Zrozumienie znaczenia K-5 wymaga uwzględnienia szerszego geopolitycznego obrazu kraju. Na północy i wschodzie Indie graniczą z coraz bardziej asertywnymi Chinami, które dynamicznie rozbudowują swój potencjał wojskowy. Na zachodzie znajduje się z kolei Pakistan, posiadający rozwinięty arsenał rakietowy i flotę wspieraną technologicznie przez Chiny. W tej sytuacji strategicznej Indie konsekwentnie rozwijają zdolności drugiego uderzenia, a więc systemu umożliwiającego skuteczny odwet nawet po ewentualnym ataku nuklearnym. Właśnie w tym kontekście pocisk K-5, który został już potwierdzony jako gotowy do służby, staje się kluczowym ogniwem całej strategii.
Pocisk K-5 jest dla Indii gwarancją bezpieczeństwa. Co potrafi ta broń?
Odstraszanie nuklearne potwierdza swoją wysoką skuteczność od wielu dekad, ale tak się składa, że broń jądrowa przyjmuje wiele formatów – od pocisków w lądowych silosach po te wystrzeliwane z powietrza i na tych rozpoczynających swój lot z mórz i oceanów kończąc. W tym trio najbardziej nieprzewidywalna broń sprowadza się do tej ostatniej, bo nawet największe potęgi świata nie mogą łatwo przewidzieć tego, gdzie znajdują się wrogie okręty podwodne. Tak się składa, że pocisk K-5 zalicza się do wariantu balistycznego i jest wystrzeliwany z okrętów podwodnych (SLBM).
Czytaj też: Europa buduje superczołg. Pancerny MARTE będzie godny nowej ery wojny

Rozwijany w ramach tajnego programu serii K od 2015 roku, K-5 wyróżnia się zasięgiem oraz zaawansowaniem technicznym. W przeciwieństwie do wersji o krótszym zasięgu, takich jak K-15 (750–1500 km) czy K-4 (do 3500 km), nowy pocisk pozwala Indiom znacząco poszerzyć zasięg oddziaływania, bo szacowane 5000-6000 km obejmuje nawet potencjalne cele w Chinach, na terenie Europy i większej części Azji. Trzystopniowy silnik na stały materiał pędny, masa około 20 ton i możliwość przenoszenia głowicy nuklearnej o masie do 2 ton, czynią z niego skuteczne narzędzie strategiczne. Zwłaszcza że K-5 korzysta również z technologii MIRV (Multiple Independently Targetable Reentry Vehicles), co oznacza możliwość ataku na wiele celów jednocześnie lub penetrację systemów obrony przeciwrakietowej.
Pocisk został zaprojektowany specjalnie z myślą o integracji z najnowszymi atomowymi okrętami podwodnymi typu Arihant, a w szczególności jednostkami typu S4 i S4*. Te większe wersje (około 7000 ton wyporności) posiadają wydłużony kadłub i mogą przenosić do ośmiu pocisków K-5, znacząco zwiększając tym samym swoją siłę odstraszania. Warto tu wspomnieć, że indyjskie okręty tego typu korzystają z rodzimego reaktora jądrowego o mocy 83 MW, co podkreśla rosnącą niezależność Indii w zakresie zaawansowanych technologii obronnych.
Czytaj też: Za naszą granicą właśnie doszło do czegoś wielkiego. Niemcy zmieniają oblicze wojny

Jednym z ważniejszych elementów technologicznych K-5 jest tzw. zimny start (cold launch), czyli system wypychania pocisku z wyrzutni za pomocą ciśnienia gazu przed uruchomieniem silnika rakietowego. Zmniejsza to sygnaturę akustyczną i cieplną, a to z kolei pozwala okrętowi zachować niewidoczność pod wodą. Dodatkowo, systemy przeciwdziałania i zakłócania toru lotu jeszcze bardziej utrudniają wykrycie pocisku. Chociaż pociski serii K czerpią inspirację z rosyjskich SLBM R-39, Indie miały w toku prac dostosować swoje rozwiązania do specyfiki operacyjnej w głębokich rejonach Zatoki Bengalskiej. Pozwala to na działania blisko własnych portów, jednocześnie minimalizując ryzyko wykrycia.
Czytaj też: Bombowy blackout. Chiny mają grafitową broń, która uderza tam, gdzie boli najbardziej
Znaczenie operacyjne K-5 wykracza poza samą technologię. Indie rozwijają komponent morski swojej triady nuklearnej (obok sił lądowych i powietrznych) jako część polityki wiarygodnego minimalnego odstraszania i zasady “no-first-use”. Dzięki temu są w stanie odpowiedzieć na ewentualny atak nuklearny, niezależnie od tego, która platforma zostanie zaatakowana jako pierwsza. Na horyzoncie widać już jednak jeszcze potężniejszy pocisk, bo K-6 o zasięgu około 8000 km i prędkości końcowej przekraczającej Mach 7. Pocisk ten ma być uzbrojeniem dla przyszłych okrętów podwodnych klasy S-5, których budowa rozpocznie się najprawdopodobniej w 2027 roku.