Podczas kwietniowej ekspedycji w 2025 roku, w najgłębszych partiach Pacyfiku, naukowcy natknęli się na coś, co na pierwszy rzut oka wyglądało jak dzieło nieznanej cywilizacji. Kto oglądał „Odyseję Kosmiczną” Stanleya Kubricka doskonale wie, o co chodzi. W rzeczywistości odkryty przypadkiem „monolit” okazał się jednak równie fascynującym wytworem natury.
Wulkaniczny gigant w głębinach
Na dnie morskiego obszaru chronionego Papahānaumokuākea kamery zdalnie sterowanego dronu badawczego zarejestrowały niemal pionową, 15-metrową strukturę geologiczną. Ten imponujący twór przyrody spoczywa na głębokości 2040 metrów. Powstał, gdy magma wcisnęła się w szczelinę istniejących skał, tworząc po zastygnięciu smukłą formację o długości przekraczającej 11 metrów i szerokości zaledwie 4 metrów. Ta niemal architektoniczna precyzja budzi podziw, bowiem na pierwszy rzut oka nie wygląda jak struktura mogłaby powstać w sposób naturalny. Rzeczywistość jest jednak inna. Ten nietypowy słup to efekt podstawowych procesów geologicznych.
Czytaj także: Mapowanie dna morskiego idzie w dobrą stronę. Inicjatywa Seabed 2030 ma jeszcze osiem lat na spełnienie obietnic
Pionowe ułożenie i rozmiary tej struktury wskazują na intensywną aktywność wulkaniczną w przeszłości tego regionu. Choć odkrycie robi wrażenie, warto pamiętać, że podobne formacje występują w różnych rejonach świata – ta po prostu wyróżnia się wyjątkową skalą i zaskakująco dobrym stanem.
Nowoczesna technologia w służbie nauki. Jak badano głębiny
Odkrycie zawdzięczamy ekspedycji NOAA Ocean Exploration prowadzonej między 8 kwietnia a 5 maja 2025 roku. Statek badawczy Okeanos Explorer skupił się na mapowaniu nieznanych obszarów poniżej 200 metrów głębokości, wykorzystując sonar wielowiązkowy oraz zdalnie sterowane pojazdy Deep Discoverer i Seirios.

Ciekawym aspektem projektu było wdrożenie technologii teleobecności, umożliwiającej naukowcom z całego globu uczestnictwo w nurkowaniach w czasie rzeczywistym. Pomysł demokratyzacji badań głębinowych wydaje się słuszny, choć można się zastanawiać, czy zdalny udział może w pełni zastąpić bezpośrednie zaangażowanie. Niemniej podczas 16 nurkowań zebrano imponujący materiał badawczy, a wspomniany monolit okazał się najciekawszym znaleziskiem dziewiątej sesji.
Nie tylko skały. Życie kwitnące w głębinach
Co zaskakujące, wulkaniczna formacja stała się domem dla bujnego ekosystemu. Strona monolitu zwrócona pod prąd obrosła koloniami koralowców Hemicorallium i Primnoid, które doskonale wykorzystały twardą powierzchnię. Obserwacje ujawniły też okazałe gąbki szklane, stułbiopława o średnicy przekraczającej metr, oraz różnorodne gatunki głębinowej fauny.
Pobrano 15 próbek biologicznych, wśród których znalazły się rzadkie gatunki meduz, robakopodobne mięczaki, różnorodne szkarłupnie oraz potencjalnie nowe gatunki gąbek.
Historia zatopiona w głębinach. Wrak z czasów wojny
W ramach ekspedycji naukowcy wykonali także badania archeologiczne, dokumentując wrak lotniskowca USS Yorktown (CV-5) zatopionego podczas II wojny światowej po bitwie pod Midway. Cóź, dna oceanów skrywają nie tylko geologiczne tajemnice, ale i ślady historii ludzkości.
Czytaj także: Dno oceanu rozrywa się na naszych oczach. Dwa tysiące wstrząsów sejsmicznych w jeden dzień
Odkrycie wulkanicznego monolitu w Papahānaumokuākea potwierdza, że głębiny Pacyfiku wciąż kryją niezwykłe sekrety. Choć nie jest to rewolucja w naszej wiedzy o geologii, ale i tak wzbogaca wiedzę o procesach kształtujących dno oceaniczne. Dane z ekspedycji mają trafić do publicznych archiwów NOAA w ciągu 3-4 miesięcy, wspierając globalny projekt mapowania oceanów do 2030 roku. To dobry kierunek, choć osobiście wątpię, czy jeden statek badawczy wystarczy, by poznać wszystkie tajemnice największego oceanu świata.