Pierwsze takie turbiny na świecie. Ich moc zwala z nóg

W sercu Tybetu, na skalnych urwiskach wschodniej części Himalajów, stanęły gigantyczne turbiny impulsowe o mocy 500 MW każda. I choć jeszcze nie zaczęły pracy, już biją rekordy.
Nieujawniony projekt hydroelektryczny, którego częścią była firma Harbin Electric /Fot. Harbin Electric

Nieujawniony projekt hydroelektryczny, którego częścią była firma Harbin Electric /Fot. Harbin Electric

Wyprodukowane przez Harbin Electric maszyny to prawdziwe kolosy nowoczesnej inżynierii – mierzą ponad 6,2 m średnicy, ważą po 80 ton i wykonane są z wytrzymałej stali martenzytycznej, znanej ze swojej odporności na korozję i ekstremalne ciśnienie. Każda z turbin wyposażona jest w 21 “łyżek” wodnych, które pozwalają przekształcić impet wodnego strumienia w energię mechaniczną z niespotykaną dotąd wydajnością.

Czytaj też: Na takie turbiny wiatrowe w okolicy nie narzekałbyś. Czy BWT mają sens?

To pierwsze na świecie jednostki impulsowe o tak ogromnej mocy – 500 MW każda, co razem daje 1 GW dla jednej elektrowni. I choć konstrukcje te czekają jeszcze na swój debiut w realnych warunkach, już teraz biją globalne rekordy i stawiają poprzeczkę bardzo wysoko.

Największe turbiny impulsowe na świecie – czy będą produkować energię?

Nowe turbiny zostaną zainstalowane w elektrowni wodnej Datang Zala w regionie Tybetu, na rzece Yuqu – mniejszym dopływie rzeki Saluin. Co istotne, lokalizacja ta kwalifikuje się jako tzw. system high-head – różnica wysokości pomiędzy zbiornikiem a turbiną wynosi aż 671 m. Taka konfiguracja sprawia, że woda spływa z ogromną siłą i prędkością, co idealnie pasuje do pracy turbin impulsowych typu Peltona.

Czytaj też: Zamiast iść na śmietnik, połączyła lądy. Zużyte turbiny wiatrowe to nie problem?

Turbiny nie pracują zanurzone – jak ich bardziej rozpowszechnione kuzynki typu reakcyjnego (np. turbiny Francisa, wykorzystywane w Zapory Trzech Przełomów) – lecz w powietrzu, co czyni je idealnymi do instalacji w miejscach o dużym spadku wody i wysokim ciśnieniu. Jak podkreślają inżynierowie, zastosowane rozwiązania mają zwiększyć sprawność z dotychczasowych 91 proc. do imponujących 92,6 proc., co oznacza dodatkowe 190 000 kWh energii każdego dnia.

Datang Zala Hydropower Station ma rozpocząć działanie w 2028 r. Całość budowy – prowadzona przez państwowy gigant China Datang Corporation – ruszyła w 2023 r. i wpisuje się w wieloletnią strategię Chin zmierzającą do osiągnięcia neutralności klimatycznej do 2060 r. Roczna produkcja energii ma sięgnąć niemal 4 mld kWh – ilości odpowiadającej spaleniu 1,3 mln ton węgla. Różnica? Ponad 3,4 mln ton dwutlenku węgla mniej w atmosferze.

Turbiny o mocy 500 MW każda już zamontowano w elektrowni w Tybecie /Fot. Harbin Electric

To potężny krok w stronę czystej energii, ale także strategiczne wzmocnienie dominacji Chin w globalnym sektorze hydroenergetyki. Tylko w 2024 r. Państwo Środka uruchomiło 14,4 GW nowych mocy w elektrowniach wodnych – ponad połowę światowego przyrostu w tym obszarze. Łącznie zainstalowana moc hydroelektrowni w Chinach wynosi obecnie około 436 GW, co stawia je daleko przed Stanami Zjednoczonymi (103,1 GW pod koniec 2024 roku).

Choć Zala nie wzbudza takiej politycznej gorączki jak planowany przez Chiny gigantyczny projekt na rzece Yarlung Tsangpo – który może przekształcić Bramaputrę i wpłynąć na Indie oraz Bangladesz – również niesie ze sobą potencjał konfliktu. Yuqu jest bowiem dopływem Saluin, która przepływa przez Mjanmę i uchodzi do Morza Andamańskiego. Rzeka Saluin to jeden z ostatnich dużych, nieskrępowanych tamami systemów rzecznych w Azji Południowo-Wschodniej.

Historia zna już przypadki, gdy polityczne napięcia zatrzymały ambitne plany – jak w 2011 r., kiedy Mjanma zablokowała chiński projekt elektrowni wodnej o mocy 6 GW na rzece Irrawaddy. W przypadku Zali takiego oporu jak dotąd nie odnotowano, ale pojawia się zasadnicze pytanie: kto ma prawo decydować o losie międzynarodowej rzeki, z której korzystają miliony ludzi?

Na razie Harbin Electric, autor konstrukcji, może świętować sukces – turbiny Zala to nowy punkt odniesienia dla branży energetycznej. Ale świat z uwagą będzie obserwował, czy za tą technologiczną potęgą pójdzie równie odpowiedzialne zarządzanie wodnymi zasobami planety.