Pierwszy taki robot na polskim wybrzeżu już działa. BeBot przeczesuje piasek na głębokość 10 centymetrów

Na gdańskiej plaży w Stogach pojawił się niecodzienny sprzątacz. BeBot to pierwszy w Polsce autonomiczny robot do czyszczenia piasku, który może znacząco zmienić podejście do utrzymywania czystości nadmorskich terenów. W obliczu ogromnego problemu zaśmiecenia wybrzeża takie rozwiązanie wydaje się wręcz niezbędne, szczególnie gdy w upalny dzień gdańskie plaże potrafią przyciągnąć nawet 60 tysięcy osób.
Pierwszy taki robot na polskim wybrzeżu już działa. BeBot przeczesuje piasek na głębokość 10 centymetrów

Skala wyzwania jest przytłaczająca. Jak pokazują dane, Gdański Ośrodek Sportu usunął z plaż w minionym sezonie letnim blisko 310 ton różnego rodzaju odpadów. Teraz w nierównej walce z ludzką nieświadomością ma pomóc nowoczesna technologia. Maszyna o nazwie BeBot to inicjatywa Baltic Hub, największego polskiego terminala kontenerowego, który sfinansował całe przedsięwzięcie. Podczas prezentacji urządzenia na plaży w Stogach obecni byli wiceprezydent Gdańska Piotr Borawski oraz przedstawiciele sponsora.

Co wyróżnia tego robota? Przede wszystkim ekologiczny charakter działania. BeBot w całości zasilany jest energią elektryczną, w tym pozyskaną z paneli słonecznych, dzięki czemu nie emituje żadnych zanieczyszczeń. Co istotne, operator może sterować nim zdalnie z odległości do 300 metrów, co daje sporą elastyczność w codziennym użytkowaniu. Wydajność urządzenia robi wrażenie – w ciągu godziny jest w stanie oczyścić nawet 3 tysiące metrów kwadratowych plaży, co stanowi znaczną przewagę nad tradycyjnymi metodami.

Robot przeczesuje piasek na głębokość do 10 centymetrów, skutecznie odsiewając różne typy śmieci. Szczególnie cenne jest to, że specjalizuje się w wyłapywaniu drobnych odpadów, które stanowią największe wyzwanie przy ręcznym sprzątaniu. BeBot bez problemu radzi sobie z niedopałkami papierosów, opakowaniami po żywności, kapslami czy nakrętkami, które następnie trafiają do specjalnego pojemnika. To niebagatelna pomoc, bo takie drobiazgi często bywają zakopane lub przysypane piaskiem.

BeBot ma co robić, bo ludzie są strasznymi flejami

Problem zanieczyszczeń nad polskim morzem jest złożony. Badania wskazują, że aż 90 procent plastikowych odpadów pochodzi z obszarów przybrzeżnych, przy czym wiele z nich występuje w formie drobnych cząstek wymieszanych z piaskiem. Tradycyjne metody oczyszczania plaż często okazują się wobec nich mało skuteczne. Warto wspomnieć, że zakup jednego egzemplarza BeBota to wydatek rzędu 80 tysięcy dolarów, czyli około 300 tysięcy złotych. To spora inwestycja, ale Baltic Hub traktuje ją jako element szerszej strategii prośrodowiskowej. Firma zapowiada kolejne działania na rzecz ochrony środowiska morskiego, w tym wdrożenie koszy zbierających zanieczyszczenia bezpośrednio z wody oraz doposażenie bazy ratowniczej na plaży w Stogach.

Wszystko wskazuje na to, że robot to dopiero początek większych zmian. Urządzenie powstało dzięki współpracy firm The Searial Cleaners i Niteko Robotics. Jego twórcy podkreślają, że w swojej filozofii traktują zbieranie odpadów jako fundamentalny akt obywatelski, który ma zmienić społeczne podejście. Celem jest wypracowanie takich nawyków, by w przyszłości nie trzeba było już sprzątać, a jedynie chronić środowisko.

Czytaj też: Moja pierwsza gra na Steam. Ledwie prototyp nauczył mnie, jak wymagające jest tworzenie gier

Jeśli BeBot sprawdzi się w Gdańsku, może stać się wzorem dla innych nadmorskich miejscowości. Ewentualne sukcesy tego rozwiązania mogą zachęcić samorządy do inwestycji w podobne technologie wzdłuż całego polskiego wybrzeża. Choć nie rozwiąże to problemu zaśmiecania cudowną pigułką, stanowi krok w dobrym kierunku – pod warunkiem, że pójdą za nim również działania edukacyjne skierowane do plażowiczów. Obawiam się, że z tym będzie najtrudniej, bo szczególnie w Polsce mamy wyrobiony dość specyficzny nawyk o nazwie “co nie jest moje, jest niczyje”. Notorycznie widzę to na ulicach i chodnikach w każdym możliwym miejscu, do którego skieruję swoje kroki.