Świeżaki budują największy samolot świata. Wizjonerstwo czy mrzonki?

Pochodzący z Kolorado startup Radia chce zbudować największy samolot w historii lotnictwa. WindRunner ma rozwiązać palący problem lądowej energetyki wiatrowej: transport gigantycznych łopat turbin. Projekt budzi jednak liczne kontrowersje wśród ekspertów branży lotniczej.
Świeżaki budują największy samolot świata. Wizjonerstwo czy mrzonki?

To może być prawdziwy gigant wśród samolotów

WindRunner ma imponować rozmiarami. Maszyna będzie mierzyć 108 metrów długości przy 80 metrach rozpiętości skrzydeł. Ładownia tego kolosa pomieści sześć razy więcej ładunku niż słynny Antonow An-225, co przekłada się na objętość dwunastokrotnie większą niż w Boeingu 747.

Konstrukcja umożliwi transport pojedynczej łopaty o długości 105 metrów, dwóch 95-metrowych lub trzech 80-metrowych. Przy ładowności 72,5 tony i zasięgu 2000 kilometrów, kluczową cechą będzie zdolność lądowania na gruntowych pasach o długości 1800 metrów – możliwie blisko farm wiatrowych.

Wąskie gardło energetyki wiatrowej? Transport

Sednem problemu jest różnica między turbinami morskimi i lądowymi. Podczas gdy morskie łopaty przekraczają 100 metrów, ich lądowe odpowiedniki rzadko osiągają ponad 70 metrów. Powód? Ograniczenia transportu drogowego.

Przygotowanie przewozu takich elementów autostradami zajmuje nawet półtora roku – trzeba uwzględnić mosty, wiadukty i ostre zakręty. WindRunner ma to zmienić. Według projektu GigaWind, większe turbiny mogłyby obniżyć koszty lądowej energii wiatrowej o jedną trzecią i potroić obszary, gdzie taka energia jest ekonomicznie uzasadniona. Badania Uniwersytetu Princeton sugerują, że może to przynieść 16% redukcję kosztów energii i zmniejszenie emisji dwutlenku węgla o 15-30%.

Radia ma ambicje, ale nie ma doświadczenia

Entuzjazm studzą jednak praktyczne wyzwania. Radia nie ma doświadczenia w budowie samolotów, a mimo pozyskania ponad 150 milionów dolarów, specjaliści wskazują na problemy.

Po prostu nie widzę, jak to ma zadziałać, chyba że uzyskają więcej inwestycji kapitałowych. WindRunner nie ma zasięgu transatlantyckiego, więc z tego punktu widzenia nie jest tak atrakcyjny jako przewoźnik ładunków ponadgabarytowych – mówi Chris Pocock, ekspert lotniczy.

Ograniczony zasięg oznacza operowanie głównie w Ameryce Północnej, Europie i Ameryce Południowej, co zmniejsza potencjał komercyjny poza transportem łopat. Alternatywą mogą być hybrydowe sterowce, choć obecnie nie przystosowane do ładunków tej skali.

Strategia minimalnego ryzyka

Mark Lundstrom, doświadczony przedsiębiorca i inżynier lotniczy, przyjął nietypowe podejście i przekonuje, że podstawowe zasady rozwoju WindRunnera to: nie robić nic nowego i opracować minimalnie użyteczny samolot, który jest niezbędny do wykonania misji.

Radia współpracuje z uznanymi dostawcami jak Leonardo, Aernnova i AFuzion, wykorzystując istniejące, certyfikowane komponenty. Ma to skrócić proces certyfikacji. Firma planuje pierwszy lot przed 2030 rokiem, pomijając etap prototypu – na razie przetestowano tylko model w tunelu aerodynamicznym.

WindRunner przyda się wojsku?

WindRunner może znaleźć zastosowanie poza energetyką. W maju 2025 roku Departament Obrony USA podpisał z Radią umowę na analizę możliwości transportu wojskowego. To logiczny ruch po utracie Antonowa An-225 (zniszczonego podczas inwazji Rosji na Ukrainę w 2022 roku). “Mrija” była niezastąpiona w transporcie ponadgabarytowym – od silników kolejowych po pomoc humanitarną.

Czytaj też: Kosmiczny samolot z pociskami hipersonicznymi to nie science fiction. Niemcy właśnie go zapowiedzieli

Samolot ma używać zrównoważonego paliwa lotniczego, zgodnie z celami klimatycznymi. Jeśli plany się powiodą, flota ma działać przed 2029 rokiem, umożliwiając budowę ponad miliona “super turbin” do 2050 roku. Choć koncepcja jest imponująca, pozostaje pytanie o realność wykonania. Szlachetne cele klimatyczne nie zastąpią przecież inżynierskiej precyzji. Czy Radia podoła wyzwaniu? Przekonamy się w ciągu najbliższych lat.