiały do pojemnika, zabrudzone mopy zawsze były dogłębnie czyszczone i suszyły się na wiór w godzinę, a po 2 tygodniach codziennego sprzątania nie wydobywał się z nich nieprzyjemny zapach. Zauważyłem jednak, że panel maskujący worek i dyspenser detergentów zaczynał zbierać na sobie kurz, sugerując nieszczelne połączenie między workiem, a kanałem, przez który zanieczyszczenia z robota są zasysane.
Podczas sprzątania wszystkich pomieszczeń robot pomijał te, do których nie miał dostępu, ale pod koniec cyklu powracał, żeby się nimi zająć, choć tak samo nie postępował okazjonalnie w momencie, kiedy np. przesunąłem krzesło z jednego miejsca na drugie. Problemy tego typu były jednak rzadkością. Podobnie jak to, że kilka razy zdarzyło mu się też wejść na wyższy tryb ssania bez większego powodu. Jego interakcję z bazą też do idealnych nie należą. Z jednej strony zgłasza rozpoczęcie ładowania, kiedy tylko powraca do niej w celu zdjęcia nakładek, a z drugiej jest w stanie bardzo pohałasować w samej bazie, kiedy po kilkugodzinnej przerwie w dostawie prądu postanawia “upewnić się”, że rzeczywiście znajduje się w bazie, wyjechać z niej i następnie powrócić, a tryb “nie przeszkadzaj” wcale temu nie pomaga.
Czytaj też: Sprzątanie-marzenie, a do tego z mopem? Sprawdzamy Dreame Z30 AquaCycle
Niestety nie miałem możliwości zweryfikować jego skuteczności w zakresie wjeżdżania pod meble, ale symulując środowisko z kartonów, jestem w stanie potwierdzić, że ten mechanizm działa bezbłędnie i przydaje się też w momencie, kiedy obracamy robota w celach serwisowych, bo wtedy czujnik automatycznie się chowa. Jeśli z kolei idzie o możliwości pokonywania progów, to i tutaj nie miałem szczęścia z testowaniem, bo albo dostępne mi progi były zbyt wysokie, albo zbyt niskie.


Dlatego też finalnie sprawdziłem skuteczność robota w tym zakresie na 4-cm desce, około 6,5-centymetrowej bieżni i wypełnionego ciężarkami 6-cm kartonu. Zgodnie z oczekiwaniem MOVA V50 Ultra podbił tylko deskę, ale zważywszy na grację, z którą to zrobił i jak dzielnie walczył z bieżnią i kartonem, to zapewnienia producenta co do pokonywania progów złożonych z maksymalnie 1,8 + 4,2 cm sekcji rzeczywiście kupuję – byleby tylko nie były zbyt zaoblone, ostre czy nierówne.
Jeśli idzie o zużycie samych detergentów, trudno oczywiście zweryfikować to, na jak długo wystarczą w trybie z praniem angażującym detergent podstawowy i wykorzystywaniem detergentu przeciwko nieprzyjemnemu zapachowi wyłącznie przy głębokich czyszczeniach. Dlatego też postanowiłem 31.05 zważyć pojemnik z detergentami. Ważył 716 gramów, a po tygodniu, czyli jednym głębokim czyszczeniu i pięciu standardowych, waga ta spadła o 20 gramów. Dla przypomnienia oba detergenty docierają do nas w pojemnikach o 200-ml pojemności, wiec teoretycznie ten uniwersalny powinien wystarczyć na około 2-3 miesiące przy czyszczeniu około 30 metrów kwadratowych paneli i płytek.
Jeśli z kolei idzie o wytrzymałość akumulatora, ten wyczerpywał się do połowy po zrealizowaniu trybu inteligentnego głębokiego czyszczenia CleanGenius na powierzchni około 30 metrów kwadratowych, z czego około 5 metrów obejmują dywany, na których robot MOVA V50 Ultra zwiększa siłę ssania, co stanowi najbardziej energożerny element jego działania. Wchodząc z kolei w szczegóły sprzątania przestrzeni o powierzchni 10 metrów kwadratowych z małym dywanem jutowym o powierzchni około 4 metrów kwadratowych:
- CleanGenius
- Odkurzanie i mopowanie: 14 minuty i spadek o 10 procent naładowania
- Głębokie czyszczenie: 24 minuty i spadek z 21 procent naładowania
- Mopowanie po odkurzaniu: 16+10 minut i spadek 10+5 procent naładowania
- Głębokie czyszczenie: 16 min odkurzania i spadek o 18 procent | 19 min mopowania i spadek o 9 procent
- Odkurzanie i mopowanie: 14 minuty i spadek o 10 procent naładowania
- Mopowanie ciepłą wodą
- Najwyższy poziom namoczenia | Standard: 11 min, 4% spadku
- Najwyższy poziom namoczenia | Głęboka: 16 minut i 10% spadku
Jego ładowanie od 20 do 50 procent trwa z kolei półtorej godziny, a od 20 do 80% trwa około 2,5 godziny. Jeśli z kolei idzie o zużycie prądu, to razem z ładowaniem MOVA V50 Ultra średnio pożera 250-500 watów energii zależnie od trybu sprzątania 50-metrowego mieszkania.
Test MOVA V50 Ultra – podsumowanie
Sprzątający kombajn, którego dręczy dziwny problem ze zbieraniem zanieczyszczeń przy krawędziach szafek oraz osadzanie się drobinek kurzu na osłonie worka. Oto w skrócie zaawansowany MOVA V50 Ultra, który zalicza się rzeczywiście do robotów mogących zrewolucjonizować kwestię czystości waszych domów i mieszkań. Na najwyższych trybach mocy jest tak głośny, jak tradycyjny odkurzacz, ale za to ssie tak mocno, że wasze dywany będą wyglądać na co dzień, jak nowe, a wymopowane panele i płytki zaczną sprawiać wrażenie, jakbyście sprzątali każdego dnia. Nie jest to jednak sprzęt dla każdego i nie tylko wtedy, kiedy w waszych domostwach drobinki ciągle zbierają się pod szafkami. Mam jednak wrażenie, że stosowne aktualizacje oprogramowania sprawią, że MOVA V50 Ultra będzie doczyszczać skutecznie również te rejony. Albo to, albo producent powinien przyjrzeć się boznej szczotce.





Czytaj też: Dreame L40s Pro Ultra – robot, który oszczędza Twój czas i dba o siebie sam
MOVA V50 Ultra kosztuje 5549 złotych i część tej kwoty stanowi nie tylko chowany czujnik na górze robota, ale też zaawansowane podnośniki i opcja stosowania dwóch detergentów. Co to oznacza? Ano to, że jeśli nie potrzebujecie przynajmniej jednej z tych cech, to najpewniej kupowanie tego modelu nawet w promocyjnej cenie (-17%), która potrwa od 13 do 30 czerwca, nie ma większego sensu. Ośmielę się nawet zaryzykować, że kupowanie tak zaawansowanego robota ma rację bytu tylko w momencie, kiedy wiecie, że wszystkie trzy cechy będą dla was przydatne. Wtedy będą idealnym uzupełnieniem świetnych mopów, wysokiej mocy ssania i bezobsługowego charakteru, na którego składa się szereg fenomenalnych cech MOVA V50 Ultra.