Bombowy blackout. Chiny mają grafitową broń, która uderza tam, gdzie boli najbardziej

Wyobraź sobie, że budzisz się w świecie bez prądu. Nie z powodu burzy, nie przez cyberatak, ale przez bombę, która nie wybucha, nie niszczy budynków i nie zabija ludzi. Zamiast tego rozsiewa cienkie włókna węglowe przewodzące prąd, które przenikają do transformatorów i stacji energetycznych, powodując zwarcia w ciągu kilku chwil. To właśnie miały opanować Chiny.
Bombowy blackout. Chiny mają grafitową broń, która uderza tam, gdzie boli najbardziej

Chińska telewizja CCTV opublikowała animację pokazującą lądowy pocisk wystrzeliwujący 90 cylindrycznych subamunicji nad siecią energetyczną. Te odbijają się od ziemi, po czym eksplodują w powietrzu, rozsiewając włókna węglowe na obszarze około hektara i w następstwie powodując natychmiastowy “całkowity zanik zasilania”. Wszystko to w bardzo subtelny sposób, bo bomba dezaktywuje infrastrukturę bez fizycznego niszczenia i strat w ludziach, ale same skutki społeczne (zwłaszcza dla komunikacji, szpitali czy dostępu do wody) po takim ataku mogą być druzgocące. Musimy jednak pamiętać, że taka forma uzbrojenia nie jest nowa zarówno w skali świata, jak i samych Chin, bo już w 2017 roku pojawiły się informacje o wczesnych wersjach chińskich bomb tego typu, naprowadzanych przez satelitę BeiDou i przeznaczonych do precyzyjnych ataków.

Gdy światło gaśnie, rodzi się nowy rodzaj broni… ale czy na pewno?

Zaskoczy was pewnie fakt, że bomby grafitowe, znane też jako bomby blackout nie są nowością. Stany Zjednoczone użyły ich po raz pierwszy podczas wojny w Zatoce Perskiej w 1991 roku, wyłączając ok. 85% irackiej sieci energetycznej. NATO powtórzyło to w 1999 roku w Serbii, gdzie około 70% sieci zostało unieruchomione na dobę. Niezmiennie ich działanie polega nie np. na uderzeniu w elektrownie potężnym ładunkiem wybuchowym, a na uwolnieniu subamunicji, które rozrzucają na dużym obszarze przewodzące włókna nad komponentami sieci.

Czytaj też: Amerykańskie pojazdy w służbie Rosji. Potężnymi Bradleyami kierują już rosyjscy żołnierze

Rozproszone włókna tworzą następnie łuki elektryczne, przegrzewają się i zamieniają w plazmę, co z kolei prowadzi do zwarć i przeciążeń. Transformatorom często pomagają systemy zabezpieczeń, ale przy masowym ataku lub powtarzanych uderzeniach ich działanie może być niewystarczające. Chińska wersja, jak pokazano w materiale CCTV, używa 90 subamunicji detonujących w powietrzu, odpalanych z pocisku o głowicy bojowej 490 kg i zasięgu 290 km. Po co jednak krajowi tego typu broń? Nie lepiej postawić na stary dobry materiał wybuchowy w dobie precyzyjnych pocisków?

Czytaj też: Bez nich artyleria nie istnieje. Teraz USA chcą je zrewolucjonizować

W rzeczywistości bomby pokroju tej, którą opracowały właśnie Chiny, są ciekawym elementem uzbrojenia, bo zrealizowane przy ich użyciu ataki redukują szkody materialne i ofiary cywilne, potencjalnie zapobiegając eskalacji, ale dezaktywując strategiczne cele. Chociaż po takim ataku linie energetyczne mogą być izolowane, to ich pełna ochrona jest kosztowna i rzadko stosowana, więc w rzeczywistości tego typu broń jest przedstawicielem ciekawej niszy, bo takiej, w której paraliż części miast czy nawet państw jest stosunkowo tani w przeprowadzeniu i powoduje częściowo odwracalne straty.

Czytaj też: Amerykański następca AMRAAM oficjalnie ujawniony. AIM-260 przewyższa możliwości poprzednika dwukrotnie

Chiny nie są jedyne w kwestii rozwoju tego uzbrojenia, bo Korea Południowa ogłosiła prace nad własną bombą grafitową w kontekście odstraszania Korei Północnej, a już w 2007 roku pojawiły się doniesienia, że Tajwan pracował nad podobną bronią mającą razić infrastrukturę Chin. Trudno się temu dziwić, bo w dzisiejszym świecie prąd to nie tylko światło i ciepło, a kręgosłup systemów łączności, logistyki, dowodzenia, finansów i zaopatrzenia. Skutecznie wymierzony blackout może zdezorganizować region bez jednego wybuchu rakiety. To atak na C4ISR (a więc dowodzenie, kontrolę, łączność, wywiad, obserwację, rozpoznanie), choć bez fizycznych zniszczeń.

Cechy / Typ atakuBomba grafitowa (np. chińska “blackout bomb”)EMP (Impuls elektromagnetyczny)Cyberatak (np. ransomware, ICS)
Mechanizm działaniaRozsiewanie włókien węglowych na komponenty energetyczne, powodujące zwarcia i przeciążeniaWysokoenergetyczny impuls radiowy wywołany wybuchem jądrowym (lub nielicznymi urządzeniami niejądrowymi)Włamanie do systemów informatycznych sterujących infrastrukturą (np. SCADA, PLC)
Skala działaniaLokalne lub regionalne (1-10 ha na bombę)Kontynentalna lub państwowa w zależności od wysokości eksplozjiOd punktowego do rozległego zależnie od złożoności infekcji i łączności
Bezpośrednie skutkiAwaria stacji transformatorowych, zwarcia, blackouty bez fizycznego zniszczeniaPrzepięcia, spalenie elektroniki, trwałe uszkodzenia niezabezpieczonych urządzeńPrzejęcie, sabotaż, blokada systemów, kradzież danych lub ransomware
Czas działania/skutkuSekundy do minut po detonacjiUłamki sekund, efekt natychmiastowyOd minut (atak zero-day) do tygodni (ukryta infekcja)
Zniszczenie fizyczneBrak, struktura sieci nienaruszonaTak, uszkodzenia sprzętowe mogą być trwałeNie, systemy logiczne, choć mogą wywołać fizyczne skutki (np. przepięcia, sabotaż maszyn)
Trudność wykrycia źródła atakuŚrednia, jako że ślad po bombie możliwy do zidentyfikowaniaNiska, bo miejsce eksplozji łatwe do ustaleniaWysoka. Możliwa anonimowość, proxy, fałszywe ślady
Koszt wdrożeniaŚredni – wymaga rakiet, subamunicjiWysoki – broń EMP często wymaga ładunku jądrowegoNiski do średniego – zależny od stopnia złożoności i dostępu
Możliwość obrony / odpornośćIzolacja transformatorów, sieci redundantne, fizyczne barieryEkranowanie (Faraday cage), sprzęt klasy EMP-hardenedCyberbezpieczeństwo, segmentacja sieci, kopie zapasowe, reakcje SOC
Status prawny / etycznySzara strefa. Niegroźna bezpośrednio dla ludzi, ale wywołuje chaos cywilnyWysoce kontrowersyjny, bo w praktyce wymaga broni jądrowejPowszechnie zakazane, traktowane jako akt agresji

Wersja chińska bomby typu blackout (z większą głowicą, większym zasięgiem i precyzyjną dystrybucją) wpisuje się w strategię wojny hybrydowej. Tego rodzaju “miękkie bomby” mogą całkowicie redefiniować pierwsze 48 godzin konfliktu, nie niszcząc miast, ale wymuszając poddanie lub chaos. Jest to ewidentnie coś, co na tle ataków hakerskich lub z wykorzystaniem broni EMP sprawia wrażenie wręcz “współczesnego” uzbrojenia, ale w rzeczywistości jest to sprzęt z wieloma dekadami na karku.